Słyszę jak otwierają się drzwi
Słyszę jak ktoś przez nie wchodzi
To on
To Doctor
Słyszę głos mamy
Krzyczy
Słyszę tatę, który na marne stara się ją uspokoić
Jak zwykle
Słyszę niewyraźną rozmowę
Najwidoczniej nie chcą, żebym ją słyszała
Skoro tak...
Pytanie brzmi dlaczego mama roznawiając z Doctorem przez telefon mówiła tak głośno?
-Dzień dobry moi mili!
- Doctorze! Jeżeli Melody cię widziała, to...! To cię zabiję!
- Jeżeli mnie zabijesz teraz, to Melody może się nie urodzić taka, jaka jest...O co mu chodzi? Jaka niby jestem? Jestem zwykłą dziewczyną, a moi rodzice mają chorego psychicznie znajomego, który właśnie jest na dole...
Może powinnam się przywitać?
- Wszyscy znamy jej przyszłość.
- Tak wiem! Ale to nie znaczy, że ma cię tak szybko poznać...O co im chodzi? Zejdę na dół po sok i będę udawać, że nic nie słyszałam. Może powinnam wziąć słuchawki i telefon, żeby byli bardziej przekonani, że nic nie słyszałam? To chyba dobry pomysł. Szybko chwytam telefon i słuchawki i wychodzę z pokoju.
-Melody! - krzyknęła do mnie mama. Muzyka była na tyle cicha, że ją usłyszałam.
- Co?! Zeszłam tylko po sok!
- Wracaj na górę. Natychmiast! - jeszcze nigdy nie słyszałam, żeby była AŻ TAK stanowcza.
- Okay...
- Witaj Melody. - przerwał mi...
- Dzieńdobry - powiedziałam niepewnie - skąd zna pan moje imię? - oczywiście, że wiem skąd, ale tak chyba trzebabyło powiedzieć.
- Jestem... Dobrym przyjacielem twoich rodziców... Nazywam się Doctor!
-Wiem. - pomyślałam - Miło mi pana poznać. Jeśli mogę zapytać... Jaki Doctor?
- Pffff! Czy to ważne?! Po prostu Doctor! Ale ty, mów mi ko... Doctor! - powiedział patrząc na mamę. Była wściekła.
- Dobrze Kodoctorze - powiedziałam śmiejąc się i poszłam na górę. Zamknęłam drzwi i uważnie przysłuchiwałam się ich dalszej rozmowie.- Co to miało być? Już miała się dowiedzieć jak będzie na ciebie wołać w przyszłości?! Ty chyba oszalałeś! - krzyknęła zdenerwowana mama.
- Kochanie, uspokuj się... - odpowiedział jej tata
- Rory! Nie. Uspokajaj. Mnie. Nigdy. Więcej! - słychać, że jest podirytowana
- Amy... - to nie był głos taty, ani Doctora...
- Doctorze! - a jednak, to jego głos.
- Doctorze, co się dzieje? - uuu, tata wreszcie dołączył się do rozmowy.
- Regeneracja! Aaaaaaah! - regene co?!
- Odsuńcie się ode mnie! Aaaaaaaaaaaaaaahhhh! - nagle zza drzwi wynurzył się oślepiający blask. Skoro ja mam problem z widzeniem teraz, to co dopiero rodzice? Nie ma mowy, że tak ich zostawię! Idę tam.Mam na sobie trzy pary okularów przeciw słonecznych, czapkę z daszkiem i szalik w ręku, jeżeli będzie taka potrzeba, zakryję nim oczy. Schodzę na dół. Jasnożółty blask się nasila. Mimo tego, że znam swój dom, to nie wiem gdzie jestem. Zgubiłam się!
Żart. Tak na serio, to wyglądało bardziej tak:
- Mamo? Mamo! Co się dzieje? Aaaaah! - krzyknęłam spadając ze schodów.
CZYTASZ
Mrs. Who
FanfictionOpowieść oczami Melody Pond, czyli River Song o jej podróżach z Doctorem. Zdarzenia opisywane w opowieści raczej nie zdarzyły się w serialu