Rozdział 13

311 15 3
                                    

*2 lata później*

Minęły już 2 lata odkąd wyjechała do Kolorado do szkoły. Tak strasznie za nią tęsknie i nie mogę sobie wybaczyć tego jak ja mogłem ją tak potraktować... Z początku miała to być tylko praca, a ja miałem się nie rzucać w oczy. Kto mógł wiedzieć, że obdarzę ją takim uczuciem? Jedyne o czym teraz marzę jest znów ją zobaczyć, przytulić i pocałować. Tak bardzo chcę, żeby mi wybaczyła. Długo nie mogłem się pozbierać po tym jak w szpitalu powiedziała mi, że wciąż jej na mnie zależy, ale nie potrafi mi wybaczyć. Powinienem o niej zapomnieć, żyć własnym życiem, podróżować jak dawniej, a wiecie co aktualnie robie? Siedzę w autobusie, który jedzie właśnie do Kolorado. Nie wiem czemu tak naprawdę tam jadę. Może chce się tylko przekonać czy ona już o mnie zapomniała, że znalazła sobie chłopaka i skupia się na swojej karierze, a mnie ma kompletnie gdzieś. Miałem trochę zaoszczędzonych pieniędzy, więc czemu by nie pojechać? Może jak wreszcie zobaczę, że ona żyje swoim życiem to i ja zacznę żyć swoim? Siedzę w tym busie już dobre kilkadziesiąt godzin. No cóż z Los Angeles nie mam za blisko do Kolorado...

Nareszcie doczekałem się przerwy, która równie dobrze może być moim ostatnim przystankiem. Mam już dość tej jazdy, ale jakoś nie widziało mi się iść. Zatrzymaliśmy się w Littleton, które leży blisko Denver, gdzie najprawdopodobniej jest szkoła dziewczyny. Ruszyłem kawałek przed siebie i zobaczyłem przed sobą jakiś bar. Bez wahania wszedłem do niego mimo, że nie lubię takich miejsc. Sami wiecie, ci wszyscy ludzie chlejący piwo i grający w pokera albo bilarda to raczej nie moja bajka. Jednak mimo tego wszystkiego chciałem trochę odpocząć po podróży i się zrelaksować? Nie wiem czy można takie coś nazwać relaksem, ale i tak nie mam się gdzie podziać, a tutaj będę mieć jakiś dach nad głową. Kiedy znalazłem się w pomieszczeniu od razu dotarł do mnie zapach alkoholu i papierosów. Usiadłem przy barze i zacząłem się przyglądać meczowi, który leciał w telewizji.

-Coś podać?- zapytał mnie nagle facet, za ladą. Nie wyglądał na jakiegoś miłego typa. Krótko ścięty z brodą i paroma kilogramami nadwagi.

-Emm, nie dziękuje.

-Jasne, jak coś to wołaj- odparł ponuro.

Dosłownie sekundę po tym, w całym pomieszczeniu rozbrzmiał dźwięk tłuczonego szkła.

-O nie! Niech zgadne, to znowu Ellington?- odparł ze złością w głosie ten sam facet, który przed chwilą rozmawiał ze mną.

-Ellington?- nie wiem czemu o to zapytałem, ale miałem dziwne podejrzenia. Mężczyzna tylko odwrócił się i popatrzył na mnie ze zdziwieniem.

-Ellington Ratliff. Mam już go dość, przyłazi tutaj co weekend i zawsze coś zniszczy...- powiedział zrezygnowany i poszedł w głąb korytarza, pewnie po jakąś zmiotkę.

Mnie olśniło i momentalnie zszedłem z krzesła i ruszyłem w kierunku z którego dobiegł trzask szkła. Stało tam paru kolesi i nagle jeden z nich się odezwał.

-Ej słuchaj stary naprawdę nie chciałem. Przez przypadek strąciłem to piwo kijem.

-Tak, tak. Zawsze jest to wina przypadku...- odpowiedział mu znany mi już barman, jeśli mogę go tak nazwać.

Czyli ten brunet to musi być Ell! Podszedłem do niego, chwyciłem za ramię i wyciągnąłem na zewnątrz. Był wyraźnie wystraszony, co pewnie kumulował również mój wygląd.

-Naprawdę przepraszam! Ja serio nie chciałem.- zaczął się tłumaczyć.

-To ty jesteś Ellington Ratliff?

-No tak, ale naprawdę nie chciałem tego zro...

-Nie jestem ochroniarzem. To ja Ross.- przerwałem mu.

-Zaraz, zaraz co?- mówił zdezorientowany

-Ross, Ross Lynch. Kumplowaliśmy się w dzieciństwie, nie pamiętasz?

-O mój boże! To serio ty? Po co ci w ogóle te całe ciuchy i...- przerwał- a no tak...

-Tak, właśnie dlatego.

-Słuchaj masz się nikomu nie wygadać, że tu jestem jasne?

-Ale stary, przecież to nasze rodzinne miasto. Co ty tutaj w ogóle robisz?

-Później ci wyjaśnię. Mieszkasz może gdzieś tu niedaleko?

-Emm no tak, parę minut stąd.

-Mógłbym u ciebie przenocować parę dni? Wszystko ci przy okazji wyjaśnie.

-Pewnie, nie ma problemu, chodź!- ruszyliśmy- Wciąż nie mogę uwierzyć, że to naprawdę ty! Nie mogę się doczekać aż powiesz mi wszystko co się tak właściwie stało.- zaczął mówić podekscytowany. Teraz byłem już na 100% pewny, że to naprawdę on. Co prawda nieźle ryzykowałem ujawniając się mu od razu, ale ważne, że wszystko wyszło dobrze.

Say You'll Stay- Raura [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz