3. Żelki

402 22 4
                                    

Rose

Artur wydaje się przyjazny, choć znam go od dwóch godzin, cały czas się śmiejemy i wygłupiamy. Przeszkadzają nam jego fanki, ale to nie jest aż tak złe. Rozumiem to i nie mam zamiaru się za to denerwować, tym bardziej, że nie możemy nazwać się jeszcze nawet znajomymi. Kupił mi te żelki, a później zjadł połowę... pizdokleszcz jeden. Później poszliśmy na lody...  stało się tak, że on ubrudził mnie, a ja jego. Wytarłam ręce w jego włosy, on w moją koszulkę, wylałam na niego resztę rozpuszczonego już shake... Chodziliśmy przez to po Warszawie cali brudni. Kleiłam się, a  wszędzie miałam rozpuszczone lody czekoladowe. Chłopak powiedział, że idziemy do niego, trochę się wyczyścić, bo podobno mieszkał niedaleko. Zgodziłam się. I tak oto znalazłam się w domu chłopaka, którego praktycznie nie znam.

-Okay, czyli kto pierwszy idzie pod prysznic?- zapytał.

-Myślę, że prysznic to ja wezmę u siebie, jaki jest sens tego, skoro i tak mam całą koszulkę w lodach?- zdziwiłam się.

-Dam ci jakąś swoją, a teraz, bez zbędnego gadania idź do łazienki i się ogarnij- nakazał, podał mi ręcznik oraz jakąś swoją koszulkę.

-No dobrze tato- powiedziałam i wyszłam z jego pokoju. Wzięłam prysznic, założyłam bieliznę, spodenki a potem koszulkę chłopaka, która była na mnie trochę za duża. Wyszłam z łazienki. Miałam mokre włosy, które rozczesałam wczesniej moją szczotką, którą na szczęście miałam w torebce. Weszłam do pokoju.

Chłopak leżał na łóżku z telefonem w ręce, nawet nie zauważył kiedy weszłam. Cichutko do niego podeszłam i skoczyłam na niego. Artur krzyknął, a ja zwijałam się ze śmiechu. Wyglądał przez krótką chwilę, jak pięciolatka, która obudziła się w środku nocy i na wrażenie, że wszędzie wokół są potwory, które chcą zrobić jej krzywdę.

-No wiesz co?!- wykrzyknął.

-Nie, nie wiem co- zaśmiałam się z jego reakcji.

-Ty jesteś zła- powiedział. Po chwili to on zaczął mnie łaskotać. Chyba odkrył,że mam łąkotki na każdej części ciała.

-Nie, proszę- pisnęłam.

-Za późno- oznajmił nie przestając mnie torturować.

-Art-Artur!- krzyczałam, ale on dalej mnie łaskotał.

Nagle do pokoju ktoś wszedł, nie zauważyłam kto, ponieważ brunet nie przerywał ''znęcania'' się nade mną.

-Artur? Sorry, ale nie tak się łaskocze- powiedział ten ktoś, kto wszedł do pokoju, znałam ten głos, ale nie byłam pewna do kogo należy.

-To jak to się niby robi?- zapytał i zaprzestał mnie gilgotać.

-To trzeb robić tak- wykrzyknął chłopak, którego jeszcze nie zobaczyłam. Zaczął mnie łaskotać jeszcze bardziej niż Artur. Oczy miałam załzawione, więc nie mogłam go rozpoznać.

-Proszę! Będę już grzeczna!- pisnęłam.

Artur zrzucił ze mnie chłopaka i usiadł na moich biodrach.

-Na pewno?- zapytał.

-Tak, obiecuję- powiedziałam łapiąc oddech.

-W takim razie...okay. Popatrz na przybysza- nakazał, a ja to zrobiłam. Zobaczyłam tak Jeremiego Sikorskiego, o Boże.

-Mam Fangirl- oznajmiłam, próbując się uspokoić.

-Jak mnie zobaczyłaś, to się tak nie zachowywałaś- obraził się Artur.

-Oj tam, oj tam, chodź tu- zaśmiałam się i przytuliłam go- ciepły jesteś, ale się lepisz, weź się umyj.

-Już, ale najpierw jeszcze raz cię przytulę - powiedział z chytrym uśmiechem.

Waiting For Love |A.S.|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz