Rozdział 3

27 2 0
                                    

Aliczja! Jesteśmy na miejscu! - głos taty zbudził mnie ze snu. Wyjrzałam przez okno. Cała Akademia była ogromna. Zaraz za bramą wjazdową był parking. Zaparkowaliśmy auto. Otworzyłam drzwi i wysiadłam. Po prawej stronie od parkingu mieściły się internaty. Trochę dalej rozpoczynały się budynki szkolne. Za budynkami widać było kawałek boiska szkolnego. Po lewej stronie zbudowano stajnię. Na jej widok aż mnie zamurowało. W życiu nie widziałam tak ogromnej, pięknej i zadbanej stajni! Nieco dalej umieszczono ujeżdżalnie, czworoboki, lonżowniki oraz kryte hale. Pastwisk stąd nie było widać, ale podobno przeznaczono na nie teren przy lesie. Las oddalony jest od stajni o jakieś pięć minut drogi pieszo... Jest tam również cross oraz specjalne ścieżki, jeśli chciałybyśmy wyjechać w teren razem z końmi. Na terenie szkoły znajdowała się również kawiarnia, cukiernia, pizzeria, teatr, a nawet kino! Uśmiechnęłam się pod nosem i odwróciłam wzrok w stronę trailerki. Mama właśnie wyprowadzała Silver'a. Przekazała mi konia. Wcześniej zauważyłam tabliczki prowadzące do stajni. Wczesniej już tu byłam i mniej więcej orientuję się, gdzie co się znajduje.
-My idziemy z tatą do sekretariatu. Pójdziesz odprowadzić Silver'a? - głos mamy wyrwał mnie z zadumy.
-Tak, pójdę poszukać z nim pana Franka albo panią Agatę.
-Dobrze. Spotkamy się przy samochodzie! - pomachali mi i poszli w swoją stronę.
Zabrałam Sylwka i skierowałam się do stajni. Po drodze podziwiałam piękno Akademii. Podkowy Silver'a stukały na ścieżce, którą wyłożono płytkami. Wyglądała tak, jakby przed chwilą ktoś porządnie je wyczyścił. Podniosłam wzrok na ujeżdżalnie. Kilka dziewczyn trenowało pod okiem instruktorów. Wtem dostrzegłam pana Franka, przyjaciela moich rodziców. Podeszłam bliżej, stanęłam przy ogrodzeniu i pomachałam delikatnie ręką.
-Panie Franku! Dzień dobry!
-Dzień dobry, dzień dobry. - instruktor podszedł do ogrodzenia, witając się ze mną i z Sylwkiem. - Klaudia, możesz już kończyć! - krzyknął do dziewczyny, której prowadził jazdę. Odwrócił się do mnie i gestem kazał za sobą iść.
-Twoi rodzice poszli do sekretariatu? - zapytał, zmierzając w stronę stajni.
-Tak. Ja miałam odprowadzić Sylwka i znaleźć pana.
-Dobrze. Pokażę ci, który to jego boks. Do kiedy on zostaje?
-Ósmego zabiera go Natalia. Będzie to wtorek.
-Natalia to jego właścicielka?
-Tak.
-Kiedy przyjeżdża nowy koń?
-Już jutro.
-Szybko. Znasz tego konia?
-Wiem tylko tyle, że jest to masywna, gniada klacz, Kiara.
-Ją też polecili tobie nauczyć skoków?
-Chcą, żeby potrafiła skakać. Tylko nie wiem, czy będzie się nadawać. Może się okazać za ciężka. Nie widziałam jej na oczy, więc trudno mi powiedzieć.
-No dobrze. Tu jest boks dla Silver'a. - wskazał ręką w prawą stronę. Boks numer 14. Jest nawet tabliczka z imieniem Sylwka. Przesunęłam kratę i  wprowadziłam wierzchowca.
-Znajdź teraz boks numer 19. Ktoś tam na ciebie czeka. - Pan Franek uśmiechnął się i mrugnął do mnie. Popędziłam do boksu szybkim krokiem.
-Ari! Cześć, malutki! - otworzyłam drzwi do boksu, a Arystokrata zarżał na powitanie. Objęłam konia za szyję i wtuliłam się w jego grzywę. - Jak dobrze cię widzieć! - wygłaskałam go jeszcze trochę, po czym zaczęłam wracać do samochodu. Rodzice już na mnie czekali.
-Twój internat nazywa się... - mama spojrzała na kartkę, którą trzymała w ręce - Leśny Elf. Pokój numer 11. Dwuosobowy. W internacie jest świetlica, jadalnia i mała biblioteczka. Twoja współlokatorka już jest w pokoju. Ma na imię Wiktoria, też ma 15 lat i również jeździ konno. Rozpakujesz się, a potem odbędzie się jazda próbna. Nowych uczniów muszą przydzielić do odpowiednich grup. Masz stawić się o szesnastej przed stajnią. Czyli masz jeszcze cztery godziny. Chodź, musimy zobaczyć twój internat.

Akademia Skrzydlatej Rywalizacji Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz