Perspektywa Michaela:
Patrzyłem na to i płakałem. Ze śmiechu (XD). Aschton udawał konika i nosił brata Ad na placach. Calum biegał za nimi i krzyczał " Jestem księżniczką tutu i was dogonię", a Luke, jak to Luke podrywał (ściane XD). Normalnie leżałem na ziemi i nie mogłem przestać płakać. Po 5 minutach z sali wyszli rodzice Ad.- Dzień Dobry- powiedział poważnie mężczyzna - Jeśli mogę zapytać kim jesteś dla Adel?
- Jestem jej przyjacielem i przy okazji chciałbym państwu pomóc.
- Nam się nie da pomóc- powiedziała kobieta łamliwym głosem- chyba, że masz 20 tysięcy na leczenie Adel.
- Po to tu jesteśmy aby podarować państwu pieniądze na leczenie Ad- powiedziałem uśmiechając się.
- Naprawdę?- zaptała kobieta
- Tak- matka Ad od razu zaczęła mnie przytulać i dziękować- Nie ma za co to dla nas przyjemność. Prawda chłopaki?
- Tak- powiedział Luke
- Ale pod jednym warunkiem- powiedział Calum i Ash w tym samym czasie.
- Jakim?- zapytał brat Ad wychodząc z sali.
- Dacie nam to dziecko- powiedzieli poważnie, ale widząc zaszokowane miny rodziny wybuchli śmiechem- Żartowaliśmy, chcemy tylko zabrać go na lody i do wesołego miasteczka
- Niech będzie- powiedziała matka chłopca- ale ma wrócić cały i zdrowy.
- Dobrze
- Hej ty jesteś Michael- zapytał brat Ad, na co ja pokiwałem twierdząco głowom- Jestem Mat, brat Adel- wyciągnął do mnie rękę, którą ja uściskałem- Woła cię do sali- powiedział i mrugnął do mnie
- Dobra dzięki Mat- powiedziałem i szybkim krokiem wszedłem do sali.
Moja księżniczka leżał już na łóżku patrząc w moją stronę. Podszedłem do jej łóżka i usiadłem na brzegu.
- Nie wieże, że tu jesteś- powiedziała uśmiechając się do mnie.
- To uwierz- odwzajemniłem uśmiech.
- Michael, a czy ty z chłopakami nie macie teraz trasy?
- Mamy a co?
- Ty głąbie- powiedziała uderzając mnie w głowę- To czemu tu jesteś?
- Jestem tu, ponieważ nie chce cię stracić
- I specjalnie odwołałeś trasę dla mnie?
- Tak
- Przytulisz mnie?- zapytał nie pewnie na co się szeroko uśmiechnąłem.
- Pewnie przecież, dlatego tu jestem- powiedziałem po czym przytuliłem ją mocno.
- Michael dusisz
- Przepraszam księżniczko- powiedziałem spanikowany puszczając ją.
- Nic się nie stało Miki.
¤_______________________________¤
I żyli długo i szczęśliwie.
Nie no żart. Wiem słaby, tak jak mój humor.
Po długim namyśle postanowiłam kontynuować książkę.
Ale za to rozdział nie będą takie długie, chyba, że naprawdę najdzie mnie wena.
Do zobaczenia :***
CZYTASZ
Kik || M.C (ZAKOŃCZONE)
FanfictionCrazyUnicorn: Hej dzieci jeśli chcecie zobaczyć smerfów las... CrazyGirl: ?? CrazyUnicorn: Śpiewaj ze mną!!! CrazyGirl: Po pierwsze pisać,a nie śpiewać, a po drugie nie, bo pewnie jesteś pedofilem, który się naćpał i chce mnię zgwałcić. Wtedy jeszcz...