Sławny Jeon Jungkook i szara myszka Kunpimook Bhuwakul znają się od najmłodszych lat. Nie są sobie szczególnie bliscy, łączy ich jedynie nauka. Czy aby na pewno tak pozostanie?
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Zbliżał się wieczór. Na kolację zostałem u Jacksona, chciał pokazać mi swój dom. Na dworze było coraz ciemniej, więc stwierdziłem, że czas wracać. -Będę się zbierał.- wstałem z kanapy i ruszyłem do korytarza. -Czekaj, odwiozę cię.- powiedział przyjaźnie i ruszył za mną. -Nieee... Pojadę autobusem. Musisz mieć paliwo na jutro żeby do mnie wpaść.- zaśmiałem się i złapałem za klamkę. -Jesteś pewien? To żaden problem. -Nie bądź już taki uparty.- uśmiechnąłem się i puściłem mu oczko.- Napiszę jak będę w domu. -No dobrze... Uważaj na siebie. -Do jutra.- powiedziałem i wyszedłem z mieszkania. Na dworze było trochę chłodno przez co przez chwilę żałowałem, że nie skorzystałem z propozycji przyjaciela, ale cóż... musiałem sobie jakoś poradzić. Bardzo dobrze dogaduję się z Jacksonem, mamy bardzo podobne poczucie humoru. Potrzebowałem takiej osoby jak on. Jednak kiedy tylko poczułem, że robi mi się coraz zimniej zatęskniłem za ciepłem Jungkooka. Kiedy opowiadałem o nim Jacksonowi czułem ciepło na sercu, tęsknotę... Rzeczywiście Kookie zawsze mi się podobał, ale nic więcej. Nie wierzę, że wystarczyło jedno bliższe spotkanie żebym się zakochał. Chociaż Jackson uważał, że tak właśnie jest. Szedłem parkiem, ponieważ tędy krócej szło się na przystanek. Kilka metrów przed sobą zauważyłem grupkę wystrojonych chłopaków... w tym Jungkooka. Widocznie ich sesja się jeszcze nie skończyła, bo dało się dostrzec także fotografa, jednak nie robił zdjęć tylko coś przeglądał w aparacie. Nie wiedziałem co zrobić, nie chciałem żeby mnie widzieli, nie chciałem przeszkadzać. Nie miałem też żadnej bluzy z kapturem ani ochoty się zawracać i iść specjalnie dłużą drogą, więc zebrałem w sobie odwagę Przeszedłem obok nich najzwyczajniej w świecie. Chłopaki radośnie o czymś rozmawiali i śmiali się na głos. Cieszyłem się, że Jungkook ma dobre towarzystwo. Nagle usłyszałem, że ktoś wykrzykuje moje imię. Ten głos rozpoznałbym chyba wszędzie. -Kunpimook!- udawałem, że nie słyszę, szedłem dalej. Wołał mnie Jungkook, normalnie to bym się odwrócił i nawet go przytulił, ale był z kolegami... Wspominał o tym, że chce mnie z nimi poznać, dlatego tak się zachowałem.- Dlaczego mnie ignorujesz?- zapytał podbiegając i złapał mnie za rękę. Po moim ciele przeszedł dreszcz.- Jejku! Ale masz zimne ręce! Jak możesz się tak szlajać bez bluzy głupku!- mówił nakładając na mnie swoją katanę. Jestem starszy od niego, co prawda tylko miesiącami, a traktuje mnie jak jakiegoś dzieciaka. -Nie szlajam się... Szedłem na autobus. -Wybacz... Posłuchaj, zaraz kończymy. Zaczekasz chwilę? Wrócimy razem.- nie wiem po co zadał pytanie skoro nie oczekiwał odpowiedzi. Zaczął ciągnąć mnie za rękę i usadził na ławce, która znajdowała się niedaleko fotografa. Na szczęście nie próbował mnie przedstawić chłopakom. Po skończonej sesji wszyscy, oprócz Jungkooka, pojechali busem do domów, a my udaliśmy się wspólnie na przystanek. Na wieczorny autobus musieliśmy czekać jeszcze jakieś piętnaście minut, które strasznie mi się dłużyły. -Nie jest ci zimno?- zapytałem przyjaciela, ciągle miałem na sobie jego katanę, która nawet mnie nie ocieplała w stu procentach. -Nie, coś ty.- powiedział i wymusił uśmiech. Wiedziałem, że kłamał... Przyciągnąłem go do siebie i mocno objąłem. -Bambam co ty... -Cicho bądź i przytul się.- powiedziałem stanowczo. To było do mnie nie podobne, normalnie się tak nie zachowuję. Siedzieliśmy tak dopóki autobus nie podjechał. Weszliśmy do środka, kupiliśmy bilety i zajęliśmy miejsca. -Tak właściwie to skąd wracasz?- zapytał mnie Kookie kładąc dłoń na moim kolanie. -Od przyjaciela. -Hm?- jego twarz nabrała smutnego wyrazu, nie lubiłem tego, czułem wyrzuty sumienia.- To ten chłopak, któremu powiedziałeś, że jesteś gejem, prawda?- heh... wiadomo skąd wiedział... Przecież ja nie mam innych znajomych. -Prawda. -Jest coś między wami?- zapytał zabierając rękę z mojego kolana. Poczułem ukłucie w sercu. Nic nie czułem do Jacksona, poza tym... sam mi mówił, że jest heteroseksualny. -Jedynie przyjaźń i tak pozostanie... To, że mu powiedziałem o swojej orientacji nic nie znaczy. -A... To dobrze.- uśmiechnął się, myślę, że szczerze. -Tak w ogóle to dlaczego pytasz? -Z ciekawości... Nie to, że jestem zazdrosny ja...- cmoknąłem go w usta. To był impuls. Nie mogłem wytrzymać. Chłopak strasznie mnie kusił, był taki zamotany. Momentalnie zarumieniłem się i schowałem twarz w dłonie. Nie potrafiłem spojrzeć mu w oczy. Resztę drogi jechałem odwrócony do niego plecami. Czasem mnie zaczepiał, mówił do mnie... unikałem go przez całą drogę. Było mi okropnie wstyd, że to zrobiłem. Kiedy był nasz przystanek wyszliśmy z autobusu. -To cześć.- powiedziałem nie patrząc mu w oczy i zacząłem iść pośpiesznym krokiem w stronę swojego domu. W pewnym momencie usłyszałem, że ktoś za mną biegnie, szedłem dalej. -Stój tchórzu!- pierwszy raz słyszałem u Jungkooka taki ton, brzmiał na wściekłego. Zatrzymałem się i obróciłem. Jungkook podbiegł do mnie i wziął moją twarz w swoje delikatne dłonie. -Nie unikaj mnie więcej.- powiedział i wtopił się w moje usta swoimi miękkimi wargami. Ta chwila mogłaby się nie kończyć. -Ale Kookie ty...- próbowałem wreszcie przerwać pocałunek.- Ty nie możesz... Jesteś idolem. -Nie obchodzi mnie to w tym momencie.- powiedział i przytulił mnie czule. Nie mogłem w sobie pozbierać myśli, co się właśnie wydarzyło? ~~c.d.n~~