Rozdział 7 - część pierwsza

253 11 2
                                    

*Pov Louisa*

Nie poszliśmy dzisiaj razem z Zayn'em do szkoły, bo nam się nie chciało. Siedzieliśmy u mnie w domu. Moich rodziców nie było, bo wyjechali w jakąś delegację na trzy dni. Kiedy Ashley dzwoniła do mnie rano, nie odebrałem. Napisałem jej sms-a, żeby nie dzwoniła i, że razem z Zayn'em nie idziemy do szkoły. Ona odpisała "ok".  Znałem ją od małego i zawsze się dowiadywała tego czego chce. Teraz odpisała ok ale za dwa, trzy dni wejdzie na ten temat i albo ja, albo Zayn się wygadamy.  Tak jest od małego, niby jej to nie interesowało ale za pare dni i tak się dowiedziała tego czego chciała. 

Jakoś po południu, jak wszyscy wracali ze szkoły poszliśmy na miasto, bo byliśmy głodni. W drodze ustaliliśmy, że idziemy na pizze. Kiedy byliśmy w pizzerii, chciałem wziąć telefon i napisać do Ashley, ale nie mogłem go znaleźć w kieszeniach spodni. Przypomniałem sobie, że telefon ładował się u mnie w pokoju i zapomniałem go wziąć.  Już chciałem pytać Zayna czy mogę do niej od niego zadzwonić ale telefon zadzwonił mu w tym samym momencie.
Ktoś do ciebie, w telefonie usłyszałem przerażony głos Ashley, płakała. Powiedziałem, że już idę i się rozłączyłem.

-Louis, co jest?

-Nie wiem, Ashley powiedziała, że mam jak najszybciej przyjść. Zayn coś jest nie tak, idziesz?

- Stary idź sam, ja dzwonię do Marty, żeby jak najszybciej przyszła.

Po 15 minutach byłem u Ashley.

Dzwoniłem, waliłem w drzwi, nie otwierała. Przypomniałem sobie gdzie trzymają zapasowy klucz. Był tam gdzie zawsze,pod kamieniem.  Wziąłem go i otworzyłem drzwi.  Pobiegłem od razu do jej pokoju. Siedziała skulona koło łóżka i zapłakana w ręce trzymała telefon. Podszedłem do niej i przytuliłem. 

- Louis, zasłoń okna. - Powiedziała

- Ale czemu?

-Proszę, zasłoń.

Nie wiedziałem o co chodziło ale zasłoniłem. Usiadłem z powrotem koło niej. Z powrotem się we mnie wtuliła.  Uspokoiła się trochę.  Siedzieliśmy tak z 5 min, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Widziałem, że Ashley zasypiała ale musiałem wstać, żeby zobaczyć kto to, bo ona nie chciała. Widziałem po niej, że się boi. Wstałem i położyłem Ashley na łóżku i poszedłem do drzwi. Otworzyłem, to była Marta i Louis.

-Gdzie Ashley? - zapytała Marta

-W pokoju. - odpowiedziałem

-Co się stało? Louis powiedział mi, że była zapłakana jak dzwoniła.

-Nie wiem.  Jak przyszedłem musiałem otworzyć drzwi zapasowym kluczem. Od razu poszedłem, do jej pokoju, siedziała w swoim pokoju cała zapłakana. Teraz śpi.

-Ale nie powiedziała ci o co chodziło? - zapytał mnie Louis

-Nie. Jak tylko mnie zobaczyła kazała mi zasłonić okna. Potem nic więcej nie mówiła.

Nastała chwila ciszy. Zadzwonił telefon Ashley. Poznałem po dzwonku.

*********

Witam was po mojej długiej nie obecności. Przepraszam za to ale zaczął się rok szkolny, mam pełno nauki i jeszcze kilka własnych problemów.
Dziś taki krótki rozdział. Postanowiłam go podzielić na dwie części.

Pomyłka przy porwaniuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz