Rozdział 3

519 27 7
                                    

Pewnym krokiem weszliśmy do Dziurawego Kotła. W środku panowała spokojna atmosfera. Usiedliśmy gdzieś w kącie. Tam było najciszej.

Po chwili do naszego stolika podszedł kelner.

-Zamawiacie coś, Moi drodzy?

-Prosze dwa razy piwo kremowe-Hagrid z uśmiechem na twarzy złożył zamówienie.

-Już się robi!

Kelner udał się w strone lady, aby przyżądzić napoje.

Widać było na mojej twarzy niepokój. Gajowy zaciekawiony moją mina odezwał się w końcu.

Kelner przyniósł napoje.

-Dzięki! Sandro, czy coś się dzieje?

Podskoczyła jakby ktoś oblał mnie zimną wodą. Słowa Rubeusa dotarły do mnie dopiero po pewnym czasie.

-Troche się boje..to był dla mnie wielki szok dowiedzieć się, że jestem czarodziejką. Chyba rozumiesz?

-Rozumiem bardzo dobrze. Nie jesteś pierwszym takim dzieckiem, które dowiaduje się o swojej mocy. Chcesz bym bardziej opowiedział ci o Hogwarcie?

-Bardzo chętnie.

W tej chwili do stolika podszedł nie kto inny jak sam Harry Potter.

-Witaj Hagridzie! -powiedział entuzjastycznym głosem chłopak z blizną.- A ty kim jesteś?

Swój wzrok skierował na mnie. Byłam bardzo nieśmiała,wiec nie umiałam się odezwać. Na szczęście zrobił to za mnie Rubeus.

-To jest Sandra Snape, Minerwa kazała zabrać ją z sierocińca do Hogwartu. W między czasie mamy idać się na Pokątną. Zaraz pójdziemy.

-Czyli jesteś córką Severusa Snape'a?

Jedynie przytaknęłam głową. Moja nieśmiałość zatkała mi buzie.

-A co ty tu robisz Harry? Nie powinieneś być na lekcji?- Hagrid zauważył, że nie odezwe się narazie, więc przerwał cisze.

-Uczniowie udali się do Hogsmade. Ja zostałem. Przyszedłem tu bo w Hogwarcie jest pusto i mi się nudziło.

-Rozumiem. Ej, Harry a słyszałeś może o ostatnim meczu? Nie mogłem uwieżyć, że....- Hagrid zaczął gadać coś o jakimś sporcie.

Nie słuchałam ich. Bardziej byłam skupiona na dwóch dziewczynach, które przyglądały się uważnie Harry'emu i chichotały co jakiś czas.

Popychały się, aby któraś z nich wreszcie podeszła do Pottera. Gdy bardziej się na nich skupiłam zobaczyłam coś co wprawiło mnie w osłupienie.

Widziałam dwa duchy, które rozmawiały między sobą.

-Pójdź z nim porozmawiać,bo wyjdzie!

-Ty idź!

Och błagam! Jesteście żałosne! To tylko zwykły człowiek! Podejdźcie razem jak wam tak zależy!- pomyślałam już całkowicie zirytowana ich zachowaniem.

Duchy dziewczyn spojrzały w moją strone wzrokiem jakby chciały mnie rozszarpać na strzępy.

Troche mnie to zdekoncentrowało i straciłam z nimi łączność.

Co to było?!-zdziwiłam się.

Dziewczyny, których dopiero co widziałam duchy, podeszły do naszego stolika.

-Dzi-dzieńdobry-powiedziała jedna z nich.- Panie Potter...możemy dostać autograf?

-Dla fanów wszystko!-oznajmił Harry z uśmiechem na twarzy. Po chwili wyciągnął z kieszeni swój długopis i wyczarował dwie kartki. Szybko je podpisał i podał fanką.-Prosze bardzo!

-Dziekujemy!-szybko udały się w strone wyjścia.

Czyli on jest taki jak myślałam..no to raczej go nie polubie.

-Hagridzie?-postanowiłam przełamać moją nieśmiałość. -Opowiesz mi coś jeszcze o Hogwarcie?

-Cholibka zapomniałem! Już opowia....

-To może ja opowiem, co?-przerwał mu chamsko bliznowaty.

-No to dawaj!-widocznie nie przejął się tym,że Harry się wtrącił mu w połowe zdania.

-Dobrze więc tak..-tu spojrzał na mnie-..w Hogwarcie są cztery domy. Napewno profesor McGonagall mówił ci o nich. Każdy dom ma swojego opiekuna. Ja jestem opiekunem Gryffindoru. Draco Malfoy Slytherinu, Luna Lovegood Ravenclaw,a Hufflepuff odziwo były gryfon,Nevil Longbotom.

-Jako, że jest już październik, a rok szkolny zaczął się we wrześniu twoja ceremonia przydziału nie będzie publiczna. Uczestniczyć w niej będą tylko opiekunowie domów ,psor McGonagall i psor Dumbledore -poinformował mnie Hagrid.

-To dobrze.

Nigdy nie umiałam się bardziej wypowiadać. Bałam się, że stanie się tak jak kiedyś.

Wspomnienie:

Mieliśmy lekcje. Nasz nauczyciel,Pan Mars,omawiał właśnie różnice pomiędzy dziewczynami, a chłopcami. Zeszliśmy na temat charakteru.

-Panno Snape, jakie są różnice w charakterze kobiet i mężczyzn?- zadał mi w końcu pytanie.

-Charakter jest zależny od samopoczucia osoby. Jeden mężczyzna może być wredny, a drugi miły. Tak samo jest z kobietą.

-Dobrze...a według pani..jaki ja mam charakter? Niech tylko pani nie kłamie.

Szlak! Musze mówić prawde..on umie wyczuć kłamstwo-pomyślałam.

-Pan..nie jest idealny,bo nikt nie jest i...

-Dobrze Sandro. Zostań chwilke po lekcji,dobrze?

-Tak-odpowiedziałam nie pewnie.

Pan Mars jest niezwykle zadufany w sobie. Jest arogancki i uważa, że jest najlepszym i najwspanialszym człowiekiem.

Po lekcji zostałam w klasie zgodnie z poleceniem nauczyciela. Ten natomiast stał przy drzwiach i czekał, aż wszyscy wyjdą. Gdy w klasie zostałam tylko ja, on zamknął drzwi na klucz.

-Sandro...słuchaj. Uważasz,że nie jestem idealny?

-No tak, bo nikt nie jest...

-Nikt prócz mnie!-krzyknął na mnie i chwilke później zaczął mruczeć coś pod nosem.

Zaczął do mnie podchodzić. Przestraszyłam się gdy złapał mnie w tali i położył na ławce. Leżałam na plecach zbyt przestraszona by się podnieść.

-Udowodnie ci,że jestem idealny!

Zaczął zdejmować z siebie najpierw bluzke, a potem spodnie.

-Zacznijmy zabawe!- po tych słowach zdjął mi brutalnie spodnie i bielizne, po czym zagłębił się we mnie.

To nie był mój pierwszy raz, ale on robił mi to najczęściej...

Koniec wspomnienia.

-Musze już iść. Do zobaczenia moi drodzy!-Harry wyszedł zostawiając nas samych.

Patrzyłam się tępo w stół popijając co chwile piwem. Bardzo mi posmakowało.

-San, zaraz idziemy dobrze?

-T-tak-zająkałam się.

Co ja robie?! Czemu się jąkam?!

-Co się dzieje?-zapytał patrząc na mnie troskliwym wzrokiem.

-Wspomnienia..nie chce o nich mówić.

-No dobrze.

Skończyłam właśnie piwo. Razem z Hagridem udaliśmy się w strone drzwi na zaplecze.

Sandra Snape: moja moc//ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz