Rozdział 8

12 0 0
                                    

Nagle zostaliśmy sami, tylko ja i diablica.

- Co taki zdziwiony?
- No bo...
- Żyję i mam się świetnie, te opatrunki to tylko zmyłka.

Dlaczego kłamiesz? Widzę, że cierpisz...Ale uśmiech chociaż wymuszony to i tak jest piękny...

- Mogę dowiedzieć się czegoś więcej?
- Pewnie i tak siedzisz w tym po uszy.
- Dlaczego Tina tak mnie nazywa ?
- Miałeś taką plakietkę na ubraniu. Nie wspomniałam Ci o tym?... Przepraszam.
- Może wybaczę, ale w zamian odpowiesz na wszystkie pytania.
- Dobra, ale zaraz po tym jak trochę potańczymy.
- Jak to?

Szybkim ruchem rozcięła moje więzy i podniosła z ziemi. Coś mnie uderzyło... chwila, chwila, czy to bambusowy kij?

- Musisz nauczyć się walczyć, więc do roboty.
- Nie, przecież jesteś obolała.

No i znowu ją sprowokowałem... ehh.. naprawdę muszę nauczyć się gryźć w język...
Jestem gotowy na ból, ale o dziwo nawet nieźle sobie radzę..hmmm... może mam w rodzinie wojownika?

- Znowu bujasz w obłokach. Nie traktujesz tego poważnie, więc nauczę Cię dyscypliny.

No pięknie fioletowe ślepia powróciły a z nimi diablica. Ciekawe, gdzie mnie pochowają, może w jakimś piękny ogrodzie?

- Gotowy na wycisk?
- Nie dam się tak łatwo!

Dlaczego jeszcze żyję? Co ja robię ? To jest niemożliwe, że mogę jej dorównać!

-Na tyle Cię stać mała ?
- Koniec zabawy znajdo.

Już miałem dostać solidnego kopniaka a Lili upadła.

- Dobrze się czujesz? Pomogę Ci wstać.
- Nic mi nie jest po prostu nie powinnam jeszcze używać mocy.
- Dlaczego?
- Mój ojczulek przed karą podał mi bloker, substancje, która blokuje moją moc, bez niej odczuwamy ból jak normalni ludzie.
- Przecież jesteś normalną osobą.
- Chciałabym... dość na dzisiaj idź odpocząć a ja niedługo wrócę. Musimy zatuszować twoje zniknięcie.

No i zostałem znowu sam. Wszystko dla mojego dobra..pfff... Nie jestem dzieckiem. Dość rozmyślania na dzisiaj , jestem za bardzo padnięty.

Szkarłatna Róża.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz