Draco i Harry siedzieli w ciemnej wieży astronomicznej. Było zupełnie cicho i pusto -tylko srebrny, okrągły księżyc dotrzymywał im towarzystwa. Malfoy wciąż drżał, z całej siły powstrzymując mordercze skłonności swojej drugiej, wampirzej natury. Nie chciał gryźć ludzi, nie czerpał z tego przyjemności, ale czasami- kiedy był już naprawdę bardzo głodny- musiał kogoś ugryźć, żywiąc się soczystą, czerwoną krwią śmiertelników. Wiele by dał, aby móc tego uniknąć...
- Skąd wiedziałeś, że to ja? - spytał spokojnie Harry, dopiero teraz ściągając czarną maskę z twarzy.
- Wampirze zmysły. - rzucił blondyn,wciąż spuszczając głowę i błądząc wzrokiem po podłodze pokoju - widzę lepiej, dużo lepiej niż zwyczajni ludzie.
- To musi być super. - westchnął Potter, nieznacznie się do niego zbliżając, co spotkało się z nieukrywaną dezaprobatą wampira.
- Nie. To nie jest super. Bycie wampirem jest beznadziejne. Poza tym, odsuń się ode mnie. Proszę. Nie chcę... nie chcę Cię ugryźć. - rzucił błagalnie, a w jego oczach znowu pojawiły się łzy.
Wybraniec tym razem posłuchał, odsuwając się kilkanaście centymetrów.
- Draco ja... ja nie sądziłem... - zaczął niepewnie, justując swojego ex-wroga wzrokiem. Nigdy w życiu nie przyszłoby mu do głowy, że Malfoy... nie jest do końca człowiekiem.
- Nikt nie sądził. Przestań się nade mną użalać. -powiedział chłodno - dokładnie w taki sposób, jaki Harry identyfikował ze swoim wrogiem.
- Jak to się stało? Opowiedz mi. - poprosił Gryfon, ale zanim ostatnia głoska zdania zdążyła dotrzeć do uszu Ślizgona, ciałem Malfoya wstrząsnęły konwulsje, zmuszając blondyna,aby ukląkł na ziemi, podpierając się na rękach. Potter patrzył z przerażeniem,jak wampir zaciska zęby i pięści oraz unosi zmęczone oczy ku górze, szukając pocieszenia. Mimo starań, Draco nie wytrzymał- z jego ust wyrwał się dość głośny, rozpaczliwy ryk. Harry zerwał się na równe nogi i wyciągnął różdżkę. Nie wiedział, co ma robić, więc na wszelki wypadek przypomniał sobie wszystkie zaklęcia rozbrajające i obronne, choć miał nadzieję, że nie będzie musiał użyć żadnego z nich w stosunku do chłopaka, który był bardziej interesujący, niż sądził zaledwie kilka godzin temu.
Wkrótce konwulsje, które targarły ciałem Dracona ustały, pozostawiając chłopaka dyszącego i leżącego na podłodze.
- Prze... przepraszam... - wyszeptał cicho, zamykając oczy. Harry tylko pokiwał głową, nie będąc jeszcze pewny, czy bezpiecznie jest podejść do wampira.
- Co się stało? Wszystko... w porządku? - spytał Wybraniec, starając się mówić pewnie, chociaż trochę średnio mu to wychodziło.
- Jestem... głodny. Głodny krwi. - powiedział niepewnie, po raz pierwszy podnosząc wzrok i wlepiając go w Gryfona. - przepraszam. Staram się to kontrolować.
- Tak... em... to... to dobrze że już Ci przeszło. - rzucił niepewnie Harry, teraz poważnie rozważając opcję ucieczki z wieży.
- Przepraszam, że jestem potworem. - szepnął Draco drżącym głosem, najwyraźniej wyczuwając strach Pottera.
- Wcale nie jesteś potworem. - powiedział Gryfon, chcąc dodać wampirowi choć trochę otuchy.
Blondyn uśmiechnął się szeroko, po chwili wysilając się nawet na głośny, pełen pogardy śmiech.
- Czy ty jesteś ślepy, Potter? - zapytał z rozgoryczeniem, co zbiło Harry'ego z tropu - pytam się poważnie. Czy ty jesteś ślepy? Czy nie widzisz, czym jestem?! - zapytał, marszcząc brwi.
- Nie o to mi chodziło. - powiedział Wybraniec, nie wiedząc, co odpowiedzieć. Widział, czym był Draco. Był wampirem, potworem, "tym złym". Wybrykiem natury, który nie jest mile widziany nawet w czarodziejskim świecie. W jego sercu rozbudziło się współczucie dla chłopaka i pewna doza empatii, której jeszcze nigdy nie czuł w kierunku chamskiego i zarozumiałego Ślizgona. Teraz wydawał mu się zupełnie innym człowiekiem.
- Nie znałem cię od tej strony... - stwierdził Potter, siadając obok Dracona. Nie chciał okazywać strachu.
Malfoy znowu zaśmiał się ironicznie.
- No co ty nie powiesz? NIKT nie zna mnie od tej strony. Rozumiesz? Nikt. Jesteś pierwszą osobą, z wyjątkiem mojego ojca i matki, która zobaczyła moją drugą naturę.
W pokoju zapadła gęsta cisza. Harry spuścił głowę, a Draco podniósł ją, spoglądając na Halloweenowy księżyc w pełni, rzucający przez okno srebrne promienie bladego światła.
- Przepraszam. Nie powinienem być niemiły. - powiedział po chwili Dracon, przerywając męczącą ciszę.
- Nie ma sprawy. Chyba też bym się wkurzył, gdyby ktoś był tak niezorientowany jak ja. - odparł Harry, posyłając blondynowi blady uśmiech.
Malfoy odpowiedział mu tym samym.
- Opowiedz mi coś o sobie. Coś... więcej. - poprosił Wybraniec, spoglądając w piękne oczy Ślizgona.
- Jestem... głodny. - rzucił Malfoy, krzywo się uśmiechając.
Harry zaczął się śmiać, ale ten histeryczny śmiech uwiązł mu w gardle, kiedy do jego umysłu dotarło, co znaczy głód wampira.
- Kogo... kogo już ugryzłeś? - spytał z przestachem Gryfon. Tym razem jednak się nie odsunął.
- Kilka osób... głównie przypadkowych mugoli. Nie chciałem gryźć czarodziejów... zbyt wielu z nich mnie zna. A, no cóż, bycie krwiożerczym wampirem nie przynosi żadnych korzyści.
- A... jeśli nic nie zjesz...
- Muszę. Jeśli moja... druga natura długo nie posmakuje krwi... przejmuje nade mną kontrolę. Zdarzyło mi się to tylko raz i, uwierz, ani ja ani nikt inny nie chciałby, aby zdarzyło się ponownie.
Harry przełknął ślinę.
- Czyli w końcu mnie ugryziesz? - spytał, choć to pytanie było aż nazbyt oczywiste.
Draco pokiwał smutno głową.
- Jeśli nie uciekniesz, to owszem. - stwierdził,znowu spoglądając na swojego największego wroga - na księżyc.
- Nie ucieknę. - zapewnił Harry, a Malfoy skonfundowany zamrugał kilkakrotnie oczami.
- Co? - spytał z niedowierzaniem, jakby nie usłyszał wcześniejszej wypowiedzi chłopaka.
- Nie ucieknę. - powtórzył Gryfon - nie chcę.
- Ale... ale zrozumiałeś co mówiłem? Jeśli nie uciekniesz, będę musiał wyssać twoją krew.
- Zrozumiałem. Mam więc nadzieję, że ci posmakuje. - rzucił Harry z uśmiechem.
Draco nagle nabrał ochoty, aby uścisnąć Pottera z całych sił. Jeszcze nigdy w swoim nastoletnim życiu nie spotkał się z takim zrozumieniem. Wcześniejsza nienawiść do Gryfona, która przez lata tworzyła się w jego głowie, powoli zaczęła być wypierana przez wdzięczność i... może nawet coś więcej. Ślizgon jeszcze przez chwilę siedział po turecku z otwartymi ustami, nie wiedząc, co odpowiedzieć. W głowie miał milion pomysłów na to, jak podziękować Harry'emu za wsparcie,ale żaden z nich nie wydawał się wystarczająco dobry.
- Dziękuję. - wyszeptał w końcu, zdziwiony prostotą tego zdania.
Harry uśmiechnął się do niego jak najcieplej umiał. Dopiero teraz dostrzegł w Draconie samotnego, opuszczonego przez wszystkich chłopaka, który pragnął jedynie zrozumienia i odrobiny miłości.
- Nie ma za co. - odpowiedział Gryfon, a Malfoy ze zdziwieniem zdał sobie sprawę, że obejmują go silne ramiona Harry'ego.
CZYTASZ
Halloween Dance || Drarry
Fiksi PenggemarKiedy Harry idzie na szkolny bal Halloweenowy nie spodziewa się, że jego życie zmieni się całkowicie... ani, że jego nowy przyjaciel okaże się wampirem! Zapraszam do komentowania ^^ All characters and everything except some story lines belongs to J...