Rozdział 6

72 10 1
                                    

Minął już tydzień od ostatnich wydarzeń w moim pokoju, i w rodzinie. Dość często rozmawiam z Liamem. Nie mogę uwierzyć że jesteśmy krok od przyjaźni. Ja i on, dwa różne światy. Teraz postanowiłam zmienić zmienić swój różowy styl ubierania się,  na normalny. W tygodniu pojechaliśmy z Liamem do centrum handlowego. Spotkane w sklepie dziecko, wylało na mnie sok pomarańczowy, gdy przymierzałam buty. Musiałam zapłacić za buty, i popatrzyć za jakimś T-shert' em. Do końca dnia cuchnęło ode mnie sokiem, ale po mimo to było super.  Czuje że moje życie się zmienia. Chyba wszystko się uspokoiło... .

Poszłam do łazienki jak co wieczór odświeżyć się i umyć zęby. Po kąpieli, było mi bardzo duszno. W związku z tym otworzyłam drzwi na oścież. Myjąc zęby, w lustrze dostrzegłam coś dziwnego w progach mojego pokoju. Przymrużyłam oczy by przyjrzeć się bliżej czarnej sylwetce. Obróciłam się, opierając swoją rękę o umywalkę. ,, Kto tam? ,,- Zapytałam, sepleniąc ze szczoteczką w ustach. Bez skutków. Obróciłam się z powrotem w stronę lustra. Moim oczom ukazała się znów czarna sylwetka. Tym razem bliżej. Znikło. Oparłam się o ścianę. Zamknęłam usta rękom, czując strach. Wpatrywałam się w progi mojego pokoju, myśląc że sylwetka znowu się pojawi. Ale bieg wydarzeń był inny. Drzwi od łazienki zaskrzypiały, po czym zaczęły się z coraz większą prędkością zamykać. Co gorsze, zamykały się i otwierały. Coś nimi trzaskało. Przeszłam po podłodze jak dziecko, aby być bliżej prysznica i jednocześnie dalej od drzwi. Trzaskanie ustało. Postanowiłam że muszę przebiec do pokoju. Powoli wstałam i zaczęłam biegnąć, przez korytarz do mojego pokoju. Gdy już miałam szybko wejść i położyć się na łóżku, drzwi mojego pokoju, zamknęły mi się  tuż przed nosem. Krew. Dotchnęłam nosa. - Cholera.   

Szpital.

Gdy wyszłam z sali po nastawieniu nosa, Liam wstał z krzesła:

- Cześć, jak tam? - Wstał nagle z krzesła. 

- Hej! Wszystko jest już w porządku. Boli Cię? A tak w ogóle co się stało, i dlaczego tak późno, jest 4... To ma coś wspólnego z pozytywką?- Mówił z zakłopotaniem.

- Hej. No boli...ale to nie jest na szczęście poważne. Muszę uważać.

- Co się stało?

-  W lustrze... - Urwałam. -  Dostrzegłam sylwetkę, chyba człowieka. - Wróciłam myślami do tej chwili. 

- Jest co raz gorzej, a ja dalej nie wiem jak Ci pomóc. Myślisz że to mógł  być ktoś ze szkoły? Na przykład Josh?

- Josh? Nie. Co ty?.. Nie. Dlaczego dałeś jego przykład?

- Wiem że zerwaliście. Jest mi przykro.

- Szkoda gadać. To była jedna wielka porażka, a nie związek. Umawiałam się z nim dla wizerunku. Żeby inni widzieli że nie pokazuje się byle z kim... . Jak w ogóle mogłam się tak zachowywać?!

- Nie przesadzaj.... . Nie byłaś aż taka zła. Byłaś tylko największą zołzą w szkole. Słynęłaś tylko z dobrych imprez,  i kasy. 

- Dzięki za pociesznie. - Posłałam mu złe spojrzenie. Stres.

Może on jednak jest taki jak inni chłopacy? Może tylko chce się zabawić moimi uczuciami i wyrazić w jak wielkim stopniu nienawidzi takich dziewczyn jak ja? Ale muszę przyznać, że w zasadzie sama byłam nie lepsza... . 

- Zawszę do usług. - Powiedział unosząc się dumą, po czym ukłonił się przede mną. - No dobra, teraz na poważnie..., przyjdę dziś do Ciebie. Spędzimy razem trochę czasu, chyba nie będzie ci to przeszkadzało? Wiesz, takie koleżeńskie spotkanie.

- Dobrze, dżentelmenie. - Zaczęłam się z niego nabijać.

Potem, rozjechaliśmy się do swoich domów. Ani ja, ani on jak się później okazało, nie mogliśmy spać. Zadzwoniłam do niego, leżąc na miękkim kocu, u siebie w pokoju.

- Hej, nie obudziłam Cię?

- Cześć, nie mogę spać od tej wizyty w szpitalu.

- Przepraszam że tak wyszło... .

- Nie, nie. To nie Twoja wina. Co dziś będziemy robić?

-  Na szczęście rolki odpadają, oh jak się cieszę. - Zaśmiałam się pod nosem. 

- Spokojnie, zaczekaj tylko jak wyzdrowiejesz... . Wtedy się policzymy. Co powiesz na spacer. Świerze powietrze dobrze ci zrobi. 

- Nie chcę żeby wszyscy się na mnie gapili, jak bym była...

- Nie kończ. Mam lepszy pomysł, może coś oglądniemy?

- Hmm, ciekawa propozycja.

- Wolisz coś romantycznego czy raczej horror?

- Nie gustuje w takich rodzajach. - Skłamałam. 

- Nie pozostawiasz mi wyboru. Niech będzie horror. Do zobaczenia później, pa.

- Do zobaczenia.

PozytywkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz