Rozdział 10

21 1 0
                                    

Chodzę po ogrodzie. Trening już dawno się skończył. Jestem sam.. w tym pięknym ogrodzie... zupełnie sam ze swoimi myślami. Lili nie pokazała się w domu od naszej rozmowy. Oddała mnie pod opiekę Diego. Muszę przyznać, że daje mi dużo większy wycisk niż Diablica. Szkoda tylko, że nie może zobaczyć moich postępów. Diego jak i Tina nie chcą mi nic powiedzieć. Rozumiem, że można zniknąć na jakiś czas, ale nie na całe tygodnie. Podobno ma dużo do zrobienia w Azylu. Nawet ja wymyślę lepsze kłamstwo. Trudno mi to przyznać, ale martwię się o nią, nasza rozmowa dała mi do myślenia. Jedna sprawa nie daje mi spokoju. Ten głupi naszyjnik...

- Wiesz, że nie damy rady ciągnąć tego w nieskończoność.
- Diego, skarbie co możemy innego zrobić? Nie jesteśmy gotowi na atak i straciliśmy bardzo cenną figurę.
- Masz rację, ale Lili tyle dla nas zrobiła, nie możemy jej tak zostawić.

Cicha narada bez mojego udziału? Wiedziałem, że coś ukrywają w końcu nie jestem głupi. Diego jak się cieszę z ostatnich lekcji w skradaniu się, dzisiaj uczeń przerośnie mistrza.

- Powiedz mi co to zmieni, jeśli przyprowadzimy ją siłą?
- To, że plan powiedzie się a cała grupa uwierzy w zwycięstwo. Wiesz, że mają Lili za bohaterkę, pójdą za nią w ogień.
- To prawda, chociaż teraz to i ja mam wątpliwości, co jeśli naprawdę straci kontrolę?
- Tina, chyba nie wiesz co mówisz. Jesteś jej przyjaciółką i sama dobrze wiesz, że to się nie stanie, Michael ma swój naszyjnik i przypomni sobie jak go użyć by pomóc Lili.
- Nadal w to wierzysz?
- Tak, chociaż stracił pamięć to i tak zachowuje się jak dawniej. To ten sam Michael, którego znałem. Myślałem, że Lili się ucieszy z jego wyznania, ale nie wytrzymała, przed oczami miała tylko jego zakrwawione ciało.

Ja... ja....jestem tym Michaelem!? To nie prawda!! Jestem tylko trochę podoby prawda ?!!Przecież umarłem... Lili mówiła, że umarłem!! Nie mogła mnie oszukać!!! Zufałem jej!! Zaufałem do jasnej cholery!!! Nie wytrzymam!!!

- Diego! Tina! Dlaczego?! Pytam się kurna dlaczego?!!

Łzy ciekną mi po policzkach. Moje życie jest jednym wielkim kłamstwem! Przez ten cały czas poczułem się jak w domu. Nawet pokochałem Lili... każde słowo było kłamstwem...Lili dlaczego!?!?! Dlaczego Ty !??!

- Michael,Lili nic Ci nie powiedziała?
- Powiedziała, że dawno umarłem! Wyjaśnij mi to! Zmartwychwstałem?
- Wszystkiego się dowiesz tylko opanuj się!
- Ja mam się uspokoić?! Tyle czasu żyłem w klamstwie!!! Byłem tylko marionetką!! Żyję bo taki był wasz chory plan! Nie potraficie zapanować nad Lili, więc trzeba było znaleźć pieska, który odwali czarną robotę?!! Będzie treserem waszego zwierzaka!!
Jak mogliście!?!! Jestem tylko klonem... kopią dawnego ja...

Czuję ogromną nienawiść. Całe moje ciało przeszywa ogromny ból, ale jest taki cudowny, chcę więcej. Zabić... Zabić.... niech poniosą karę.. zasłużyli na to...

- Michael nie!!!

No witam po długiej nieobecności. Cieszę się, ze wszystkich komentarzy i gwiazdek. Bardzo dziękuję :) wracamy do pisania

Szkarłatna Róża.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz