Rozdział 4

421 21 1
                                    

            Poranny rytuał mam już za sobą, więc nie będę o nim znów gadać. W szkole Laura o dziwo nie próbowała nawiązać ze mną jakiegokolwiek kontaktu. To chyba nawet lepiej, mogę w spokoju robić to co powinienem. Kiedy zadzwonił dzwonek na przerwę obiadową, udałem się na stołówkę i usiadłem jak zawsze na samym końcu, żeby nie rzucać się w oczy.  Nagle do pomieszczenia weszło paru gości, na których wystarczyło tylko raz spojrzeć, żeby stwierdzić, że są to typowi podrywacze, którzy stoją na samej górze hierarchii w szkole. Spojrzałem w kierunku Laury, czy wszystko w porządku. Siedziała przy stoliku ze swoimi koleżankami i ciągle się śmiały. Nagle ci goście zaczęli iść w ich kierunku. Oczywiście nie spuszczałem z nich wzroku, bo gdyby coś zaczęli robić to muszę wkroczyć do akcji. Zaczęli z nimi rozmawiać i uśmiechali się sztucznie. Jeden wskazał w kierunku drzwi, wyraźnie dając znać, że chce żeby wyszli na zewnątrz, co oczywiście wszyscy zrobili. Kiedy opuścili pomieszczenie, od razu ruszyłem za nimi.

Poszli za szkołę i jakby nigdy nic zaczęli rozmawiać. Schowałem się za krzakami i bacznie ich obserwowałem, bo coś mi się wydaje, że na zwykłej rozmowie się nie skończy. Nagle jeden z nich odciągnął Laurę od reszty i kiedy znaleźli się sami zaczął się do niej dobierać. Zagotowało się we mnie. Gdy tylko dziewczyna zaczęła się sprzeciwiać, a on na siłę ją całował, nie wytrzymałem i ruszyłem w ich kierunku. Bez wahania uderzyłem go pięścią, a on upadł na ziemie. Spojrzał na mnie z wściekłością, widać było już krew cieknącą z jego nosa, po dość mocnym uderzeniu. Laura przyglądała mi się ze zdziwieniem, a za razem wdzięcznością. Chłopak wstał i ruszył na mnie. Ja oczywiście byłem od niego o wiele lepiej wyszkolony, więc bezproblemowo się broniłem.

-Tak chcesz się bawić nowy? Teraz wygrałeś, bierz ją sobie- popchnął brunetkę w moją stronę, a ja ją złapałem. Dziewczyna wtuliła się we mnie, a chłopak kontynuował- Nie myśli sobie, że to koniec. Jesteś tylko zakapturowanym chłoptasiem, który myśli, że może wszystko. Chodź po szkole zmierz się ze mną i moimi znajomymi. Zobaczymy czy dasz sobie radę skoro jesteś taki silny.

Ja tylko stałem i patrzyłem mu w oczy jakby to co mówi, w ogóle do mnie nie docierało. Nie zamierzałem się bić ani z nim, ani z jego kolegami. Moim zadaniem jest tylko chronić Laurę i nic więcej. Widać było, że moje zachowanie działa mu na nerwy, więc ciągnął dalej

-Nic nie powiesz? Zatkało cię? Jak nie przyjdziesz dzisiaj to i tak cie znajdziemy i zrobimy z tobą porządek...

-Proszę, chodźmy stąd- wyszeptała do mnie Laura.

Zrobiłem to co chciała, odwróciliśmy się i ruszyliśmy w kierunku szkoły. Kiedy znaleźliśmy się w środku, puściłem brunetkę i chciałem po prostu odejść, ale ona złapała mnie za rękę

-Hej, gdzie idziesz? Chciałam ci podziękować- wzruszyłem ramionami i uwolniłem dłoń z jej uścisku- Właśnie uratowałeś mnie przed tym kolesiem i tak po prostu sobie pójdziesz?

Ruszyłem przed siebie nie zwracając na nią uwagi. Zrobiłem to co musiałem, nie muszę z nią jeszcze o tym gadać, bo musiałbym się jeszcze ze wszystkiego tłumaczyć, czego nie chce robić.

Po skończonych zajęciach ruszyłem za Laurą w kierunku domu. Tym razem postanowiłem ją śledzić, bo nie byłem pewny czy ten koleś dał sobie spokój. Całą drogę dziewczyna sprawiała wrażenie strasznie zamyślonej i chyba smutnej. Dla mnie liczyło się tylko to, aby dotarła bezpiecznie do domu. Kiedy tak się stało, wolałem już nie ryzykować i udałem się do swojej chatki i z tego całego zmęczenia położyłem się spać.

Obudziłem się w środku nocy, zegarek wskazywał 3:00 rano. Świetnie! Musze zrobić, jeszcze pracę domową o której kompletnie zapomniałem. Kiedy szedłem w kierunku biurka, zobaczyłem przez okno, że w pokoju Laury wciąż pali się światło. Musiałem sprawdzić co się dzieje, więc zakradłem się tym bardziej o wiele bardziej ostrożniej na dach i zajrzałem do środka. W pokoju nikogo nie było, a na ziemi było pełno książek i porozrzucanych wszędzie papierów, niektóre zgniecione, albo podarte. Okno było otwarte i mimo, że nie powinienem, wszedłem do środka. Nie wiedziałem co tu się właśnie stało, ukucnąłem i wziąłem do ręki jeden z arkuszy. Okazało się, że była to pięciolinia, a na niej masa przekreślonych nut. Chyba komponowała, ale żeby do 3 w nocy?!

-Co ty tu robisz?!?- do pokoju weszła dziewczyna. Jeszcze tego było mi trzeba. Szybko się podniosłem i ruszyłem w kierunku okna. Już chciałem wyjść, gdy nagle dodała- Jeśli stąd uciekniesz, zadzwonię po policje i powiem, że włamałeś mi się do pokoju.

Cofnąłem się tak jak mi kazała. Nie mam zamiaru spotykać się z policją, zwłaszcza, że jeśli tak by się stało, Damiano mógłby się o wszystkim dowiedzieć.

-Możesz mi to wszystko wytłumaczyć? Z nikąd pojawiasz się i bronisz mnie przed zboczeńcem w szkole, a teraz jesteś u mnie w mieszkaniu o 3 nad ranem? Co tu się dzieje do cholery?

Stałem i jedyne co robiłem to parząc się w podłogę, wzruszyłem ramionami. Laura parsknęła i kontynuowała 'rozmowę'

-Dlaczego nic nie mówisz? Słuchaj to nie jest normalne. Wytłumacz mi chociaż co tu robisz, a dam ci spokój i nie będziesz miał na pieńku z policją.- Nie miałem wyboru, musiałem się odezwać i coś powiedzieć inaczej było by ze mną bardzo źle.

-Ja no... martwiłem się- skłamałem

-Martwiłeś się? I dlatego jesteś tutaj o 3 nad ranem w moim pokoju? Powiedz mi prawdę- milczałem- Proszę...

Ugh... musze coś wymyślić, szybko! Myśl, myśl, myśl! Co tu mogę wymyślać? Nie da się normalnie wyjaśnić tego co tu robie. Że też musiałem tu włazić.

-Ja... ja szedłem za tobą po szkole, żeby mieć pewność, że nic ci się nie stanie.

-Okay... ale to nadal nie wyjaśnia tego co robisz tu o 3 nad ranem.

-No bo ja, emm... ja nie mogłem spać, więc poszedłem na spacer, no i akurat przechodziłem obok twojego domu i zobaczyłem, że się świeci światło.

-Więc postanowiłeś wspiąć się na dach i zobaczyć co u mnie słychać tak?

-No chyba tak...- podrapałem się nerwowo po szyi. Chyba uwierzyła w moje kłamstwa.

-Więc jak widzisz, wszystko u mnie w porządku. Cieszę się, że przynajmniej się do mnie odezwałeś- parsknęła śmiechem.- Too... mogłabym poznać chociaż twoje imię?

Oczywiście, że nie powiem jej mojego prawdziwego imienia. To było by idiotyczne z mojej strony, mogłaby zacząć mnie szukać w internecie czy coś, a tego bym nie chciał. Muszę jej coś zmyślić.

-Jestem emm... Scott.- wypaliłem

-Okaay... No to chyba już powinieneś wracać do domu, jutro mamy szkołę i powinieneś się wyspać.- spojrzałem na nią ze zdziwieniem i rozejrzałem się wokół. Ja mam iść spać, a ona będzie tu siedzieć i komponować. Chyba zobaczyła co mam na myśli i dodała- To nic takiego, pracuje nad tym od jakiegoś czasu. Ja też się zaraz kładę.

Wiedziałem, że kłamała. Teraz nie miałem nic do stracenia, wiec sięgnąłem po kartkę i podszedłem do fortepianu.

-Grasz?- zapytała ze zdziwieniem, a ja tylko wzruszyłem ramionami. Nie robiłem tego od wielu lat. Mało pamiętam, jeśli chodzi o grę na instrumencie. W domu próbowałem swoich sił na skrzypcach, flecie a nawet trąbce, ale najlepiej wychodziła mi gitara i pianino.


Say You'll Stay- Raura [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz