Dom

131 17 2
                                    


  Ikuto zdębiał.

- Ta... Takanori, czy to ty... - wydusił z siebie i zakrył ręką wciąż otworzone usta.

- Tato! – dziewczynka podbiegła do mężczyzny i objęła go w pasie.

Takanori uśmiechnął się serdecznie.

- Mogę wejść? – zapytał powoli.

Jako odpowiedź posłużył prosty gest zaproszenia. Wokalista przekroczył próg domu z dreszczem. Przeszedł przez mały korytarz aż do przedpokoju. Stamtąd zobaczył już salon a w nim całą rodzinę. Ikuto otrząśnięty poszedł za bratem i lekko wepchnął go do pomieszczenia.

Cała uwaga skupiła się na Takanorim. Każdy obejrzał go dokładanie od stóp do głów. Zobaczyli niskiego, chudego człowieka z długimi czarnymi włosami sięgającymi do ramion. Człowieka dobrze ubranego w najmodniejsze rzeczy obwieszonego bransoletkami, kolczykami i naszyjnikami. Człowieka z wielkim bagażem i równie wielkim bukietem róż.

Mężczyzna szybko przejechał wzrokiem każdego brata. Stwierdził z zadowoleniem, że żaden się nie zmienił tylko na ich twarzach przybyło zmarszczek. Zatrzymał się na dłużej na swoich rodzicach. Nie wierzyli, że właśnie w salonie stoi przed nimi ich syn. W ich oczach momentalnie pojawiły się wielkie łzy tęsknoty, radości i wzruszenia. Jego matka wstała i zaczęła jeszcze głośniej szlochać. Spojrzała mu prosto w oczy, które tak samo jak jej były mokre od łez. Czuła, że cały ból spowodowany chorobą odchodzi. Przez ten moment była najszczęśliwszą kobietą na świecie. Przez chwilę uwierzyła, że wyzdrowiała i teraz będzie już tylko lepiej. Wyciągnęła ręce przed siebie.

- Takanori... - wyszeptała dalej płacząc.

On nic nie mówił. Czuł, że zrobił dobrze. Zrzucił ciężką torbę i podbiegł do niej z bukietem. Objął ją mocno. Kobieta przytuliła syna z czułością.

- Mamo...

W domu rodziny Matsumoto dawno nie było takiej atmosfery. Dawno nie było tylu uczuć co w tej chwili. Każdy z uwagą przyglądał się scenie rozgrywającej się na środku pomieszczenia. Ojciec Takanoriego wstał i podszedł do nich. W myślach krążyły mu tylko dwa słowa, których przez roztrzęsienie nie mógł wypowiedzieć – „Wybacz mi." Delikatnie poklepał czarnowłosego po ramieniu. Takanori puścił matkę i spojrzał jej prosto w oczy i lekko przysunął bukiet.

- Są dla ciebie. Wiem, że uwielbiasz białe róże.

Kobieta uśmiechnęła się od ucha do ucha i wzięła kwiaty, które natychmiast wstawiła do wazonu i położyła na stole.

- Dziękuję, synku. – zaśmiała się i poczochrała mu włosy. – Mój szkrab!

- Twój szkrab przekroczył trzydziestkę. – powiedział śmiejąc się.

- Dla nas zawsze będziesz mały. – rzekł nieśmiało starszy mężczyzna i podszedł do Takanoriego.

Wokalista poczuł się niepewnie, ale nie chciał zaczynać kłótni. Zacisnął zęby. Nie był gotowy na przebaczenie mu, ale odwrócił się do niego i uśmiechnął się bólem.

- To przecież oczywiste...

- Witaj w domu, kochanie. – odezwała się jego matka i wskazała mu miejsce na fotelu. – Musisz być bardzo głodny. Zrobiliśmy ramen, zaraz ci podam. Satoko, pomożesz mi?

Kobieta wraz z Satoko powoli skierowała się do kuchni. Towarzyszka jego matki miała taki sam wzrost jak ona, farbowane jasnobrązowe włosy upięte w kitkę. Na oko miała dwadzieścia parę lat, ale na pewno nie miała trzydziestki. Była bardzo ładna i wyglądała na sympatyczną kobietę.

Nie jesteś samOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz