Blade promienie słoneczne dotarły do twarzy Takanoriego i zaczęły go delikatnie łaskotać. To wystarczyło, aby wyrwać mężczyznę ze snu. Przetarł oczy i rozejrzał się dookoła. W myślach pojawiły mu się mętne wspomnienia wczorajszego dnia. Siedział na macie jeszcze dobre dwadzieścia minut. Wszystko próbował analizować, lecz zauważył, że bez kawy jego umysł nie działał nawet w paru procentach. Wstał więc i pomaszerował do łazienki, aby wykąpać się. Potem poszedł do kuchni. Tam zastał już swoich rodziców. Przywitał się z nimi i zaczął przygotowywać kawę.
- Idę dziś na zakupy. Takanori, pomożesz mi w nich?
Mężczyzna odwrócił się w stronę matki i przytaknął.
- Za godzinkę wychodzimy. Pójdę się już szykować. Przecież nie mogę wyjść bez makijażu. – zaśmiała się kobieta i wyszła z kuchni.
Czarnowłosy został sam na sam z ojcem. Usiadł naprzeciwko niego. Uważnie przyjrzał się staruszkowi i upił łyk gorącej kawy, która poparzyła go w język. Syknął z bólu.
- Pij powoli. – powiedział z uśmiechem starszy pan. – Cieszę się, że zdecydowałeś się przyjechać. Twoja matka zdaje się być bardzo szczęśliwa.
- Co z jej zdrowiem? Nie wygląda źle. Kiedy opuściła szpital?
Mężczyzna westchnął i spuścił wzrok. Zaczął mówić tak bardzo cicho, że Takanori musiał nachylić się w jego kierunku.
- Nie jest z nią dobrze. Chwilowo poczuła się lepiej, dlatego też lekarze postanowili odesłać ją do domu. Powiedzieli mi, że umiera. Coraz szybciej. Nie dają jej trzech miesięcy.
Przy ostatnich słowach ojciec wokalisty uronił łzę. Takanori domyślił się, że choroba matki miała na niego ogromny wpływ.
- Dlaczego tak bardzo się zmieniłeś? Dlaczego chcesz pojednania?
- Bo zrozumiałem swoje błędy. O wiele za późno, wiem. Mimo to... Cieszę się, że w ogóle coś zrozumiałem. Zawsze miałem serce jak głaz, byłem surowy i nieugięty. Nigdy nie cieszyłem się chwilą, ani tym co mam. Nie doceniałem wielu rzeczy, ludzi, spraw. Tak samo było z rodziną. Nie doceniłem najpierw twojej matki, mojej najukochańszej Asami. Potem ciebie. Chciałem... Nieważne. To wszystko co chciałem jest teraz nieważne. Bo moje chęci przerodziły się w nasz osobisty dramat. Coraz gorzej układało nam się w małżeństwie. Straciłem ciebie. Aż w końcu przyszła choroba. Złośliwy nowotwór. Wszystko przewróciło się do góry nogami. Widzisz, synu. Człowiek jest głupim stworzeniem, bo zaczyna doceniać wszystko tylko w krytycznych sytuacjach, kiedy wie, że traci to na zawsze. Tak też było ze mną. Tracę moją Asami. Utraciłem ciebie, chodź wciąż w mojej duszy płonie światełko nadziei, że cię odzyskam... Przyznaję się do wszystkich win. Biję się w pierś, to moja wina. – starzec mówił wszystko ze stoickim spokojem. Każde słowo mówił cicho, lecz wyraźnie. Nie płakał, nie uśmiechał się. Miał kamienną twarz.
Takanori milczał. Podobnie jak ojciec zachował spokój. Popatrzył na kubek ze stygnącą kawą, lecz odechciało mu się jej pić. Wyszedł z kuchni i skierował się na korytarz, aby ubrać buty i czekać na matkę. Jednocześnie czuł się na siebie odrobinę zły, bo zaczynał wierzyć w szczere intencje ojca. Powoli przekonywał się do niego, lecz bał się tego momentu kiedy dowie się, że jego wybrankiem serca jest mężczyzna. Był pewny, że czar kochającego tatusia chcącego naprawy relacji rodzinnych pryśnie jak mydlana bańka.
- No, gotowy jesteś? – zapytała radośnie kobieta idąc w jego kierunku.
Takanori wyrwał się z rozmyśleń. W ramach odpowiedzi uśmiechnął się i otworzył jej drzwi. Oboje nie mieli prawa jazdy, więc poszli żwawym tempem w kierunku centrum miasteczka. Do celu doszli niesamowicie szybko. Kobieta najpierw weszła do sklepu z warzywami i owocami.
- Przyda nam się kalafior, pietruszka, ryż, opakowanie alg, brokuły... Och i ogórki. No i pomidory i papryki... - wyliczała rozglądając się po sklepie. – Na co czekasz? Bierz wszystko i do siatek!
Mężczyzna z ledwością zapamiętał co miał wziąć. Strasznie motał się po sklepie co zaczęło irytować sprzedawczynię. Takanori nie zwracał na nią uwagi i mimo ogólnego szoku, powoli wybierał najlepsze sztuki warzyw.
Reszta zakupów zdecydowanie minęła szybciej. W oka mgnieniu przebrnęli przez sklep rybny, piekarnię i kolejny warzywniak. W pierwszym sklepie kobiecie nie spodobały się kalafiory, więc poszli do drugiego. Po skończonych zakupach poszli do parku. Takanori zmartwił się, gdyż entuzjazm jego matki nagle zmalał. Kobieta z ulgą usiadła na ławce i z bólem uśmiechnęła się do syna, który zapytał się o jej samopoczucie. Powiedziała wymijające „wszystko jest w porządku". Odpowiedź nie usatysfakcjonowała mężczyzny. Czarnowłosy przysiadł obok matki. Nie wyglądała dobrze.
- Mamo, nie kłam. Coś jest nie tak. Powiedz... - rzekł ostro. – Nie baw się ze mną w kotka i myszkę.
Wiedział, że to choroba dała o sobie znać. Był zmartwiony jej stanem.
- Po prostu jestem zmęczona, spokojnie. Dam radę. Posiedźmy jeszcze chwilę i pójdziemy do domu, zgoda?
- Niech będzie. – powiedział i lekko objął ją ramieniem.
Po krótkim odpoczynku, oboje wstali i zaczęli kierować się w stronę domu. Takanori wziął wszystkie torby z zakupami i z uwagą spoglądał na matkę, której stan nie polepszył się.
Kiedy przekroczyli próg domu, kobieta upadła. Czarnowłosy wypuścił z rąk wszystkie zakupy i podbiegł do niej. Podniósł ją delikatnie. Zauważył, że była nieprzytomna. Jego oddech przyśpieszył a umysłem zawładnęła panika. Zawołał ojca, który natychmiast wziął kobietę na ramiona i położył na kanapie w salonie. Zaczął ją ocucać. Powoli odzyskiwała świadomość i otworzyła oczy. Takanori nie mógł uspokoić się. Starszy mężczyzna jeszcze chwilę siedział z żoną, lecz po chwili wstał i podszedł do syna. Popatrzył na niego wymownym wzrokiem. Wokalista zrozumiał, że z jego matką nie dzieje się nic dobrego. Podszedł do niej i spojrzał jej prosto w oczy. Widział, że próbowała się uśmiechnąć, ale ból przeszywający jej ciało nie pozwalał jej na to. Nie mógł zrozumieć dlaczego poprawa jej stanu przyszła równie szybko jak też odeszła. Czuł niewyobrażalny smutek, gdyż wiedział, że musi cierpieć.
- Asami, kochanie, jak się czujesz? – zapytał czule staruszek i pogładził delikatnie policzek kobiecie.
Nie otrzymał odpowiedzi. Ujrzał tylko małą łzę spływającą po jej twarzy. Takanori zadzwonił po pogotowie. Nie mógł uwierzyć w tak szybki rozwój wydarzeń.
CZYTASZ
Nie jesteś sam
FanfictionTakanori Matsumoto, wokalista znanego zespołu rockowego z Japonii cierpi. Dopadają go demony przeszłości jak i teraźniejszości. Popada w depresję i nie wie, czy może liczyć na pomoc od kogokolwiek, nawet od przyjaciół, którzy w wolnych chwilach bawi...