Rozdział III

2.5K 125 5
                                    

Steve

- Oddaj moją pelerynę.- powiedziała to z odrobiną strachu- Oddawaj tą pelerynę!- w tych słowach było więcej śmiałości, ale też trochę gniewu.

Po chwili dziewczyna upadła, ale miała nadal otwarte oczy. W jednym momencie przestraszyłem się, że coś jej się stało. Po chwili strach zmienił się w gniew na tego głupka Starka.

- Co ty zrobiłeś!?- spytałam się go z dość podniesionym głosem.

- Chciałem ją tylko zatrzymać, nie moja wina że złapałem za ten głupi kaptur.- odpowiedział mi jakby nic się nie stało.

Byłem tak na niego zły, że miałem ochotę walnąć go w tą jego "przepiękną" twarz. Miałem już zamiar wymierzyć cios, ale wtedy przypomniałem sobie o dziewczynie. Ona tak cierpiała, a ja kłóciłem się z tym bałwanem. Schyliłem się i ją podniosłem. Wtedy pierwszy raz zobaczyłem jej twarz. Miała piękne szare oczy i białe włosy. Na jej delikatnej twarzy było widać blizny. Nie wiem jaki człowiek mógł skrzywdzić tak delikatną osóbkę jak ona, ale wiem jedno nikomu nie dam jej skrzywdzić.
Z moich myśli wyrwało mnie to że powoli zaczyna zamykać oczy. Jedyna rzecz jaką mogłem zrobić to powiedzenie trzech słów:

- Nie zamykaj oczu.

Po tym jak to powiedziałem zemdlała. Nie wiedziałem co mam zrobić, ale po chwili zatrzymałem się żeby sprawdzić czy oddycha. Jej oddech był bardzo słaby a tętno prawie nie wyczuwalne. Wiedziałem że jak jej nie pomogą to umrze na moich oczach, więc jak najszybciej chciałem dostać się do windy. Gdy tylko ją podniosłem miałem wrażenie że jej serce przestało bić. Postanowiłem położyć ją na ziemię i sprawdzić czy jej serce nadal bije. Niestety moje przeczucie było prawdą, jej serce nie biło. Bez zastanowienia zacząłem ją reanimować. Gdy minęło 30 min. chciałem się poddać, ale wtedy zobaczyłem że jej klatka piersiowa delikatnie zaczęła się unosić. Szybko ją podniosłem i wszedłem z nią na rękach do windy.

Lucy

Zaczęłam powoli otwierać oczy. Chciałam się podnieść, ale ból głowy mi to uniemożliwił. Zobaczyłam że jestem podpięta do jakichś urządzeń. Usłyszałam czyjeś kroki, więc postanowiłam udawać że dalej śpię. Na chwilę się obróciłam żeby zobaczyć co się dzieje. Zobaczyłam dwie rozmawiające osoby, po chwili postanowiłam podsłuchać ich rozmowę.

- Co z nią?

- Jest w dobrym stanie. Jak chcesz dowiedzieć się czegoś więcej to się jej spytaj, bo chyba się już obudziła.

W tym momencie obrócili się w moją stronę, a ja zauważyłam że przez ten cały czas się na nich patrzę. Jeden z nich zaczął iść w moją stronę. Gdy był już bliżej mnie zauważyłam że to Steve. Trochę mi ulżyło że to on a nie ktoś inny, np. ten pajac który ściągnął mi pelerynę. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że nie mam na sobie pelerynę. Jak najszybciej wzięłam kołdrę w ręce i naciągnęłam ją na siebie żeby nie było mnie widać. Po chwili usłyszałam cichy śmiech. Żeby dowiedzieć się z czego się tak śmiej postanowiłam się go o to zapytać.

- Z czego się tak śmiejesz?

- Z tego jak w tej chwili wyglądasz.- te słowa dobił mnie na maksa.

- I co jest w tym takiego śmiesznego?

- To że już widziałem cie bez peleryny.

O nie. Teraz zapewne wszyscy dookoła wiedzą jak wyglądam. Wiedziałam że z tym kolesiem będą problemy.

- Wszyscy mnie widzieli?- spytałam się bardziej z obawy, że wszystkim rozpowie jak wygląda tajemnicza dziewczyna w pelerynie niż z ciekawości.

- Tylko ja i dwie osoby.- powiedział to jakby nic się nie stało. Palant.

- A powiedziałeś komuś o tym jak wyglądam?

- Nie.- ulżyło mi- Ale chyba lepiej by było rozmawiać gdybyś wyszła spod kołdry.

Chwilę się zastanawiałam, ale w końcu postanowiłam się wychylić spod kołdry. Na początku wychyliłam się tak że widać było tylko oczy. Wyglądałam jak małe dziecko które się czegoś przestraszyło. Dopiero po jakimś czasie wyszłam całą spod kołdry.

- Teraz ci pasuje?- spytałam dość sarkastycznie.

- O wiele lepiej.- powiedział to ze spokojem. Chyba go polubię.

- Chcesz o coś spytać?- spytałam o pierwszą rzecz jaką wpadła mi do głowy

- Jak się czujesz?- trochę zdziwiło mnie to pytanie, ale postanowiłam mu odpowiedzieć.

- Jakby nie ból głowy, byłoby idealnie.- mimowolnie uśmiechnęłam się.

- To dobrze, bo myślałem że nie przeżyjesz.- przy ostatnim słowie zasłonił sobie usta. Pewnie nie miał mi tego tak wcześnie mówić.

- To znaczy, że ja prawie umarłam?

- Byłaś martwa przez 30 min.- chyba do końca życia zapamiętam ten słowa.

- Ile dni minęło?

- Dwa tygodnie.- przez pół miesiąca byłam w śpiączce.

Nie wiedziałam dlaczego, ale zaczęły mi lecieć łzy po policzkach. Może dlatego że przez dwa tygodnie leżałam w śpiączce i prawie umarłam.

- Chce zostać sama.- po tych słowach wyszedł.

Nie wiedziałam co mam o tym myśleć. Najpierw prawie umarłam, później przez pół miesiąca byłam w śpiączce, a na samym końcu kilka osób widziało moją twarz. To o wiele za dużo na jeden dzień.
Po chwili rozmyśleń nad tym wszystkim postanowiłam pójść spać.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Sekret (Avengers)Where stories live. Discover now