Hey. Mam na imię Carrie, mam 10 lat. Jestem dosyć grubą dziewczynką, a tak szczerze to mam nadwagę. W sumie wszystko byłoby do przeżycia gdyby nie to ze jestem dręczona w szkole, wyzywana i bita przez starszych ludzi, jest to dosc spora grupa osób, należy do niej Caroline, Zack, Lukas, Marvel, Beau, Mike, Susan, All, Suzie, James, Merry, Dimitre, Mayson, Paul, Chsrlie i najgorszy...
Leondre...
Każdy z nich ma po 12 lat tylko Charlie ma najwięcej bo 14.
Jestem szatynką. No i to narazie tyle o mnie.*7:00 rano*
Czas wstawać do szkoły, tak bardzo nie chcę, nie chcę słyszeć tych okropnych rzeczy na mój temat, nie chce ich widzieć, nie pragnę kolejnych siniaków, pragnę tylko trochę zrozumienia i wsparcia. Pragnę o przyjacielu, który mnie zrozumie,pomoże, pragnę nie być sama w tym wszystkim. Boże pomóż mi przetrwać. Ehh...
Ubrałam się i ze łzami w oczach wyszłam do szkoły. Byłam tam już po nie całych piętnastu minutach. Przechodząc przez szkolny korytarz, usłyszałam już chyba z dziesięć wyzwisk w moją stronę. Poszłam do toalety, bo niestety nie mogłam powstrzymać więcej moich łez. Nie chciałam aby je zobaczyli także moi prześladowcy. Po dziesięciu minutach wyszłam, przemyłam twarz i ruszyłam do klasy. Zdążyłam równo z dzwonkiem.-Dzień dobry dzieci -przywitała nas pani Smith.
-Dzień dobry pani Smith - odpowiedzieliśmy chórem.
********************************
Lekcje minęły dość szybko, dziś było nawet dobrze, wyzwali mnie w przeciągu sześciu godzin tylko dwanaście razy. Już myslą byłam przy tym, że dotre do domu bez żadnych siniaków.
-A ty się gdzieś wybierasz bez pożegnania? - spytał bodajże Luke.
-J-j-ja n-nie bo - zaczęłam się jąkać.
-Niebo to jest tam na górze pulpeciku. -odezwał się Charlie..
-P-proszę dajcie mi s-spokój - chciałam wrócić do domu cała.
-Ooo biedna, boisz sie? -odezwała sie Caroline. Nic nie odpowiedziałam tylko spuściłam głowę na dół. -odpowiedz! -krzyknęła, a ja jak stałam jak sparaliżowana i nie mogłam wydusić słowa.
-Dobra Leondre, zajmij się naszym pulpecikiem.- powiedziała Susan. Jego "dziewczyna" w sumie oboje są ze sobą tylko dla sexu.
-Twoje słowa są dla mnie rozkazem kochanie. -zaśmiał się i zaczął do mnie podchodzić. Ja się już skuliłam i czekałam na uderzenie. Leondre uderzył mnie w twarz, potem w brzuch i wyzwał przy tym.
-Dobra Leo na dziś jej starczy -odezwała się All.
Już dziękowałam Bogu w duszy że wrócę do domu bez większych obrażeń.
-Głupi debil... - powiedziałam pod nosem, miałam nadzieję, że tego nie usłyszeli. Ale niestety chyba się pomyliłam. Brunet napięcie się zawrócił i z całej siły kopnął mnie w podbrzusze. Jękłam z bólu.
-Co powiedziałaś mała kurwo?! -zapytał Leondre.
-N-nic... -powiedziałam czując jak ból rozszywa się po całym moim ciele.
-Mam nadzieję, widzimy się jutro... pulpeciku - przy ostatnim słowie kucnął przy mnie i powiedział mi to na ucho...
Obrócili sie i poszli.Po 20 minutach prob wstania, udało mi się. Byłam wykończona, mam dość skierowałam się w stronę starego mostu, stałam chwile trzymając sie za bolące miejsce. Spojrzałam w dół, pomyślałam o wszytskich krzywdach jakie mi oni wyrządzili, łzy napełniły się słoną cieczą. Pomyślałam jedno życzenie.
-Boże... najbardziej czego chcę, to zaznać spokoju i być szczęśliwa... - po tych słowach z moich policzków poleciało morze łez i jedynie co zrobiłam... posunęłam się do przodu, nie czułam już gruntu pod nogami. Powietrze otulało całe moje ciało. Nie bałam się, wręcz przeciwnie. Po chwili nie czułam już nic... przed oczami miałam tylko mroczki i ciemność...
Koniec? A może to dopiero mój początek? Może tam zacznie się moje poza ziemskie życie. Może tak miało być? Może Bóg chciał bym do niego dołączyła? Może, może, może... tyle pytań, a na żadne nie mogę sobie odpowiedzieć...*w górze zdj 10-letniej Carrie*
O to prolog! Mam nadzieję, że sie podoba, zbierałam się pół roku,by napisać to ff, w końcu mi się udało.
Pamiętajcie
10 gwiazdek+5 komentarzy=kolejny rozdział.JAKBY KTOŚ POTRAFIŁ ROBIĆ FAJNE OKŁADKI, PROSZĘ ZGŁOŚCIE SIĘ W KOMENTARZACH, JA ZBYTNIO NIE POTRAFIE, DLATEGO PROSZE WAS O POMOC.
DZIEKUJE Z GORY.
xx
CZYTASZ
Who I'am
FanfictionDziewczyna o imieniu Carrie jest słabą psychicznie i fizycznie 10 -latką. Do najchudszysz nie należy, jest zupełnym przeciwieństwem, dziewczyna ma dość sporą nadwagę. Jest dręczona przez to w szkole, pewnego deszczowego dnia Carrie nie wytrzymuję, i...