"Soul mate"/one-shot/LH

71 3 14
                                    

Dla mojej koleżanki, która narzeka na brak porządnych fanfików na wattpadzie. I choć nie czytam opków o sławnych osobach i niezbyt się na tym wszystkim znam, postanowiłam poeksperymentować :>

NOTKA: Soul mate AU, że tak powiem. W tym świecie Luke Hemmings nie jest obdarzony sławą, lecz niezwykłą cechą- różnobarwnością tęczówek, które przybiorą swój właściwy, jednakowy kolor, gdy spotka swoją bratnią duszę.

*****************

Część pierwsza: Mleko

Luke od początku dnia był w średnim humorze. Rano został zmuszony do wczesnej pobudki i udania się po mleko, ponieważ jego starsi bracia zużyli resztkę do swoich płatków i mama nie miała czego dodać do swojej porannej kawy. A wiedząc, jak kobieta zachowuje się w ciągu dnia bez zażycia kofeiny w swoim ulubionym kubku oraz że po prostu nie wypije kawy bez mleka, rodzeństwo zmusiło blondyna po wyjście do sklepu. Wstał więc niechętnie i zaspanym krokiem skierował się do łazienki by przemyć twarz. Nie spał pół nocy, próbując wymyślić dobry tekst do piosenki, którą amatorsko tworzył wraz z przyjaciółmi.

Spojrzał w lustro i poprawił grzywkę, która właściwie sama stawała na baczność od kiedy tylko się budził. Westchnął, gdy jego wzrok spoczął na oczach. Jedna tęczówka- jasnoniebieska-przypominała głębokie, krystalicznie czyste morze. Barwa drugiej- ciemnobrązowej- przypominała mu kolor gorącej czekolady, którą sprzedawali w małej budce po drugiej stronie miasta (była niesamowita i całkowicie warta poświęcenia czasu na dotarcie tam). Domownicy przyzwyczaili się do jego dwukolorowych oczu i nie traktowali jakkolwiek inaczej. Miał jednak nadzieję, że jeszcze przed śmiercią znajdzie swoją legendarną pokrewną duszę i dowie się, jaki właściwy kolor powinny mieć jego tęczówki. Sam nie był z nich zbytnio zadowolony. W zasadzie nienawidził tego- tych wszystkich dziwnych spojrzeń, jakie posyłano w jego stronę przez ten jedną, małą i niezwykłą wadę. Jeszcze raz obrzucił się nieco krytycznym spojrzeniem i wzruszył ramionami uznając, że jest znośnie i może spokojnie wyjść w tym stanie na miasto.


Szedł wzdłuż chodnika pod chłodny wiatr i mruczał z niezadowolenia. Luke był typem człowieka, który zimno odczuwa bardziej dotkliwie i nawet przy niezbyt niskich temperaturach marznie i narzeka. Przez brak czapki cierpiały jego uszy, a mimo, że pół twarzy miał zakryte szalikiem, nos i policzki również piekły go od chłodu. Zdecydowanie nie przepadał za zimą - szczególnie przez mroźny wiatr, który występował o tej porze roku. A najgorsze było to, że normalnie na całym świecie panowało teraz lato. Cholerna Australia, przemknęło mu przez myśl. Po chwili jednak kąciki jego ust drgnęły nieznacznie, gdy przypomniał sobie słowa swojego przyjaciela Caluma. Australia to stan umysłu, stary. Jesteśmy wyjątkowi - wymruczał z ustami pełnymi ciasta od pizzy podczas sobotniego spotkania w domu któregoś z nich (Luke nie był pewny, u kogo się odbyło). Pamiętał umazanego ketchupem Ashtona i Michaela, który miał ich w głębi d... duszy, będąc skupionym na swojej gitarze. Przymknął oczy i odetchnął głęboko, odrobinę nostalgicznie.

Wreszcie sklep! Wytrwale brnął do przodu, myśląc o cieple jakie być może panuje teraz w budynku i które będzie mu towarzyszyć w czasie wybierania towaru przez... maksimum 5 minut? Westchnął- ostatnia myśl nie brzmiała zbyt optymistycznie. Kiedy jednak dotarł do celu i szklane drzwi rozsunęły się przed nim, a strumień gorącego powietrza owiał policzki, odetchnął z ulgą i zsunął szalik z twarzy. Ekspedientka nawet nie zwróciła na niego większej uwagi, jakby zbyt intensywnie i wymownie wpatrując się w gazetę.
Chciał jak najszybciej wrócić do domu i napić się ciepłej kawy, więc szybkim krokiem udał się do działu z nabiałem. Ku jego zmartwieniu (które pojawiało się rutynowo, gdy tylko zahaczał o mleko w sklepie)- w tej alejce również było zimno. A że jego nastrój od samej pobudki był nieciekawy, wymruczał pod nosem ciche przekleństwo.

Strefa ChaosuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz