Hogwart

4.5K 205 23
                                    

Sala Wielka.
Dlaczego opiekunem Slytherinu musi być mój ojciec?
Gdyby to był ktokolwiek inny, nawet McGonagall, byłoby o wiele lepiej. Przynajmniej dla mnie.
No dobra, trochę przesadziłam z Minervą, ale taka Hootch. Czemu nie?
To nie jest tak, że ja nie kocham mojego ojca. Wydaje mi się, że jest odwrotnie. Jestem dla niego nikim. A nie, jednak nie. Jestem przedmiotem, który ma nie przynieść mu wstydu. Dlatego też uczę się naprawdę dobrze i staram się nie wpadać w tarapaty.
Jestem znana i popularna, ale grupa moich przyjaciół ogranicza się do czterech osób. Blaise Zabini, z którym poznałam się na pierwszym roku. Nie od razu się z nim zaprzyjaźniłam. Dopiero po prawie roku naszej znajomości mogłam go nazwać przyjacielem.
Sofie Lestrange - moja najlepsza przyjaciółka. Znałam ją już przed rozpoczęciem nauki w Hogwarcie z wiadomych przyczyn. Mój ojciec i jej matka baaardzo dobrze się znali. Sofie jest jedną z najważniejszych elementów mojej układanki, zwanej życiem.
Mesina Tuer - Krukonka z czystokrwistej rodziny. Poznałam ją na drugim roku i zaprzyjaźniłyśmy się stosunkowo szybko, jak na mnie. Po pół roku byłyśmy dobrymi przyjaciółkami.
Ros Dowen - Gryfon, którego mój ojciec nie akceptuje i nie dopuszcza do siebie myśli, że ja Astia Snape, bogata Ślizgonka, a w dodatku córka samego Severusa Snape'a, mogę mieć cokolwiek do czynienia z Gryfonem. Nawet jeżeli także jest bogaty, a w jego żyłach płynie czysta krew.
Tak, mam na imię Astia. Uwielbiam moje imię. Podobno odziedziczyłam je po mojej babci. Jednak po imieniu mogą się do mnie zwracać tylko upoważnieni. Sypialnię dzielę z Sofie, Pansy, która podobnie jak Malfoy jest dla mnie neutralna oraz z Millicentą. Ona była moją... koleżanką? Coś w tym stylu.
Ze znudzeniem patrzyłam na Dumbledora, który miał rozpocząć swoją przemowę. Uwielbiałam z nim rozmawiać i naprawdę go szanowałam. Często przychodziłam do niego, aby posłuchać jak mówi zagadkami. Rozwiązywanie ich było jednym z moich ulubionych zajęć. Chociaż chciałabym posłuchać o czym mówi, jednocześnie chciałabym być teraz na Błoniach lub nad jeziorem. Ubóstwiałam te miejsca.
Po przemówieniu dyrektora na stołach pojawiło się wiele potraw, jednak ja wypiłam tylko szklankę soku dyniowego i wyszłam z Wielkiej Sali.
Ruszyłam w stronę jeziora. Jednak w połowie drogi usłyszałam za sobą zimny i obojętny głos, który bardzo dobrze znałam.
-Po spacerze, zapraszam do mojego gabinetu.
-Oczywiście - odwróciłam się i popatrzyłam ojcu w jego czarne oczy.
Już nie miałam ochoty na spacer, więc weszłam do pokoju wspólnego ślizgonów. Usiadłam na wielkiej kanapie przed kominkiem.
Wpatrywałam się w tańczący ogień przez długi czas, aż do salonu wszedł Malfoy. Usiadł obok mnie i kiedy otworzył usta, aby coś powiedzieć, wyprzedziłam go.
-Muszę iść - po czym wstałam i wyszłam nie patrząc nawet na chłopaka.

☆★☆★

Trzeci rozdział tego samego dnia.
Jestem z siebie dumna.
Jak podoba Wam się do tej pory?
Wiem, że na razie jest nudno, ale niedługo akcja się rozkręci, więc cierpliwie czekajcie. ;-)

Liars |Draco Malfoy|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz