Rozdział 2 - Jesteś gejem i pieprzyłeś jakiegoś gościa w toalecie!?

68 12 16
                                    

Oczami Shane'a

Nie było czego ukrywać. To po prostu wyglądało cholernie źle. Ludzie w różnym stanie wychodzili z tamtego pomieszczenia, ale stan w jakim wyszedł, albo w jakim wynieśli Jack'a był krytyczny. Strasznie się o niego martwiłem. Kiedy skończyło się jego „badanie" Świr skończył na dzisiaj, co było dla wszystkich wielkim zaskoczeniem, bo ten wariat nigdy nie miał dość swojej roboty aż do dziś. Wiedziałem, że nie kryje się za tym nic dobrego.

W końcu odesłano nas do swoich celi. Osoby, które nie mogły iść samodzielnie, były zabierane przez specjalną grupę więźniów przeznaczonych do wynoszenia ciał, bądź tych, którzy nie mogli iść samodzielnie. Tak też po kilku minutach do naszej celi weszło dwóch więźniów trzymających Jack'a na plecach. Nie trudzili się z położeniem go na podłodze, po prostu rzucili go na podłogę jak szmacianą lalkę.

Jack z hukiem opadł na podłogę na co wszystkim naszym współwięźniom zaparło dech w piersiach.

Blondyn tylko jęknął krótko i zaraz potem zamilkł.

Kiedy drzwi celi się zamknęły podbiegłem do niego i chciałem go podnieść z ziemi.

- Nie zostaw! Tak jest dobrze... Nie będę w stanie usiąść – powiedział.

Tak, więc delikatnie opuściłem jego ciało na ziemię.

- Dlaczego cię tak pobili!? – zacząłem przerażony jego stanem.

- Rzuciłem się... na niego – ledwo wykrztusił.

Pokręciłem głową z niedowierzaniem.

- Jack. Przecież ty wiesz, że to szaleństwo! Przecież sam mi kiedyś mówiłeś, że należy zachować kamienną twarz i... nie robić nic oprócz tego co każą!

- Nie miałem wyjścia Shane. Nie mogłem pozwolić by cztery kobiety zginęły... przeze mnie... To byłaby moja wina...

- Co ty wygadujesz!? Jak to t w o j a wina? Stary, przecież to nie ty chciałeś ich zabić. To nie ty... - nie zdążyłem dokończyć, ponieważ Jack mi przerwał.

- Shane! Zrozum! Do końca życia miałbym ten obraz przed oczami... Świr ma obsesję na punkcie wysłanników manipulanta... Sam wiesz jakie plotki krążą w tym miejscu. Są ludzie, którzy opowiadają o strasznych rzeczach, jakie robił im ten człowiek. Sam pamiętasz opowieść Roberta o jego dziewczynie...

- Przestań! Nie mów tego! – przerwałem mu – Nie musisz opowiadać tego jeszcze raz. To straszne... Ta historia jest zbyt straszna by o niej mówić, ale... muszę ci coś powiedzieć – zacząłem niepewnie.

- Co? Jesteś gejem i pieprzyłeś jakiegoś gościa w toalecie!? – roześmiał się.

Schowałem twarz w dłoniach i parsknąłem śmiechem. To niesamowite, że Jack nawet kiedy jest w stanie krytycznym, a jego ciało od góry do dołu jest pokryte krwią, potrafi sobie żartować.

- A co jeśli mam ochotę na ciebie i zaraz wezmę cię tutaj przy naszych współwięźniach? – zażartowałem.

Jack się roześmiał, a ja razem z nim. Chłopak miał szczęście, że ja też wolę dziewczyny, a trzeba przyznać, że w tym więzieniu i tak było sporo homoseksualistów.  Niektórzy nawet zmienili swoją orientację w trakcie pobytu tutaj. Wszystko przez otoczenie wyłącznie osobników tej samej płci (kobiety i mężczyźni byli w  oddzielnych budynkach) i czasu jaki musieli tutaj spędzić.

- Dobra a teraz poważnie... Wczoraj poznałem takiego gościa... Ma na imię Bob... - po raz kolejny Jack nie dał mi dokończyć.

- I co? To z nim... - uśmiechnął się łobuzersko.

Westchnąłem ciężko.

- Gość zna się na rzeczy. Chcę przez to powiedzieć, że... Zna każdy kąt w tym miejscu. Przy kolacji opowiedział mi o tajnych przejściach, a nawet znał cały tutejszy personel... Pomyślałem, że... moglibyśmy uciec... dzięki jego pomocy – powiedziałem, po czym czekałem na reakcję Jack'a.

Ten zastanawiał się przez chwilę nad moimi słowami po czym powiedział :

- Jak na mój gust, możecie planować wspólną przyszłość. - zażartował po raz kolejny.

Krótko... Przepraszam za to, ale naszła mnie wena...

Co myślicie o Shane?

No i co z tym Bob'em?

Czy mogą mu zaufać?





Iluzja TOM IIWhere stories live. Discover now