Cztery

75 15 4
                                    

Ja jedynie co zrobiłam, to nacharałam mu prosto w twarz.

Leondre wkurzył się, było to widać po wyrazie jego twarzy. Zszedł ze mnie, a ja próbowałam wstać, podszedł do mnie i kopnął mnie prosto w brzuch, oplułam się krwią. Czułam narastający ból w żebrach i dolnej partii ciała. Modliłam się by zostawił mnie w spokoju. Postanowiłam to przerwać;
-Le-Leondre, proszę przestań już, upokorzyłeś mnie, z-zadowolony? -zapytałam prawie niesłyszalnie z wymęczenia.
-Co proszę? Chyba nie dosłyszałem, mogła byś powtórzyć? -kucnął przedemną i się zaśmiał.
-Ni-nic już. P-prosze zostaw mnie już. Proszę.. -powiedziałam zamykając oczy. Nie chciałam ich zamykać, ale to nie było juz zależne ode mnie.
-Dobra ekipa, zwijamy się już. -Powiedział Charlie. Leondre tylko powiedział mi jeszcze do ucha;
-Spokojnie, jeszcze się spotkamy maleńka... -i ostatni raz mnie kopnął, straciłam całkowicie przytomność. Nie wiedziałam co się dzieję.

Obudziłam się po jakimś czasie, nadal leżąc w tym samym miejscu. Moje próby wstanie kończyły się upadkiem na ziemię, za szóstym razem juz mi sie udało. Dotknęłam swojego brzucha, poczułam mokrą ciecz, nieco przyschniętą już. Spojrzałam tam i ujrzałam ukłucie, no tak... Leondre wbił we mnie scyzoryk podczas... Tego okropnego zdarzenia. Na ramieniu tez miałam. Dlatego tak bardzo utrudniało mi to dojście do domu. Z kazdym krokiem słabłam i opierałam się o kolejne drzewo, próbując zatamować krwotok. Nie miałam już siły, usiadłam pod drzewem myśląc czy tak ma wyglądać moja śmierć? Czy to wszystko musiało mieć miejsce? Czy musiało to mieć taki obrót zdarzeń?
Moje przemyślenia przerwały szelesty, spojrzałam w górę i ujrzałam Lukas'a.
-L-lukas proszę, zawieź mnie na p-pogotowie, proszę. -i juz wszystko sie rozmazywało przed moimi oczami, widziałam tylko rozmazany obraz gdy Lukas do mnie podchodzi i bierze na ręce, potem ciemność.
***
Budzę sie w szpitalu a jednak mnie zawiózł pomyślałam. Byłam podpięta pod różne kabelki. Zamknęłam znów oczy, czułam wielki głód i bardzo chciało mi się pić. Do sali weszła bodajże pielęgniarka. Gdy mnie zobaczyła zrobiła duże oczy i wybiegła z sali krzycząc;
-Doktorze! Doktorze! Pacjentka sie obudziła! -nie rozumiem, mniejsza. Czuje sie fatalnie, okropnie, fatalnie i OKROPNIE! Do sali wszedł doktor.
-Dzien dobry, miło Cię widzieć. -powiedział(?)
-Strasznie źle się czuję. -powiedziałam łapiąc sie za głowę.
-Nie martw się, na początek zawsze tak jest,  dlugo sobie pospałaś.-powiedział.
-Długo czyli ile? -zapytałam
-Aż siedem miesięcy. -Co?!
-P-proszę?
-Zapadłaś w śpiączkę, nie wiem czy powinienem, ale Ci powiem podczas śpiączki twoi rodzice, mieli wypadek. Zginęli na miejscu, przykro mi. Niestety, ale gdy wyjdziesz ze szpitala, trafisz do domu dziecka. Na prawdę mi przykro. -zostawił mnie samą, wyszedł. Tak po prostu, wyszedł.
Nie, nie, nie to nie jest prawda, to zly sen!

























I na tym się kończy! Ale dobre wieści to to, żeeeeeeeeee























































*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
Tooo maratoooon! Jej kto sie cieszy? XD
KOMYYYYY I GWIAZDKI MOTYWUJĄ MEGAAAAAAAA SEEERIOOOO!
Sorry za błędy XD
Dozoba :)

Who I'am Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz