Rozdział 11

184 16 8
                                    

-Słucham?

Czułam na sobie jego spojrzenie. Ja wpatrywałam się w kominek, którym uciekła czarnowłosa kobieta.

-Sandro, to była moja ciotka i zapewniam cię, że nie mogła być to twoja matka. Ona nigdy nie była w ciąży.

-Ona... Ona zgadza się z moim opisem... Kobieta o długich, czarnych, kręconych włosach... I ma na imię Bella...

-Jestem jednak pewien, że to nie ona. Ona nie miała dzieci. Zauważyłbym.

-To napewno ona...

-Sandra...

-To niby dlaczego uciekła?

-Ja... nie wiem. Porozmawiam z nią. Nie martw się.

-Ale...

-Pójdź już. Jeśli chcesz, to wróć na lekcje. Jeśli nie to zostań w dormitorium.

-Profesorze...

-Coś jeszcze? - był podirytowany całą tą sytuacją. Bez słowa wstałam i wyszłam. No bo co miałam zrobić?

Jeszcze była lekcja. Szwędałam się po pustych korytarzach oglądając portrety, które czasem mi machały, dziwne. Jeszcze nie wiem wszystkiego o tym świecie. Zastanawiałam się czemu ta kobieta uciekła kiedy zaczęłam coś podejrzewać. Czy to rzeczywiście była moja matka? Nawet nie wiem jak się nazywa. Dlaczego psor Malfoy tak się zirytował tym? Czy ja powiedziałam coś złego? Chcę tylko wiedzieć kim są moi rodzice!

W pewnym momencie wpadłam na coś. Jednak nic nie zauważyłam. Wpadłam na powietrze? Wyciągnęłam przed siebie rękę i coś chwyciłam. Pociągnęłam i w magiczny sposób przede mną pojawił się Albus Potter.

-Albus? Co tu robisz i- spojrzałam na srebrną szmate, którą trzymałam w ręce- co to jest?

Chłopak uśmiechnął się do mnie i juz miał mi powiedzieć o co chodzi gdy usłyszeliśmy czyjeś kroki. Albus wyrwał mi szmate z ręki i przyciągnął mnie do siebie, po czym szybko nakrył nas peleryną. Nie odezwałam się, bo zza zakrętu wyszedł dyrektor z psorem Potterem.

-Dyrektorze, tłumaczę panu, że ona stanowi zagrożenie w tej szkole. Jak dotąd są z nią same problemy.

-Harry, już o tym rozmawialiśmy i myślę, że temat jest skończony.

Potter zatrzymał dyrektora dosłownie cztery kroki przed nami. My odsunęliśmy się pod ścianę.

-Ona nawet nie spełnia obowiązków ucznia! Na mojej lekcji była tylko raz i nawet nie wsiadła na miotłe. To jest...

-Dlaczego tak bardzo zależy ci na tym aby Sandra opuściła szkołę? To, że żywiłeś szczerą nienawiść do jej ojca nie jest wcale wytłumaczeniem! Zachowujesz się właściwie dokładnie jak on kiedy był pod wpływem uroku. Harry, nie poznaję cię. Gdzie jest ten chłopiec, który za młodu uwielbiał się śmiać?

-Dyrektorze mam podstawy, aby...

-A ty dalej swoje. Skończyłem dyskusję, Harry.

Dyrektor ruszył przed siebie, a profesor Potter poszedł wściekły w drugą stronę.Kiedy upewniliśmy się, że już nikogo nie ma na korytarzu Albus zdjął z nas magiczną pelerynkę i spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.

-Co to miało być? O co chodziło mojemu tacie?

-Mnie pytasz? Ja tu się zastanawiam dlaczego on chce mnie wywalić ze szkoły! Co ja mu takiego zrobiłam?

W tym momencie rozległ się dźwięk dzwonka, a z klas wyszli Ślizgoni i Gryfoni z naszego rocznika. Zauważyliby nas, ale Albus w porę pociągnął mnie w stronę posągu jakiegoś czarodzieja.

Sandra Snape: moja moc//ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz