- Dzisiaj - zagrzmiał w sali donośny głos Dumbledore'a - jest ten dzień, kiedy potwory i ludzie egzystują razem! Święto duchów, czarownic i demonów! - powiedział, a jego słowa spotkały się z głośnym aplauzem - Ja także nie mogę zabrać wam zabawy, więc dziś wieczorem zostanie zorganizowany Halloweenowy bal przebierańców! - wszystkie dziewczyny w sali uśmiechnęły się rozmarzone, myśląc o chłopakach, których zaproszą - jednakże... Hogwart nie jest zwykłym miejscem, a więc taki bal także nie może być zwykły! Wszyscy uczestnicy imprezy są zobowiązani do ubrania masek zasłaniających twarz! -po sali przeszedł niezadowolony szmer - tak będzie dużo ciekawiej! - zapewnił Dumbledore, schodząc z mównicy i pozostawiając uczniów z nieco kwaśnymi minami. Bal z maskami? Przecież to bez sensu.
- CO? Co on sobie myśli? Bal maskowy? - Harry uśmiechnął się słysząc, jak jego największy wróg, Draco Malfoy narzeka na decyzję dyrektora. Kiedy słyszał jego pełną pogardy opinię, robiło mu się trochę przyjemniej- chociaż też nie rozumiał,czemu Dumbledore wprowadził taką bezsensowną zasadę.
- Ej stary. To idziemy na ten bal? Czy lepiej sobie odpuścić? - dopiero głos Rona wyrwał go z zadumy, kiedy zbliżali się do dormitorium Gryffindoru.
- C-co? - Harry potrząsnął głową - taaa, idziemy chyba - powiedział, poprawiając wiecznie sterczące włosy. Ron wykrzywił się trochę, ale nie skomentował wypowiedzi przyjaciela. Z nim był gotowy iśc nawet na koniec świata.
- Dobra to... - zaczął znowu rudzieliec, siadając na swoim łóżku w dormitorium chłopców - trzeba by się już ogarniać, co nie?
- Masz rację - Harry zmarszczył brwi i wyjrzał przez okno, jakby kompletnie nie docierało do niego co mówił Ron. Zdawał się być nieobecny. Weasley westchnął. Wiedział, że nie powinien wyrywać Wybrańca z zadumy, chociaż często wkurzało go takie zachowanie Pottera. Za kogo on się uważał?! Ron wyciągnął spod łóżka swój kufer, który odziedziczył po bracie i zaczął szukać czegoś odpowiedniego na bal Halloweenowy. Było tam mnóstwo okropnych szat wyjściowych wykonanych przez jego mamę, wypełnionych falbankami, kołnierzami i niezliczonych kolorami- nie chciał jednak straszyć ludzi aż tak bardzo.
- Ej, Harry, za co się przebierzesz? - spytał, odwracając głowę w stronę przyjaciela. Odpowiedź usłyszał dopiero po chwili.
- Ja... nie wiem. Chyba przebiorę się za... czarodzieja?
Ron zaśmiał się teatralnie.
- Wow, jesteś zabawny, Harry. Naprawdę. HA HA. Ale ja się pytam na serio. - rzucił, lekko już zbulwersowany tym, że jego najlepszy przyjaciel go - kolokwialnie mówiąc - olewa i ma gdzieś.
- Przestań Ron. Nie mam pojęcia. Może... za wróżkę? - zapytał z poważną miną, po czym przykładając ręce do boków wykonał ruch imitujący skrzydła motyla.
- Tak, to dobry pomysł. Załóż jeszcze różową spódniczkę i któreś ze szpilek Hermiony. Będziesz wyglądał świetnie. - odparł chłodno Ron, spowrotem wracając do swojego kufra i przekonując góry brzydkich ciuchów. Miał już dość tego humoru Harry'ego.Harry wciąż siedział na łóżku, wpatrując się w plecy rudzielca, który szukał czegoś w swojej walizce. Wybraniec jednak błądził w innym świecie, w swoich myślach, do których nikt inny nie miał dostępu. Naprawdę nie miał czasu zajmować się teraz balem, bo jego głowy nie zaprzątały równie przyziemne rzeczy. Myślał... myślał o wielu sprawach - o Voldemorcie, o SUMach, które wkrótce miały popsuć im ten radosny nastrój i o... Draconie Malfoyu, którego widział dzisiaj na korytarzu, kiedy blondyn był wkurzony postanowieniem dyrektora. Podniósł kącik ust na samo wspomnienie jego wykrzywionej w grymasie, lecz przystojnej twarzy. Zastanawiał się, co taki Malfoy robi po lekcjach. O czym myśli, kiedy jest sam. Do jakich miejsc chodzi, gdy odwiedzają Hogsmeade. Gdzie spędza wakacje. Intrygowała go ta niedostępna aura, którą Ślizgon zdołał wytworzyć wokół siebie przez lata. Nie - Harry go nie lubił. Ale mimo wszystko, chciałby wiedzieć o nim coś więcej... coś, co pozwoliłoby mu zrozumieć jego chamskie zachowanie. Myślał nad tym jak potoczyłoby się jego życie, gdyby pierwszego dnia w szkole podał mu rękę i chciałby się z nim zaprzyjaźnić... może byliby dobrymi przyjaciółmi? W końcu tiara przydziału chciała przydzielić go do Slytherinu...
- Harry? Ron? Jesteście gotowi? - w drzwiach do ich sypialni stała Hermiona Granger. Ron uniósł brwi i gwizdnął na jej widok. Wyglądała nieziemsko- miała na sobie bogato zdobioną suknię z epoki wiktoriańskiej, pantofelki na niewielkiej koturnie i niesamowitą, biało- niebieską wenecką maskę, zasłaniającą jej pół twarzy. Uśmiechnęła się widząc reakcję przyjaciela, który wyglądał dość zwyczajnie- postanowił postawić na klasykę,więc ubrał się po prostu w stary strój Charliego, składający się z czarnych spodni z nadrukowanymi na nich kośćmi i maski kościotrupa, która zasłaniała całą jego twarz. Strój mrocznego szkieleta nie wyszedł mu jednak zbyt strasznie, bo zza maski wystawała mu góra rudych włosów, całkowicie psujących przerażający klimat imprezy. Hermiona jednak stwierdziła, że on też wygląda super, nie chcąc robić mu przykrości.
- A co z twoim strojem, Harry? - spytała, mierząc go wzrokiem. Potter nadal siedział na łóżku, a przygotowywanie się do Halloween w jego wypadku nie posunęło się ani trochę do przodu. Brunet przeczesał palcami włosy.
- Nie mam pomysłu na strój - rzucił, bo to było jedyne logiczne wytłumaczenie, które przychodziło mu do głowy.
Hermiona westchnęła i przewróciła oczami.
- Nawet Ronald się postarał. - odparła z przekąsem, podchodząc do Gryfona i wyciągając spośród fałdów sukni swoją różdżkę.
- Vectirius! - dotychczas niechlujne i przetarte ubrania Harryego zaczęły powoli się zmieniać i nabierać kształtów. Kaptur bluzy nagle zmienił się w czarną pelerynę, a wymięty tshirt w czarną koszulę. Zmiana nie dotyczyła jednak tylko ubrania- jego kły stały się trochę bardziej spiczaste, a oczy przybrały nienaturalnie ciemną barwę, jakby ubrał kolorowe soczewki. Jednym słowem- teraz był wampirem.
- Hermiona? Chyba nie zmieniłaś mnie w prawdziwego wampira? - spytał lekko drżącym głosem, oglądając swoje nowe przebranie. Dziewczyna z uśmiechem pokręciła głową.
- Nie, głuptasie. Gdybyś słuchał profesora Flitwicka wiedziałbyś, że to niemożliwe. - powiedziała rozbawiona.
- Ten strój... ci pasuje. - wydukał Ron, z niesmakiem spoglądając na swoje marne przebranie.
- Ty też wyglądasz nieźle - pocieszył go Harry, próbując wykazać entuzjazm, ale średnio mu to wychodziło.
- Harry! Czemu mi nie powiedziałeś, że zapomniałam o najważniejszym? - spytała nagle Hermiona, jeszcze raz podchodząc do przyjaciela tak blisko, że ten poczuł się niekomfortowo.
- Co? O czym?
- Przecież mamy mieć maski! - odparła zniecierpliwiona, podnosząc drewnianą róźdżkę.
- Persinius! - powiedziała, a Harry już po sekundzie poczuł, jak jego twarz zostaje przykryta przez czarną, prostą maskę. Granger się uśmiechnęła.
- Pomyślałam, że taka minimalistyczna maska doda Ci tajemniczości. - powiedziała,puszczając do niego oko. Harry uśmiechnął się w odpowiedzi, dopiero później uświadamiając sobie, że jego uśmiech nie jest widoczny.
- Dzięki Hermiono. - rzucił, a przyjaciółka tylko kiwnęła głową.
- Chodźcie. - ponagliła Gryfonów, ruchem ręki wskazując drzwi - bo zaczną bez nas!
Trójka przyjaciół opuściła dormitorium, schodząc po starych schodach do wielkiej Sali, aby już po chwili zatracić się w mrożącym krew w żyłach klimacie Halloweenowego balu.
CZYTASZ
Halloween Dance || Drarry
FanfictionKiedy Harry idzie na szkolny bal Halloweenowy nie spodziewa się, że jego życie zmieni się całkowicie... ani, że jego nowy przyjaciel okaże się wampirem! Zapraszam do komentowania ^^ All characters and everything except some story lines belongs to J...