"Imaginary Friend"

60 5 22
                                    

Byłaś tylko dziewczynką, a ja byłem twoim wymyślonym przyjacielem.

Wyglądałem jak człowiek, ponieważ bałaś się potworów z bajek, które oglądał twój brat i nie chciałaś, bym wyglądał podobnie. Miałem rozczochrane różowe włosy, bo takiego koloru był twój ulubiony sweter. Nie mogłaś się zdecydować, która barwa oczu podoba ci się bardziej, więc zaklęłaś tęczę w moich obu tęczówkach. Na mojej szarej koszulce rysowałaś pędzlami różne wzorki, które nie przypominały kształtem niczego konkretnego. Nazwałaś mnie Marty...Nie miałaś talentu do nadawania imion. Mimo wszystko pokochałem to imię tak, jak pokochałem ciebie.

Byłem jednym z wielu, których wymyśliłaś. Był jeszcze pewien niewidzialny wróbel, któremu zostawiałaś nasiona na parapecie i gromadka nocnych wilków, które chroniły cię przed koszmarami. Była pewna driada i krasnoludki mieszkające w twojej doniczce. Ale ja byłem tym najbardziej przez ciebie wyróżnionym. Byłem pełen dumy. Byłem dumny z ciebie.

Dla nas byłaś królową.

Pamiętasz wspólną zabawę w chowanego? Zawsze to ja znajdowałem cię pierwszy. Twoje blond loki podskakiwały, gdy pełna irytacji tupałaś nogą o podłogę. Śmiałem się tylko, pozwalając ci wygrać następną rundę.

Pamiętasz tamten wieczór, gdy zgubiłaś się w lesie? Mam nadzieję, że ze mną czułaś się odrobinę mniej samotna. Choć byłem tak samo zagubiony jak ty. Wybacz mi, że nie potrafiłem zaprowadzić cię z powrotem do domu.

A pamiętasz wspólną wspinaczkę po tym wysokim drzewie? Byłem tuż obok, a jednak nie byłem w stanie cię złapać i zapobiec upadkowi. Płakałaś, a ja pojechałem z tobą do szpitala i pilnowałem w nocy, kiedy odpoczywałaś w szpitalnym łóżku ze złamaną nogą.

Pamiętasz te chwile, kiedy kompletnie nie miałaś pojęcia, co narysować? Przychodziłem ci wtedy z pomocą i dzięki mnie powstawały rysunki najróżniejszych stworzeń i miejsc, z którymi byłem potem zmuszony dzielić twój umysł. Tańczyłem z tobą, trzymając cię za rączkę i tworząc z tobą nowe układy taneczne.

Mam nadzieję, że pamiętasz.



Twoje włosy ściemniały. Rodzina popadła w długi, a ty byłaś zmuszona chodzić w ubraniach po starszym bracie. Kolor różowy przestał ci się podobać, a tęcza przestała intrygować.
Dzieci w szkole śmiały się z ciebie- niemodnego ubioru, nieuczesanych włosów i zniszczonych przyborów. Byłaś smutna, bo nie znały cię. Nie wiedziały o tym, że twoja mama nie ma czasu na rozczesywanie twoich włosów ani na wspólne zakupy. Pomagałem ci jak tylko mogłem, prowadząc twoją chudą dłonią po falowanych włosach i rozczesując je ostrożnie. Może dzięki mnie nie czułaś się tak niekochana. Przecież powtarzałem ci, że cię kocham.

Byłaś tylko dziewczynką, a ja byłem tylko twoim wymyślonym i jedynym przyjacielem.


Aż poznałaś tamtego chłopaka.

Wtedy twój świat się zmienił. Uśmiechałaś się o wiele częściej, zaczęłaś o siebie dbać i wykonywać różne, małe prace za pieniądze. Ratowaliście siebie nawzajem...Stał się twoim najlepszym przyjacielem.

Był to dobry chłopak, choć nigdy tak naprawdę się do niego nie przekonałem. Coś w jego oczach sprawiało, że nie potrafiłem go polubić. A może to była jedynie zazdrość? Bo nie mogłem pogodzić się z myślami, że powoli mi ciebie odbiera?

Tylko ja jeszcze się trzymałem. Niewidzialny wróbel odleciał na dobre, kiedy przestałaś sypać ziarenka na parapet. Wilki rozpadły się kawałek po kawałku, rozdarte między obowiązkiem ochrony ciebie, a tym, że nie są ci już tak naprawdę potrzebne. Doniczkę z krasnoludkami wyrzuciłaś, a driada umarła wraz z drzewem w parku, które zostało ścięte na potrzeby budki z lodami. Potem wraz z tym chłopakiem zamówiliście jedną porcję, bo tylko na tyle było was stać. Wciąż byłem z ciebie dumny i wciąż kochałem tą małą dziewczynkę, która gdzieś w tobie drzemała.

Bo w końcu... byłaś jedynie zagubioną nastolatką, a ja twoim dawnym opiekunem.



Czułem, jak znikam.

Znikałem każdego dnia po trochu. Zaczynałaś zapominać...
Oh, moja dłoń! Martwię się- nie ma mnie już od pasa w dół. Ale póki moje szare oczy jeszcze widzą twój uśmiech, jestem szczęśliwy.



Słyszysz mnie chociaż?

Został ze mnie tylko głos.

Właśnie siadasz do biurka, zabierając się za kolejną powieść.

Zaciskasz dłonie na drewnie; co jest nie tak?

Ah...teraz moja kolej...



Byłaś dojrzałą kobietą, a ja przeistoczyłem się w twoje osobliwe natchnienie.

 Budziłem cię w nocy, poddając kolejne pomysły, bo tylko tak mogłem utrzymać z tobą kontakt. Czasem dopadałem cię w środku dnia, a czasem gdy odprowadzałaś dzieci do przedszkola przed pracą. Czasem podczas leniwych wieczorów z mężem, a czasem na samotnych spacerach pośród lasu, w którym niegdyś zgubiłaś drogę.


I zyskałem nowe imię:

Wena. 


Nigdy nie miałaś talentu do nadawania imion.
Mam nadzieję, że słyszysz mój chichot w swoich snach.
Brakuje nam ciebie.


********************

NIE MAM POJĘCIA CO TO JEST

TROCHU TO CHAOTYCZNE

ALE MAM NADZIEJĘ ŻE SIĘ PODOBAŁO

CHYBA ZROBIĘ SOBIE PISARSKI CZELENDŻ I BĘDĘ PISAĆ RÓŻNE KRÓTKIE I DZIWNE HISTORYJKI Z NUDÓW

~Sowa

Btw: Nie, mój wymyślony przyjaciel nie wyglądał jak wyżej opisany (niestety) :<

Strefa ChaosuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz