Spokojny sen. Tak bardzo mi tego brakowało. Lili miała rację Tina zna się na rzeczy. Jeszcze parę dni i będę w pełni sił, chociaż wygodne życie mi bardzo odpowiada. Czego można chcieć więcej ? A no tak Tina.
- Pokrako zajmij się sobą i nie narozrabiaj. Jak jeszcze raz zobaczę Cię w moim pokoju to przygotuj się na kastracje. Aaaa... no przecież Ty nie masz jaj.
O dziwo wczoraj mi tego brakowało. Zaczynam ją lubić ??? Nie . To za głupie nawet jak dla mnie . Chociaż czarny kombinezon idealnie podkreśla jej wysportowane ciało oraz krągłości. Takiej figury z pewnością pozazdrościłaby nie jedna bogini. Skórzana kurtka ze szkrałatną różą na plecach dodaje jej elegenacji. Tak samo wysokie buty na obcasie. Bardzo kuszący widok. Można się zatracić... jednak katana i dwa pistolety wsunięte za srebny pasek, przypomniały mi, że to nadal diablica.
- Znowu się gapisz. Wiesz jak tego nie lubię.
- Zabierz mnie do siedziby.No proszę da się ją zaskoczyć. Znowu ta panika w oczach.
- Z konia spadłeś?! Nigdzie nie idziesz!
- Pójdę a Ty mi w tym pomożesz.
- Chyba jeszcze śpisz.
- No ciekawe co by powiedział Kasander, gdyby dowiedział się o paru mało istotnych rzeczach.No proszę diablica powoli ustępuje. Szantaż idealnie działa na małe umysły.
- Nie ośmielisz się... nie masz dowodów!
- Jesteś tego pewna?
- Zabije Cię...
- Pamiętaj mam poparcie rady. Nie możesz mnie nawet dotknąć.
- Dobrze.Zgodziła się?! Oj ten uśmieszek... mam złe przeczucia.
O dziwo nie było żadnych przeszkód. Mogłem spokojnie przejść przez drzwi.Duża aula?! Przecież tu nie da się trenować. Chwila, gdzie jest Lily?
No super zostałem wkręcony. Idiota to za małe słowo, żeby określić moją głupotę. O nie... Tak łatwo się nie poddam.
Muszą tu być gdzieś drzwi lub przejście. Przecież wchodziłem do Koloseum. Myśl człowieku, myśl...
Jeśli to jest aula to tutaj muszą odbywać się narady. Narady to również obserwacja. Ruszyć głową...
No przecież... panel ukryty za kotarą. Sprytne. No to, gdzie mogła pojechać... hmm... O jest sala treningowa. Dojechałem w ułamku sekundy. Widać szczęście jest po mojej stronie. Nikogo nie ma. Miałem rację to Koloseum. Wystarczy, że schowam się gdzieś i będę obserwował rozwój wypadków. Najwyższy poziom będzie odpowiedni. Pod słońce raczej nikt mnie nie....No i się zaczęło. Cała arena wypełniła się osobnikami podobnymi do Lili. Tylko nieliczni posiadali skórzaną kurtkę. A gdzie ta diablica? Muszę zejść niżej nic nie słyszę.....
O wilku mowa. Przeszła obok mnie. Kątem oka mnie dostrzegła. Lekkim gestem ręki dała mi do zrozumienia, że lepiej się nie wychylać. Cóż mam zrobić, pozostało siedzieć i oglądać spektakl do końca .- No proszę proszę... Czyżby to nasza Lili ? Dawno Cię nie było słonko.
Obrzydliwy typ. Potężna postura, twarz żywcem wyjęta z koszmaru.
- Wal się Diego nie twój interes.
- Oj chyba mój..Potworny gardłowy śmiech. Plus plucie ochyda.
- Mam Ci zrobić krzywdę ? Czy sam się zamkniesz?!
- Jeśli dasz radę eksperymencie!Eksperymencie? Czy chodzi o oczy? Ale ten typ ma czerwone?! Co tu się wyprawia?! Diablica zaraz wybuchnie ze złości....
Tak jak myślałem w mgnieniu oka znalazł się na ziemii. Uła... nawet nie mogę dostrzec ciosów. Krew na piasku i rękach Lili mówi za swoje. Przysięgam już nigdy jej nie zdenerwuje.- Co tu się wyprawia ?
Teraz to dostrzegłem. Na arenie pojawił się Kasander. Piękna synchronizacja wszyscy okazali mu należny szacunek. Poza biedną Lili.
- I co?! Dostałeś wpierdol od eksperymentu idź wybecz się matce!
- Lili co się z tobą dzieje?
- Ja... ja... wybacz wielebny ojcze, ale..
- Nie będę tolerować takich zachowań! Chcesz zniszczyć wszystko co do tej pory udało nam się zbudować?!
- Nie wielebny...
- Pozwoliłem ci mówić? Jak ja wytłumaczę to wszystko radzie?! Nie mamy jednego z ochroniarzy bo doszło do walki?! Czy ty sobie wyobrażasz co zrobiłaś ?Kasander stracił zimną krew, jego oczy kipiały ze złości. Lili widocznie złamała zasadę. Nie dziwię się jej...jest naprawdę przerażający.
- Przepraszam wielebny ojcze.
- Przepraszam ?! Przepraszam?! Nie mogę tolerować takiego zachowania. Znowu nie pojawiłaś się na zebraniu. Czy ty potrafisz uszanować swoje obowiązki? !
- Tak, ale..
- Jeszcze nie skończyłem! Może powiesz mi, gdzie jest twój gość?
- Jest w domu.
- To doprawdy zaskakujące... Kłamstwo!!! Możesz wyjść spokojnie.Co mam zrobić ?! Muszę wyjść, przecież się nie ulotnie.
- Przepraszam, nie wiedziałem...
- Spokojnie nie ukarzemy Cię za coś czego nie zrobiłeś. Na arenę może wejść każdy, kto ma zamiar wstąpić do szkarłatnej róży. W ten sposób pokazujemy, jak można stać się najlepszym i zapewniamy o bezpieczeństwie. Tylko ktoś o tym zapomniał!!
- Nie. Lili mi o wszystkim powiedziała i chcę wstąpić do szkarłatnej róży, tylko jestem strasznie niecierpliwy. Kazała mi zaczekać a ja...No pięknie dlaczego ja tak jej bronie?! Zaraz podpiszę cyrograf.
- Pośpiech to zły doradca. Skoro już tu jesteś zostań do końca.
- Dziękuję, ale powinienem już iść..
- Wręcz nalegamy, abyś został, jeśli chcesz wstąpić do szkarłatnej róży musisz wiedzieć jakie są konsekwencje wynikające ze złamania zasad.Ironiczny uśmiech... mam coraz gorsze przeczucia. W co ja się wplątałem do jasnej cholery.
- Lili możesz być tak dobra ?
Miała spuszczoną głowę. Zdjęła kurtkę i rzuciła w kąt areny razem z bronią. Uklękła przed Kasandrem.
- Grzeczna dziewczynka, ale tak dla pewności.
Ksander coś jej wstrzyknął. Czy to ma związek z jej mocą?
Dwóch mężczyzn wyszło również na środek. Rozdali jej kombinezon na plecach. Dingo podszedł po mimo, że był zakrwawiony uśmiechał się, widocznie to on wykona karę...
Usłyszałem świst powietrza...kolejny...kolejny... kolejny..
Żadnych krzyków, jęków...
Odwróciłem głowę.. nie mogę na to patrzeć.
Czas mijał. Siedzę skulony to dla mnie za dużo. Nie wiem jak dużo czasu minęło... Otworzyłem oczy.. Było po wszystkim. Lili leżała na piasku nie ruszała się...- Lili żyjesz ? Lili ocknij się, błagam!
- Czego chcesz pokrako?Nigdy tak się nie cieszyłem z obelgi. Muszę ją jakość zanieść do domu. No i tyle z mojego spokojnego życia.
- Poradzę sobie sama! Zostaw mnie!
- No to cześć!Trochę ją upuściłem. Jestem potworem... albo i nie.
- Dobra, dobra. Możesz mi trochę pomóc.
- A gdzie magiczne słowo?
- Nie przeginaj. Nadal mogę Cię zabić.Droga do domu jest trzy razy dłuższa niż poprzednio. Jak ja to wytłumaczę Tinie?! Tylko jeszcze parę kroków.
- Witam, kolacja już prawie wystygła, znowu się posprzeczaliście? Jezu Lili!!
- Wszystko wytłumaczę tylko jej pomóż... Proszę..Zaniosłem Lili do jej pokoju. Całą drogę trzymała mnie za rękę. Stałem pod drzwiami. Krew na rękach... muszę tylko czekać.

CZYTASZ
Szkarłatna Róża.
Science FictionNazwy kwiatów mają wiele znaczeń, praktycznie nie różnią się od naszych imion. Jesteśmy również podobni pod względem życia. Z początku jesteśmy małymi pączkami, które z wiekiem rozkwitają w piękne kwiaty. Tylko od nas zależy, czy zostanie po nas coś...