XI

1.9K 118 25
                                    

THEO

Stiles umówił się z Lydią, że będą szukać Nemetonu w lesie. Ja postanowiłem zajrzeć do Scotta, który od rana siedział w klinice. Gdy go zobaczyłem, przestraszyłem się nieco. Nie wyglądał zbyt dobrze. Wiedziałem, że ja też się przyczyniłem do tego iż jest teraz w takim stanie.

- Wiem, że coś nadchodzi. I jedyne o czym mogę myśleć, to to jak sobie poradzę, skoro nie mogę nawet oddychać. - stwierdził Scott, pochylając się nad metalowym stołem.

- Brzmisz jakbyś chciał przeprosić. - zdziwiłem się.

- Wróciłeś szukając alfy. - westchnął głośno - Przykro mi, że znalazłeś mnie. - wyjaśnił. 

- Mi nie jest przykro. - te słowa same wypłynęły z moich ust i były jak najbardziej prawdziwe. Jak mogłem być takim ignorantem?! Do czego doprowadziłem Scotta?! Trzeba mu o wszystkim powiedzieć!

- Wciąż chcesz należeć do naszego stada? - zapytał mnie Scott. Wziąłem głęboki oddech.

- Tak, jeśli Stiles w nim będzie. - powiedziałem i spuściłem wzrok na podłogę.

- Jak to? - spytał, nie rozumiejąc.

- My...em...jesteśmy tak jakby razem. - wyjaśniłem.

- Jak to razem? Znaczy, że... - zaczął.

- Tak. - przerwałem mu - Ale to nie zmienia faktu, że jestem z wami. Na dobrze i na złe. - przyznałem.

- Malia wie? - spytał cicho.

- Domyśla się. - odparłem, na co skinął tylko głową - Zbierajmy się, bo spóźnimy się na lekcje. - oznajmiłem i wyszedłem z kliniki, zdziwiony, że Scott przyjął to z taką obojętnością. Może nie będzie tak źle?

STILES

- To prawie jak te rzeczy, które nie chcą być odnalezione. - stwierdziłem, stojąc po środku lasu z Lydią, szukając od samego rana tego pieprzonego Nemetonu.

- Kto wie. - zgodziła się ze mną - Byliśmy już tu dwa razy. - rozejrzała się po okolicy.

- Cholera. - marudziłem pod nosem.

- Może powinniśmy porozmawiać z Parrishem? - zaproponowała Lydia.

- Czekaj. Jeśli Nemeton jest pokryty ciałami, powinnaś być w stanie go znaleźć. - uświadomiłem sobie.

- Ja? - zdziwiła się.

- Tak, ty. To jest to co robisz. Jesteś Banshee, znajdujesz ciała. - wyjaśniłem.

- Cóż...Banshee ma dzień wolny. Więc może porozmawiajmy z Parrishem. - uparła się.

- Nie możemy. - powiedziałem, przypominając sobie o Donovanie.

- Czemu? - zapytała.

- Ponieważ jedno z ciał...mogłoby być...em..- zacząłem.

- Czym? - poganiała mnie.

- Wskazówką. - palnąłem pierwsze lepsze co przyszło mi do głowy. Lydia przewróciła oczami.

- Idę stąd, Stiles. - zdecydowała - Porozmawiam z Parrishem i powiem mu, że to on zabiera ciała. - zaczęła powoli odchodzić w stronę samochodu.

- Jasne. - poddałem się - Więc powinien również wiedzieć, że wisi mi jeepa! - krzyknąłem idąc za nią.

* * *

W bibliotece znalazł mnie Theo i od razu poczułem się lepiej.

- Słyszałem, co Lydia zamierza. Jesteś pewien, że tam Parrish zabiera ciała? - zapytał.

I Will Change For You (Steo)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz