- Długo będziesz się gniewać? - zapytał, lecz zignorowałam go kolejny raz wciągu dnia. Nie miałam ochoty kłócić się z nim z powodu jego taty, który jedynie chciał mu pomóc. Oboje byliśmy uparci, więc do niczego dobrego to nie prowadziło. - Zachowujesz się jak dziecko.
- Nie, Harry. Jedynie chcę cię uświadomić w tym, że William chce ci pomóc. To ty zachowujesz się niedojrzale. - mruknęłam. - Złam te swoje cholerne zasady i po prostu raz w życiu komuś zaufaj. - westchnęłam, patrząc na niego ostatni raz. Założyłam granatową bluzę i powiadomiłam wszystkich, że wychodziłam.
- Poczekaj.
- Zrozum, że tutaj chodzi tylko o twoje dobro. - miałam dosyć powtarzania tej samej formułki od paru dni. Między nami nie było najlepiej, jednak żadne z nas nie mogło i nie chciało dać za wygraną. Ja wiedziałam swoje, a on swoje i na tym nasza wspólna droga się skończyła.
- Katie, znam swojego ojca. Mu zależy na pieniądzach. Na niczym innym. - zatrzymał mnie przy drzwiach, odwracając twarzą do siebie.
- To nie ma sensu. Do niczego nie dojdziemy. - pokręciłam głową, uwalniając się z jego uścisku i wychodząc z domu. Byłam umówiona na spotkanie z jego ojcem, ponieważ - w odróżnieniu od niego - wierzyłam Williamowi w jego intencje. Brunet był jego synem, jedynym synem, także nie wyobrażałam sobie, że chciałby go stracić.
Przywitałam się z sekretarką Styles'a i weszłam do środka, mając świadomość tego, iż właśnie mnie oczekiwał. Uśmiechnęłam się do niego i podziękowałam za herbatę, która już na mnie czekała.
- Moi prawnicy prawie osiągnęli sukces, ale Harry prowadzi jeszcze jakąś działalność.
- Tak, dom mody. W sumie to jest projekt, który powoli wchodzi w życie.
- Potrzebujemy wszystkich danych o nowej firmie do sądu. Musimy przedstawić Harry'ego jako zdolnego do prowadzenia własnego interesu. Nie jest zależny od Alice i to zamierzamy udowodnić.
- Rozumiem. Miałam być wspólniczką, więc chyba mam to, czego potrzebujesz. - zaczęłam grzebać w torebce, aby znaleźć to, co mogłoby jedynie zakończyć całą sprawę z dobrym efektem. - Proszę. - podałam mu kartki, na których były ważne informacje dotyczące domu mody. Teraz wszystko było w jego rękach, a ja wierzyłam, że dzięki niemu Alice zniknie a z nią wszystkie problemy.
Spędziłam tam jeszcze dwie godziny na normalnej, spokojnej rozmowie, a następnie zdecydowałam się na małe zakupy spożywcze. Nie kupiłam niczego szczególnego, dlatego prędko wróciłam do mieszkania.
- Możemy porozmawiać?
- Ostatnio nasze rozmowy wyglądają inaczej niż chcielibyśmy. - przypomniałam, kładąc torby na blat w kuchni.
- Wiem, a mam już tego dosyć. Powinniśmy się wspierać, a nie...
- Uciekasz od pomocy.
- Kate, cholera! Co cię zaślepiło? Jego pieniądze, pozycja? Mówię ci, że go znam, wiem do czego jest zdolny, a ty nadal gadasz jak nakręcona. Co on ci powiedział? - wzięłam głęboki oddech i oparłam się o ladę, będąc uwięzioną pomiędzy jego ramionami.
- Powiedział mi jak bardzo kochał twoją mamę i nie okazywał tego tylko dlatego, że chciał, żebyś nie sądził, że tak bardzo przeżywa jej śmierć. Ma firmę z Adamem, bo płacił za pomoc medyczną dla Julie. William nie może być złym człowiekiem.
- Kto ci to powiedział?
- Twój tata.
- Mój ojciec sam był zdolny do płacenia na leki dla mamy. Adam nigdy nie przyłożył do tego ręki.
CZYTASZ
Break The Rules, Styles
FanfictionHarry Styles był znanym, dwudziestoczteroletnim biznesmenem, który zajmował się prowadzeniem wielkiej firmy. Miał piękną żonę, chociaż nie do końca był z nią z miłości. Ich związek dawał obojgu wiele korzyści, dlatego żadne z nich nie narzekało na r...