Pokątna

7.6K 251 19
                                    

Jak co roku ta sama zatłoczona ulica. Lubię tu być, sama nie wiem czemu, ale jest coś takiego w tym miejscu, co sprawia, że czuje się dobrze.
Tradycyjnie zaczynam od księgarni. Gdy tylko tam weszłam uderzył we mnie wspaniały zapach pergaminu i atramentu. Ta księgarnia jest kolejnym powodem, dla którego lubię tę ulicę.
Po kupieniu odpowiednich książek z niechęcią wyszłam ze sklepu i ruszyłam w stronę sprzętu do Quiditcha. Popatrzyłam z rozmarzeniem na Błyskawicę. W sumie mój Nimbus 2000 nie był najgorszy, ale Błyskawica była lepsza. Kupiłam ją i zastanowiłam się, czego jeszcze potrzebuję. Nowa szata. Ze starej wyrosłam. Zmierzałam w tamtą stronę, gdy usłyszałam krzyk.
-Hej, Snape!
Dobrze znałam ten głos. Odwróciłam się i delikatnie uśmiechnęłam na widok biegnącego do mnie Zabiniego.
To jeden z moich przyjaciół. Niektórzy ze mną wytrzymują. Takie właśnie osoby nazywam "przyjaciółmi". Przytulił mnie, a ja oddałam uścisk. Odsunęliśmy się od siebie.
-Zmieniłeś się. Wydoroślałeś.
Uśmiechnął się na te słowa. Wyprostował się jeszcze bardziej, gdy to powiedziałam.
Jednak nie był to komplement sam w sobie.
-Ładnie dziś wyglądasz -zbadał dokładnie każdą część mojego ciała.
-Wyglądam jak zawsze - patrzyłam na swój cienki, czarny płaszcz i ciemnoszare rurki.
-No właśnie - uśmiechnął się jeszcze szerzej, a ja spuściłam wzrok. - Gdzie teraz idziesz?
-Po szatę.
-Idealnie - powiedział i ruszył w kierunku sklepu, do którego zmierzalam ja. - Idziesz?
Westchnęłam i dołączyłam do niego. Chłopak przepuścił mnie w drzwiach i usiadł na kanapie. Na szczęście nikogo tam nie było, poza nami. Stałam na podejście, gdy kobieta zdejmowała ze mnie miarę. Blaise wpatrywał się we mnie, a ja skrępowana szybko odwracałam wzrok. Gdy kobieta skończyła zaprosiła na podest Zabiniego, a sama na chwilę zniknęła na zapleczu. Parsknęłam śmiechem, gdy zobaczyłam jak napina mięśnie.
Blaise popatrzył na mnie, jakby nie miał pojęcia o co mi chodzi, a ja tylko pokręciłam głową uśmiechając się.
Wyszliśmy zaopatrzeni w nowe szaty. Rozmawialiśmy o wakacjach, które Blaise spędził w domu tak jak ja.
Naszą pogawędkę przerwała osoba, która nagle znalazła się przed nami.
-Witam państwa! - łobuzerski uśmiech nie schodził z jego twarzy.
-Cześć - odpowiedziałam równocześnie z Zabinim.
Dracon Lucjusz Malfoy - bogaty, rozpieszczony arystokrata.
Taką samą definicją opisałabym siebie, ale dodałabym jeszcze "zamknięta w sobie".
Jest mi kompletnie obojętny. Nie zaliczam go ani do grupy "przyjaciół" ani "wrogów". Jest tak jakby... znajomym?
Chłopcy zaczęli rozmawiać, a ja cicho oddaliłam się i wróciłam do domu.
Po przekroczeniu progu rzuciłam tylko beznamiętnie "jestem" i zamknęłam się w swoim pokoju.

☆★☆★

Hej!
To mój pierwszy rozdział z tego fan fiction. Strasznie się denerwuję jak mi wyszło, więc proszę Was o napisanie w komentarzu czy Wam się podobało.
Zapraszam do kolejnych rozdziałów!
P.S.
Tak, nie wiadomo jeszcze jak nazywa się główna bohaterka, ale spokojnie mam już dla niej imię, a także imiona kilku wymyślonych postaci

Liars |Draco Malfoy|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz