...But I think You need some....

1K 65 21
                                    

Szliśmy jakieś 10 minut. Po drodze spotykaliyśmy panią Blue. To sąsiadka z naprzeciwka. Kupujemy od niej jajka. Wiem że to dziwne że to mówię ale ona naprawdę ma pyszne jajka.

Jak chodziłam do podstawówki to przychodziłam do niej pomagać jej przy zwierzętach. A miała ich naprawdę dużo. Miała konia Wacka, 5 kur, 1 koguta, 2 koty Mikuś i Jeszczeraz, 1 psa, 2 świnie, krowę i osła Henia. Lubiłam spędzać z nią czas. Miała już swoje lata ale i tak świetnie się z nią dogadywałam.

Kiedy mineliśmy już czwarty dom zauważyłam dom który wydawał mi się dziwne znany. Był biały w "paski" oraz miał duży bardzo zadbany ogród. Otworzyliśmy furtkę i szliśmy wyznaczoną ścieżką. Cameron zadzwonił do drzwi w których po chwili pojawiła się kobieta.

- Dzień dobry!- zaczął mój brat- Jesteśmy sąsiadami. Mieszkamy 4 domy dalej. Przynieśliśmy ciasto powitalne.

Nigdy nie sądzilam że mój brat potrafi być taki oficjalny.

- Dzień dobry! Anna Sartorius.- powiedziała podając mi rękę- Miło mi. Wejdźcie proszę.

Wnętsze domu było naprawdę piękne. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że to dom Jacoba.

Weszliśmy do salonu. Na stole Cameron położył ciasto.

- Proszę się rozgościć- powiedziała pani Anna.

Siedliśmy na kanapę. Trzeba było przyznać ze była naprawdę wygodna. Miała beżowy kolor. Za to ściany były koloru bordowego. Meble świetnie współgrały ze sobą. Ten kto urządzał ten pokój na serio miał stajla.

- Może ja zawołam syna- powiedziała wołając Jacoba po czym udała się w stronę kuchni.

Po chwili Jacob już stał w progu.

- Dzień do.... Co Wy tu robicie?!- zapytał zqskoczony

- Przyszliśmy z ciastem powitalnym dla nowych SĄSIADÓW- podkreśliłam.

- Aha...

- Widzę że już poznałeś ...- popatrzyla na mnie bo nie wiedziała jak mam na imię.

- Julię

- i...- zastanowiła się

- Camerona- dokończył mój brat

- Taaak...-

- Jacob. Weź Julię i pokaż jej dom- zaproponowała matkq chłopaka

- No dobrze. - powiedział, a ja wstałam i poszłam z nim na schody, przy którycg się zatrzymaliśmy się

- Panie przodem- uśmiechnął się

- Starsi przodem- odpowiedziałam

- Panie przodem

- No dobrze - powiedziałam zrezygnowana bo wiedziałam że z nim się kłucuć nie ma sensu

Kiedy szliśmy po schodach zobaczyłam kilka zdjęć jakiegoś małego chłopca. Stwierdziłam że jest to Jacob bo on nie ma chyba rodzeństwa. Zatrzymałam się na chwilę bo chciałam się przyjrzeć zdjęciu.

- To ty, prawda?- zapytałam niepewnie oczekując pozytywnej odpowiedzi.

- Tak- Kiedy odpowiedział ruszyłam dalej. Czułam na sobie wzrok Jacoba, a raczej na moim tyłku. Dlatego stwierdziłam że przyspieszę tempo żeby nie patrzył na mój tyłek tylko na schody. Ale nie spodziewałam się, że się przewróci.

- Haha i co trzeba bylo nie patrzeć się na mój tyłek- zaśmiałam się.

- Może i masz rację, ale nie mogłem sobie jakoś odpuścić. Trochę mocno się walnąłem, że aż mi krew leci- rzekł pokazując mi ranę

- I pomyśleć, że to wszystko przez mój cudny tyłek- powiedziałam prowadząc nas do łazienki.

- Siądź gdzieś - poleciłam.

- Gdzie?- zapytał

- Nie wiem. Na koszu, na kiblu, na podłodze...- wymieniałam.

Wzięłam z najbliższej szklanej szafki apteczkę. Otworzyłam ją i wyciągnęłam gazik oraz wodę utlenioną. Kiedy się odwróciłam zobaczyłam Jacoba siedzącego na koszu na pranie.

- Złaź z tego kosza bo go złamiesz- rozkazałam.

- Wcale, że n....- nie dokończył bo tak jak myślałam złamał kosz a sam spadł na swoją dupe

- A nie mówiłam?- zaśmiałam się

- No dobra. Ale sama mówiłaś, że mam usiąść na koszu.- powiedział Jacob z uśmiechem

- Chodziło mi o kosz na śmieci, głuptasie.- pomogłam mu wstać

Jacob tym razem siadł na kiblu, który całe szczęście się nie zepsuł.

Jacob's POV

Kiedy siadłem już na toalecie Julia zaczęła opatrywać mi moje rany.

- Teraz może trochę zapiec- powiedziała przykładając do mojego stłuczonego kolana gazik.

Syknąłem z bólu, bo rzeczywiście trochę zapiekło. Jeszcze kilka razu powtórzyła tą czynność lecz potem już nie czułem twgo bólu aż tak bardzo. Kiedy skończyła zaczęła szukać plastra. Po chwili w ręce trzymała trzy do wyboru.

- Który plaster chcesz?- zachichotała- Z Kubusiem Puchatkuem, z Księżniczkami czy z Krainy Lodu?

- A normalnego nie ma?

- Ale on jest 17+ a ty masz 16.

- Ale jestem już duży- powiedziałem z wyższością klepiąc się w pierś.

- Właśnie to pokazałeś przewracając się na schodach i łamiąc kosz- zażartowała.

- No dobra...- powiedziałem zrezygnowany- To ja poproszę ten z Księżniczkami- powiedziałem udając dziecięcy głos.

Kiedy Julia przykleiła mi plaster wyszliśmy z łazienki zamykając za sobą drzwi.

- To gdzie idziemy?- zapytala znienacka

- Może do mojego pokoju?-zaproponowałem

- Dobra- odpowiedziała z entuzjazmem

Kiedy szliśmy w stronę mojego pokoju nafle mi się coś przypomniało....

😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘
Cześć!
Kolejny rozdział już za Tobą!

Mam dobry humor wiec opublikowalam ten rozdział.

Podoba się? Co myślicie o rozdziale? Ciekawy? Przewidywalny?

CZYTASZ= Gwiazdkujesz i komentujesz

7 kom- next

765 słów

Cutie Love || Jacob SartoriusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz