Otwieram powoli oczy, ale oczywiście szybko je zamykam ponieważ prosto na moją twarz pada dosyć jasne światło lamp. Próbuje po raz kolejny, nic z tego. Stwierdziłam, że poczekam aż ktoś raczy się tu zjawić i wziąć te lampy. Po paru minutach usłyszałam otwieranie drzwi. Ledwo słyszalnie powiedziałam:
-Proszę, zgaście te światła.
-A tak, dobrze. Już, jak się czujesz?
-Trochę słabo, ale też nie najgorzej. -powiedziałam lekko otwierając oczy.
-Yhm. Boli cię coś? Głowa? Brzuch? Klatka piersiowa? Nogi?
-Ymm. Tak nogi i głowa. Mogę wody? Proszę.
-Tak, proszę. -podszedł do mnie podając plastikowy kubek z wodą.
Szybko wypiłam całą jego zawartość i opadłam na łóżko.
-Lepiej? -zapytał raczej lekarz.
-Tak, dziękuję.
-Proszę, zaraz przyjdzie pielęgniarka i zmieni Ci opatrunki.
-Emm...doktorze? Ile ja tu już jestem? -zapytałam.
-Dwa dni, a tak dokładnie to od 47 godzin i 38 minut -powiedział patrząc na jakieś papiery i na zegarek. Łał, jaki on dokładny.
No nic. Ciekawe kogo Leondre wybrał sobie przez ten czas jako ofiarę. Nie chce chodzić do szkoły gdzie jest on i jego przyjaciele. Jeśli będzie trzeba, skocze jeszcze raz i jeszcze jeden. Do sali nagle wparowała moja mama.
-Carrie, córeczko. Nic Ci nie jest kochanie? Wszystko dobrze? Jak się czujesz? -pytała cała zapłakana.
-Nie mamusiu, wszystko jest dobrze. -powiedziałam
-Carrie. Dlaczego? -zapytała i znów po jej policzku wpłynęła jedna łza.
-Mamo, ja już nie mogłam wytrzymać. -zaczęłam płakać. -Bo to wszystko... w-wszystko p-przez nich. -powiedziałam jakając się.
-Przez kogo skarbie?
-Przez uczniów z mojej szkoły. Mamo oni mnie dręczą, wzywają, biją. Ja juz tak nie chce żyć! -schowałam twarz pod kołdrą i powiedziałam cicho:
-Pomóż mi...
-Kochanie, oczywiście, że Ci pomogę. Jak wyjdziesz to wyjedziemy daleko i nikt Cię nie będzie dręczył. Obiecuje. -odkryła mnie i przytuliła.
-Mamusiu mam jeszcze jedną prośbę. Jak wyjedziemy, zapisz mnie do dietetyka, bo sama musisz przyznać, że moja waga nie jest odpowiednia jak na mój wiek. Dobrze?
-Co tylko chcesz kochanie. Zrobię wszystko, tylko mnie nie opuszczaj.
-Kocham Cię mamuś.
-Kocham Cię Carrie.-Proszę pani, bardzo mi przykro, ale musi pani wyjść. Córka musi odpoczywać.- wtrącił lekarz.
-Dobrze już wychodzę. -powiedziała, pocałowała mnie w policzek i wyszła. Wtuliłam się w kołdrę i zasnęłam.*Ranek*
Obudziłam się cała obolała. Obok już siedziała mama.
-Hej -powiedziałam uśmiechając się do mamy.
-Hej skarbie. -odwzajemniła mój uśmiech. -Jak się czujesz?-zapytała.
-A nawet dobrze tylko boli mnie wszystko, ale da się przeżyć. -powiedziałam.
-Zawołać lekarza? -zapytała niepokojąc się.
-Nie mamo, nie trzeba. Przyniosła byś mi soku, proszę?
-Tak, oczywiście zaraz jestem.
-Dziękuję.
Czekałam na mamę, położyłam się na boku i po prostu zaczęłam płakać, że to tak się potoczyło, że do tego doszło. Otarłam łzy i zamknęłam oczy, ale nie na długo, bo drzwi się uchyliły. Nie odwracając się powiedziałam
-Czemu tak długo mamuś? -nie uzyskałam odpowiedzi.
-Mamuś? Mam...o - powiedziałam odwracając się i ujrzałam tam Lukasa, kolegę Leondre i reszty.
-Proszę Cię zostaw mnie. Nic Ci nie zrobiłam.
-Spokojnie pulpeciku... Nic Ci nie zrobię. Przysłał mnie Leondre z pewną wiadomością. -co? Nie rozumiem. Dlaczego nie dadzą mi spokoju?
-jaka t-to wiadomość - powiedziałam jakając się troszkę. Bałam się ich wszystkich.
-Chciał powiedzieć, że masz nikomu nie mówić, że coś Ci robimy i ze to niby przez nas jesteś w szpitalu. Zrozumiałaś? -poszedł bliżej mnie.
-T-tak- UPS? Za późno? Juz się to skończy. Wyjeżdżamy za tydzień bo wyjdę z tąd dopiero za 4 dni. Lukas wyszedł z szyderczym uśmiechem, a ja? Ja się cieszę że zniknę z tąd w końcu. Do sali weszła mama.
-Przepraszam ze czekałaś byłam w domu i zrobiłam Ci naleśniki. -podała mi torbę w której zapewne są naleśniki.
-Dziękuję. Nie musiałaś, przecież wiesz ze jestem...no - przerwała mi.
-Nie jadłaś dwa dni, cztery naleśniki nic Ci nie zrobią kochanie. No jedz. -zaczęłam je jeść i po gadałam trochę z mamą. Byłam już zmęczona wiec położyłam się i zasnęłam.Taaaaaaaaa to ja:))))))
W końcu napisałam rozdział.
To...pa! ★★
CZYTASZ
Who I'am
FanficDziewczyna o imieniu Carrie jest słabą psychicznie i fizycznie 10 -latką. Do najchudszysz nie należy, jest zupełnym przeciwieństwem, dziewczyna ma dość sporą nadwagę. Jest dręczona przez to w szkole, pewnego deszczowego dnia Carrie nie wytrzymuję, i...