Nathan
Pierwsze trzy lekcje minęły w miarę szybko i spokojnie. Inni uczniowie szeptali coś na mój temat cały czas, a ja mimo wszystko to słyszałem i gdyby nie Jayden, to na pewno stałoby się coś złego. Nie wiem dlaczego nie potrafię tego olać i żyć jak gdyby nic. Chciałbym. Bardzo bym chciał, aby to, co mówią moi rówieśnicy uchodziło mi mimo uszu, ale nie umiem. To jest zbyt silne i nie panuję nad zbierającym się we mnie gniewem podczas docinków innych w moim kierunku.
Idę wzdłuż korytarza, chcąc jak najszybciej opuścić mury szkoły. Powinienem zostać jeszcze przynajmniej jedną bądź dwie lekcje i dopiero wtedy jechać po Abby, ale nie chcę przebywać w otoczeniu ludzi, przy których w każdej chwili mogę wybuchnąć. Jayden nie będzie mnie przecież ciągle pilnował, abym nie zrobił jakiegoś głupstwa, bo ma swoje życie i nie jest nawet do tego zobowiązany, a ja nie mogę go do niczego zmuszać. I tak wiele mu zawdzięczam.
Kiedy jestem już prawie przy drzwiach, słyszę śmiechy i moje imię wypowiadane przez dobrze znaną mi osobę. Przystaję i kieruję wzrok w stronę grupki uczniów stojącej zaraz przy wyjściu, a także i wejściu do budynku. Wśród tych osób znajduje się Felix - idiota, który swoim zachowaniem doprowadza mnie do szału. Odkąd pamiętam, ten chłopak irytował mnie i drażnił niemiłosiernie na każdym kroku. W końcu jestem, a raczej byłem jego rywalem. Od dnia mojego wypadku jest uważany za najlepszego motocrossistę w okolicy i obnosi się z tym po całej szkole, a także i poza nią.
Patrzę wprost na niego, zaciskając ze złości pięści, bo sam widok jego szeroko uśmiechniętej twarzy denerwuje mnie. Brunet zauważa, że mu się przyglądam i przybiera jeszcze bardziej kpiący uśmieszek, który chętnie bym mu starł z tej jakże pięknej buźki za pomocą siły, ale nie mogę. Muszę się opanować, bo jeszcze chwila i będę miał poważne problemy. Biorę głęboki oddech, odwracając wzrok od jego osoby i już mam pchać drzwi, aby je otworzyć i w końcu znaleźć się na świeżym powietrzu, lecz coś, a raczej czyiś głos mnie powstrzymuję.
– Ile chcesz za crossa? – pyta Felix, nonszalancko opierając się o ścianę z założonymi na torsie rękami – Tobie raczej się już nie przyda, bo jakby nie patrzeć jesteś kaleką i byłoby szkoda, gdyby tak dobry motocykl się zmarnował.
Nie myśląc o tym, co robię i jakie mogą być tego konsekwencje, podchodzę szybko do Felixa i jednym, zręcznym ruchem chwytam jego koszulkę tuż przy szyi, dociskając go do ściany. Na korytarzu momentalnie cichną wszelakie rozmowy i chichoty innych uczniów. Wszyscy zapewne przyglądają się moim poczynaniom z przerażeniem bądź rozbawieniem, ale cóż się dziwić skoro mają mnie za niezrównoważonego psychicznie człowieka.
– Co powiedziałeś? – warczę przez zaciśnięte zęby. Czuję jak krew buzuje w moich żyłach.
Chłopak uśmiecha się tylko szerzej i pluje mi prosto w twarz. Nie wytrzymuję i powalam go na podłogę. Gdzieś w oddali słyszę pisk jakiejś dziewczyny, kiedy z całej siły uderzam twarz Felixa, który nie pozostaje dłużny i zaczyna się szarpać oraz okładać mnie pięściami gdzie popadnie. Wpadam w szał, nie panuję nad swoimi ruchami i siłą jaką wkładam w każdy zadany brunetowi cios...
***
Witam! Oto pierwsza część rozdziału czwartego. Jutro bądź ewentualnie pojutrze pojawi się druga, a na początku przyszłego tygodnia rozdział numer pięć!
Zachęcam do gwiazdkowania i komentowania. To naprawdę bardzo motywuje! ♥
CZYTASZ
Nieufni
Roman pour AdolescentsMelody Cooper była szczęśliwą, bezproblemową dziewczyną, otwartą na otaczający ją świat. Do czasu, gdy jej życie wywróciło się do góry nogami. Od czterech lat musi być pod stałą opieką. Każdy dzień jej życia składa się z wyzwań, z którymi sama nie p...