Rozdział 2

110 14 3
                                    

Spojrzałam na zegarek przymrużonymi oczyma.

- Josh, jest 05:00 am, chcę iść spać.

Znów ułożyłam głowę na wygodnej poduszce.

Poczułam lekkie, ale coraz bardziej bolesne ciągnięcie za włosy.

- Josh przestań! - Krzyknęłam, gwałtownie siadając na łóżku.

Rozglądnęłam się spokojnie po pokoju, myśląc że ktoś jest obok mnie. Ale na drugiej połowie mojego ogromnego łóżka nie było nikogo. Znów spojrzałam w stronę okna, na szafkę nocną i dostrzegłam pozytywkę. Baletnica w różowej, rozłożystej sukience i pudrowych baletkach. Śliczna dziewczyna z upiętymi w ,,kok,, brązowymi włosami. Byłam zdziwiona zaistniałą sytuacją. Wytłumaczeniem, według mnie, był nadmiar alkoholu spożytego podczas całonocnej zabawy. Potem, już nie mogłam spać. Dziwnie się czułam. Nieswojo we własnym pokoju. Wsunęłam rękę pod poduszkę, aby wyciągnąć z pod niej telefon. W sumie nie miałam nic do roboty, nawet na telefonie. Weszłam na Messenger 'a z nadzieją że będzie ktoś dostępny z pośród 3000 znajomych. Owszem była grupa ludzi dostępnych, ale uznałam że nie mam z nimi tematów do rozmów. Połowy znajomych przecież nie znam. Wyłączyłam telefon, po czym odłożyłam go obok pozytywki.

- W sumie skąd ona się tu wzięła? Przecież dobrze pamiętam że wyrzuciłam ją do kosza?! -Powiedziałam do siebie.

Cierpiąc na brak zajęcia, postanowiłam się przygotować do szkoły. Siadłam na łóżku, położyłam swoje stopy na miękkim dywanie i postawiłam parę kroków w stronę toaletki. Siadłam na krześle, odsunęłam szeroką szufladę z kosmetykami i zrobiłam sobie makijaż. Zdążyłam też wymalować paznokcie. Tamte które malowałam wczoraj, już mi się znudziły. Zeszłam po schodach na dół. Wyjrzałam za okno, chcąc zobaczyć pogodę. Słońce. Ubrałam buty, wzięłam plecak i poszłam do szkoły. Mamy i taty nie było. Wyjechali na 3 dni do pracy. Byłam już do tego przyzwyczajona. Ciągłe wyjazdy służbowe. Wyszłam na zewnątrz,  wyciągnęłam klucz z kurtki i zamknęłam dom. Obróciłam się i ruszyłam przed siebie. Zamknęłam furtkę. Obracając się natknęłam się na Liama. Mieszkamy dość blisko siebie. Jednak nie sądziłam że kiedykolwiek się spotkamy w drodze do szkoły.  

- O, hej! Czyżby zbieg okoliczności? - Powiedział chłopak.

- Doprawdy? No co ty powiesz? Trafiłam akurat na ciebie. Cały dzień jest z góry przekreślony. - Zaśmiałam się cicho pod nosem. 

- Nie przesadzaj... Nie jest tak źle. - Powiedział chłopak.

*Chwila ciszy*

- Napisałaś opowiadanie, dla McReylly?

- O kurde... . Zapomniałam! O cholera!

- No.. Impreza trwała do wczesnego ranka... Nie chciałbym być na Twoim miejscu. - Powiedział z ironią.

- Dziękuje za pocieszenie! - Przewróciłam oczami. - Przecież ona mnie tam ,,zabije,, - Powiedziałam z niepokojem.

Zwróciłam wzrok na Liama, lekko uśmiechając się do niego.

- Co się tak patrzysz....?! - Zrobił dziwną miłość. - O nie, nawet o tym nie myśl! Nie zrobię tego!

Wdzięk osobisty, a może dar przekonywania?  Oddał mi swoje opowiadanie. No ale nie za nic. Tak więc "Może spotkanie?".

- To, co gdzie idziemy ? - Zapytałam nudząc. 

- Co powiesz na spacer?!

- Może lepiej nie... . 

- Okey. Pomyślmy - Umiesz jeździć na rolkach? - Chłopak ciepło uśmiechnął się do mnie.

- No nie wiem czy to dobry pomysł..., połamię sobie nogi, a co gorsza paznokcie. Wiesz ile czasu na nie poświęciłam...?!

- Zadbam o to żeby księżniczce nic się nie stało - nawet w kwestii paznokci. - Zaśmiał się z ironią. - Choć, będzie fajnie.

- Po pierwsze nie mów do mnie ,,księżniczka,,  , a po drugie..., to no..., skończmy ten temat. - Powiedziałam nie mogąc się wysłowić.

- Zapamiętam. Chodźmy już. - Jakby całkowicie zignorował to co do niego właśnie powiedziałam. 

Czyżby posmutniał?W sumie to Liam nie jest taki zły. Chyba interesuje się sportem. Jest ciekawym typem chłopaka. Wymyślił coś ryzykownego... Przecież mogę złamać rękę lub nogę?Nie wspomnę o paznokciach... .Droga była krótka. Po dotarciu na miejsce, moim oczom ukazał się Park . Ludzie spacerowali ogromnym chodnikiem. Park to dobre miejsce na naukę jazdy na rolkach, co nie? Nie wliczając tego że jak już się wywrócę, każdy będzie się patrzył. Nienawidzę tego.

- No dobrze, skoro już tu jesteśmy, to pokaż na co Cię stać. -Powiedziałam.

Liam jeździł świetnie na rolkach. 

- W takim razie czas na Ciebie. - Podjechał do mnie, hamując niezrozumiałym dla mnie sposobem. Prędzej czy później się wywrócę.

- Liam, ja nie umiem jeździć na rolkach. Wywalę się.

- Dlatego tu przyszliśmy. Chce Cię tego nauczyć.

Z mojej perspektywy , jazda na rolkach to coś skomplikowanego... Uczucie które jest podobne do strachu, a jemu sprawia to przyjemność. Nasza rozmowa, nabiera sensu. Nie jestem pewna czy powinnam w to brnąć... . Zaczęłam bliżej go poznawać. Czy to przyniesie mi jakieś konsekwencję ?

- Spokojnie, to tylko rolki. Będę Cię trzymał ... i łapał w razie czego... - Na jego twarzy, zarówno jak i na mojej pojawił się uśmiech.

- Nawet na to trzeba sobie zasłużyć. - Powiedziałam dostrzegając pewien napis na sprzęcie. -Stella?( Słowa napisane czarnym flamastrem)Kto to?

- To moja mama.

- To są jej rolki?

- Miały być jej. Jednak nie wypróbowała. Kupiłem jej na urodziny, ale to był zły pomysł na prezent urodzinowy... . No, nie będę opowiadał Ci dennych historyjek z życia mojej rodziny... . W sumie sprawiło by ci to pewnie przyjemność... . Ale zostawmy to. Ubrane? Okey! Złap mnie za ręce i wstań. - Wysunął do mnie ręce.

- Zauważyłam że masz rany na kolanach..., to od rolek?

- Tak, tak. - Odpowiedział z zachwianym głosie.  - Nawet najlepszym zdarzają się upadki. - Znów wrócił mu humor. Jednak nie umiał kłamać. 

Trochę pojeździliśmy. Znaczy, on pojeździł. Ja cały czas się bałam, pomimo ochraniaczy. Ściągnęłam rolki, i oddałam mu je . Później wybraliśmy się na spacer. Ja na nogach , a Liam na rolkach. Ludzie spoglądali na nas dziwnym wzrokiem... . Tamtego wieczoru świetnie się bawiłam. Kompletnie zapomniałam o problemach w domu jak i o czasie. 22:47. Idąc ulicami Evil Town wspólnie żartowaliśmy. Dostawaliśmy przysłowiowej ,,głupawki,, dusząc się ze śmiechu. Podczas gdy mówił coś do mnie, ja wpatrywałam się w jego brązowe oczy .

Dasz mi swój numer ? - Powiedział, szczerząc swoje białe zęby.

PozytywkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz