Jungkook & Bambam[7]

789 70 6
                                    

Wielkie dzięki Pyziek za dodanie mi przypływu weny!!!

Minęło kilka tygodni od tych skomplikowanych wydarzeń

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Minęło kilka tygodni od tych skomplikowanych wydarzeń. Wyjaśniliśmy sobie wszystko z Jungkookiem i stwierdziliśmy, że oboje chcemy związku, ale niestety... on nie może być gejem. Wytwórnia, fanki i chłopaki z zespołu chyba by go zabili gdyby dowiedzieli się o czymś takim. Co prawda nikt nie zabraniał nam się spotykać po koleżeńsku, robiliśmy to, ale nie mogliśmy pozwolić sobie na nic więcej jak buziaki w policzek czy przytulenie. Wykańczało mnie, ale co mogłem zrobić? Kocham Kookiego i chcę jego szczęścia. Jest bardzo utalentowany i przystojny, nie pozwolę na to by przeze mnie kończył karierę jakimś idiotycznym skandalem. To był bardzo trudny okres w moim życiu. Chodziłem ciągle przygnębiony. Jedynie spotkania z Jacksonem mnie pocieszały, jest moim przyjacielem i potrafił naprawdę utrzymywać mnie na duchu. Został ostatni tydzień szkoły, a po nim wakacje i z racji tego cała klasa stwierdziła, że zorganizujemy jakieś wspólne spotkanie. Osobiście nie lubię takich akcji, ale Jungkook mnie namawiał. Mówił, że cały weekend minie bardzo przyjemnie, spędzimy go w gronie innych, ale najważniejsze, że razem. Miało być to zwykłe klasowe spotkanie, więc Jungkook zaproponował imprezę z grillem u niego, ponieważ ma największy dom, podwórko, do tego mieszka sam. Każdy miał przynieść ze sobą potrzebne rzeczy typu śpiwory, alkohol, jedzenie i jakieś pomysły na ,,zabawy''. Ja jedynie miałem pomóc przyjacielowi przygotować miejsce dla wszystkich i rozłożyć grilla. Nie musiałem nawet brać śpiwora, bo mogłem spać w jego sypialni. Klasa nie składała się z wielu osób. Było nas wszystkich razem siedemnastu, a i tak nie wszyscy zamierzali przyjść. 

Była sobota, godzina piętnasta. Impreza klasowa zaczynała się o dwudziestej, a u Kookiego miałem być o dziewiętnastej, więc postanowiłem spotkać się jeszcze z Jacksonem, dla rozluźnienia. Jednak zanim dałem mu znać, że przyjadę zadzwonił do mnie Jungkook.
-Co tam?- odezwałem się do słuchawki.
-Możesz wpaść wcześniej?
-Wiesz... Miałem iść do Jacksona.
-Bamiś proooooszę.- yh nie potrafię mu odmówić.- Chcę z tobą jeszcze posiedzieć i w ogóle...
-Już dobrze, dobrze. Zaraz będę.- usłyszałem jak chłopak chichocze do telefonu i rozłączyłem się. Kiedy doszedłem na miejsce zobaczyłem duży stół wystawiony na podwórku Jungkooka, a przy nim samego gospodarza paradującego bez koszulki. Ten widok znów sprawił u mnie szybkie bicie serca.
-Ubierz się chudzielcu...- powiedziałem podchodząc do niego z opuszczoną głową.
-Co jest hyung?- cmoknął mnie w policzek.- Nie podobam ci się?
-Podobasz, bardzo... Ale sam wiesz jak na mnie działasz.- powiedziałem łapiąc go w talii i obróciłem tyłem do siebie.- Zmykaj po koszulkę.- ten zaśmiał się cicho i pobiegł do domu. Po chwili był już z powrotem.
-Pomożesz mi z krzesłami? Musimy je poustawiać naokoło.- odezwał się chłopak.
-Jak na posiedzeniu.- uśmiechnąłem się lekko. Kiedy skończyliśmy ruszyliśmy do domu żeby zająć się przekąskami.
-Mam jakieś chipsy, paluszki, ciastka... wiesz samo niezdrowe żarcie.
-Mmm coś dla mnie.- powiedziałem uśmiechając się szeroko. Ten spojrzał na mnie pogardliwym wzrokiem.
-A tu są pięknie pokrojone przeze mnie owoce, które zjesz ze mną, nie będziemy jeść śmieciowego żarcia.- odezwał się szczerząc zęby i pokazując palcem na miskę wypełnioną o wiele zdrowszym jedzeniem. Przekręciłem oczami i skinąłem twierdząco głową. Chłopak podszedł do mnie i przytulił tak jakby robił to po raz ostatni. Objąłem go lekko i zmarszczyłem brwi.
-Tak cię kocham Kunpimook...- odezwał się ściszonym głosem. Otworzyłem szeroko oczy. Przecież nie możemy mówić sobie takich rzeczy.
-J... Ja ciebie też.- odpowiedziałem lekko speszony. Staliśmy tak dość długo. Przez chwilę miałem ochotę zacząć płakać, bo świadomość tego, że nie możemy być ze sobą mnie przytłaczała.
-Chodźmy poczekać na resztę na podwórku.- odezwał się Jungkook odrywając się z uścisku. Akurat w najgorszym momencie, ponieważ z moich oczu wypłynęła niekontrolowana łza. Niestety chłopak to zauważył.- Płaczesz?!- wykrzyczał.
-Nie... Cicho bądź.- rzuciłem wycierając twarz i ruszyłem na dwór. Siedzieliśmy obok siebie radośnie o czymś rozmawiając, nie patrząc nawet na to, która jest godzina, a dochodziła już dwudziesta. Osoby z klasy już zaczęły się schodzić. Okazało się, że jednak przyszli wszyscy. Zdziwiło mnie to lekko, ale cóż. Nawet jeśli nie byłoby miejsca dla mnie to mam blisko do swojego domu. Ogólnie na początku to całe spotkanie mijało dobrze, dopóki alkohol nie poszedł w ruch. Wszyscy żartowali, jedli, śmiali się. Ja jako jedyny się właściwie nie odzywałem. Jestem aspołeczny i waliło tym ode mnie na kilometr. Wypiłem jedynie dwa piwa, ale nawet to było dla mnie za dużo. Jungkook nie powinien, ale wypił dużo więcej. Kiedy najbardziej złośliwy chłopak z naszej klasy, Jinyoung, zaczął rzucać niemiłymi docinkami w moją stronę postanowiłem pójść do domu. Wiedziałem, że tak będzie kiedy on tylko się pojawi. Jungkook miał mnie na tyle gdzieś, że nie zauważył nawet, że mnie nie ma. Stwierdziłem, że popatrzę na wszystko przez okno. W pewnym momencie zobaczyłem jak jedna z najbardziej puszczalskich dziewczyn z naszej klasy, Yoona, siada na kolana Jungkooka. Czułem jak się we mnie gotuje i mimo to, że była dziewczyną miałem ochotę ją rozszarpać, Jungkookiego zresztą też... Byłem wściekły. Poszedłem do kuchni i wyjąłem z lodówki schłodzoną butelkę soju. Wziąłem porządnego łyka. Przez chwilę zakręciło mi się w głowie, ale to pewnie dlatego, że alkohol był bardzo zimny. Nagle do kuchni wszedł roześmiany Jungkook.
-Nie powinieneś tyle pić słonko.- odezwał się wieszając mi się na szyi. Waliło od niego alkoholem i nie podobało mi się to.
-Kto to mówi...- chciałem obrócić się i odejść od niego, ale ten uniemożliwił mi ruch i wtopił się w moje usta. Poruszał wargami jak najbardziej czule. Nie potrafiłem nie odwzajemniać pocałunku. W pewnym momencie opamiętałem się, nie mogliśmy przecież. Gdyby ktoś nas zobaczył to byłoby po nim. Do tego byłem przecież na niego zły.
-Kookie...- zacząłem. Chłopak nie przerywał. Zawzięcie próbował władować swój język do moich ust jednak nie śniło mi się nawet ich otwierać.- Kookie, nie możesz.- powiedziałem odsuwając się od niego.
-Nie obchodzi mnie to. Moje uczucie do ciebie jest mocniejsze niż pragnienie spełniania marzeń.- trochę mnie zatkało, ale był pijany i mógł powiedzieć dosłownie wszystko, a na następny dzień by tego nie pamiętał. Wolałem nie ryzykować. Mimo alkoholu we krwi starałem się trzeźwo myśleć.
-To masz problem, idź zobaczyć czy Yoona ma na czym siedzieć.- rzuciłem oschle po czym obróciłem się napięcie.
-Zazdrośnik! Idź sobie wieczny smutasie, zostaw mnie tu z tą bandą pijaków!- co za idiota... Krzyczał tak głośno, że na pewno wszyscy słyszeli. Cóż, nie obchodziło mnie to w tym momencie. Olewając wszystko i wszystkich opuściłem posesję Jungkooka. Nie chciałem wracać do domu, więc postanowiłem iść na pieszo do Jacksona. Niby starałem się myśleć trzeźwo, ale nie wychodziło mi to najlepiej. Droga do Jacksona zajęłaby mi jakieś dwie godziny, ale zawzięcie szedłem przed siebie. Wyszedłem na środek ulicy. Targały mną wszystkie emocje. Płakałem, śmiałem się, przeklinałem... Porażka, wstyd i hańba. Kiedy zauważyłem nadjeżdżający samochód od razu odskoczyłem na bok nie zauważając jednak jadącego naprzeciwko kolejnego. Pamiętam tylko, że mocno bolało kiedy oberwałem zderzakiem w plecy i wpadłem na maskę. Potem straciłem przytomność.
~~c.d.n~~

Jungkook & BambamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz