Rozmowa

2.7K 147 26
                                    

-Przecież nic jej nie zrobiłam-Jęczałam znudzona.
-Skręciłaś jej rękę!
-Delikatnie - uśmiechnęłam się.
- Jestem ciekawa do czego byś się posunęła, gdybyśmy nie zareagowali.
-Woli pani nie wiedzieć - sarkazm sprawił, że McGonagall rzuciła mojemu ojcu złowrogie spojrzenie.
-Myślę Severusie, że należy posłać ją do dyrektora.
-Sądzę, że nie ma takiej potrzeby. Nie zrobiła tego dla przyjemności.
-Owszem -Dodałam, wciskając swoje słowa między zdania ojca. - Zrobiłam to z obowiązku.

Denerwowanie McGonagall praktykuję od pierwszych dni nauki w Hogwarcie. I to wcale nie dlatego, że jest związana tak bardzo z Gryfonami, bo nic do nich nie mam, a niektórych nawet lubię. Ale ona sama w sobie jest tak... z góry źle na nas nastawiona, że odwdzięczam jej się tym samym.
Poza tym, beznadziejnie uczy.
Mnie przynajmniej.

-Wystarczy! W tej chwili idziesz do dyrektora.
Wstała, a ja musiałam powędrować za nią. Przed samymi drzwiami jej gabinetu, za ramię złapał mnie mój ojciec.

-Dlaczego musisz się ciągle pakować w kłopoty? -szepnął, ale dobrze wiem, że chciał krzyczeć. - Dlaczego kiedy próbuję cię bronić i robię wszystko, aby kara, którą trzymasz była jak najlżejsza, ty musisz wszystko zepsuć?
Dlaczego zawsze musisz postawić na swoim? - popatrzył mi w oczy, robiąc krótką przerwę. - Dlaczego musisz być taka nieposłuszna?
-Dlaczego?-Parsknęłam śmiechem.-Bo przez te wszystkie lata byłam grzeczna i posłuszna i wiesz co? Niczego tak nie żałuję.-wysyczałam ostatnie słowa, aby go to zabolało.

Chciałam go zranić. Chciałam sprawić, aby cierpiał.
Nie udało się.

-Astio, powtarzanie jednego tematu nic ci nie da. Nie zmienię przeszłości, ty także.

🔪🔪🔪

Dumbledor przyglądał się McGonagall ze zdziwieniem. Siedziałam na krześle naprzeciwko jego biurka, a dyrektor krążył nade mną.

-Czy mógłbym porozmawiać z panną Snape w cztery oczy?

Minerva skinęła i wyszła.
Po odpowiednio długim czasie Dumbledor popatrzył mi w oczy. Nie chciałam, żeby o tym wiedział. On jest jedyną osobą, której krytyki się boję i przejmuję nią. Popatrzyłam na podłogę, nie mogąc znieść jego wzroku.

-Astio - Zaczął ciepłym głosem, który zawsze sprawia, że czuję się lepiej, ale nie teraz. Nie tym razem. - Nie podejrzewałbym cię o coś podobnego. Zawsze byłaś inna - Mówił, kiedy stanął po przeciwnej stronie drewnianego biurka. - Wyróżniałaś się na tle wszystkich uczniów i to wcale nie przez wzgląd na twojego ojca. - Zaśmiał się. - Zawsze byłaś silna i stanowcza, ale nie w taki sposób. Coś się dzieje, prawda?

Cisza.

-Nie zrobiłaś tego,tylko dlatego, że nie lubisz panny Greengrace. Jestem tego pewny, nie jesteś taka.

Cisza.

-Dobrze wiesz, że możesz mi powiedzieć, o co chodzi.

Jego uprzejmość i ciepło były aż przytłaczające, zważając na powód, dla którego tu jestem.

-Wszystko dobrze.
-Nie wydaje mi się.

Popatrzyłam mu w oczy, podnosząc głowę.

-Ma pan rację, profesorze. Nic nie jest dobrze. Ktoś próbuje mnie w coś wrobić, a ja na to nie pozwolę. I tak, jestem silna i stanowcza, więc nikogo nie powinno dziwić, że nie daję sobą pomiatać.

Nie wiem co się ze mną dzieje. Nie wiem, dlaczego się tak zachowuję.
Nie wiem, co mnie do tego zmusza.

-Usiądź proszę - powiedział Dumbledor uśmiechając się ciepło.

Liars |Draco Malfoy|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz