~Harry~
Wróciłem z lunchu wraz z Tomlinsonem wkurzony za to, że zaprosił Kate do tego samego lokalu. Nie chciałem jej widzieć, a z drugiej strony wciąż za nią tęskniłem. Jednak kiedy przypominałem sobie, co zrobiła, to nie miałem ochoty nawet o niej pamiętać. Czułem się oszukany przez osobę, którą kochałem. Kochałem, a ona mnie wykorzystała. Przynajmniej otrzymała odpowiednią karę.
- Nie życzę sobie widzieć Kate w moim pobliżu. - odparłem oschło, wchodząc do swojego biura.
- To się nie pałętaj w jej pobliżu. - warknął. Po raz pierwszy byliśmy w prawdziwej kłótni, a to wyłącznie przez tę dziewczynę. - Wiesz co? Naprawdę ci współczuję, bo uwierzyłeś tej gnidzie. Kate chciała dobrze...
- Nie interesuje mnie to, rozumiesz!
- Będziesz żałował. - mruknął, siadając na fotelu naprzeciwko mojego biurka. Wtedy przypomniały mi się jego słowa z restauracji, dlatego postanowiłem do nich wrócić.
- W jakim stanie jest Kate?
- A to cię już interesuje?
- Louis!
- Nie powiem ci. Jeżeli chcesz się dowiedzieć, to się dowiesz. Pomyśl. Patrząc na ciebie, myślę, że wcale jej nie kochałeś i nie kochasz, a nie można ot tak przestać kogoś kochać. Wychodzisz w tym momencie na chuja. Zwłaszcza jeżeli moje przypuszczenia staną się prawdą.
- Jakie przypuszczenia?!
- Pomyśl. - powtórzył i zostawił mnie samego. Oczywiście, że miał rację, lecz nie miałem zamiaru się do tego przyznać. Zbyt szybko uległem swojemu ojcu, jednak czułem się idiotycznie, aby przyznać się do swojego błędu. Posłuchałem człowieka, przed którym sam jej broniłem. Wykazałem się cholernym idiotyzmem.
Nie mogłem się skupić na pracy, bo rozmyślałem nad tym, co działo się z Kate. Louis mnie zaniepokoił. Zawsze się o nią troszczył, a teraz był naprawdę wściekły, dlatego to dawało mi do myślenia.
- Louis, przyjdź do mnie. - powiedziałem do słuchawki i z wyczekiwaniem siedziałem na czarnym obrotowym fotelu.
- Czego?
- Przez większość dnia główkowałem i nic. Powiedz mi.
- Nie, ale nakieruję cię, dobrze? - kiwnąłem głową. - Uprawiałeś seks z Kate, prawda?
- Tak. I co w związku z tym?
- Jak ty założyłeś firmę? Jesteś głupi. - zrobił zabawną minę i opuścił pomieszczenie. Nienawidziłem tego, że tak ze mną pogrywał, a w końcu byłem jego szefem. Wada bycia przyjaciółmi w firmie.
Nie rozumiałem co seks miał z tym wspólnego. Wyszedłem z gabinetu, aby zejść do recepcji i poprosić o to, by firma została zamknięta. Wtedy zacząłem wspominać nasz ostatni raz i chyba powoli traciłem grunt pod nogami.
- Panie Styles? Jest pan strasznie blady.
- Przynieś mi wody. - zarządziłem, opierając się o blat. - Albo nie. Już mi lepiej. - odetchnąłem, kierując się na parking. Musiałem jak najszybciej pojechać do Katie, jednak najpierw zdecydowałem się udać do mojego ojca.
CZYTASZ
Break The Rules, Styles
FanfictionHarry Styles był znanym, dwudziestoczteroletnim biznesmenem, który zajmował się prowadzeniem wielkiej firmy. Miał piękną żonę, chociaż nie do końca był z nią z miłości. Ich związek dawał obojgu wiele korzyści, dlatego żadne z nich nie narzekało na r...