Rozdzial 4

151 18 6
                                    

Problemem z którym borykałam się od lat była bezsenność.
Nie potrzebowałam snu aby normalnie funkcjonować jednak dobrze było umrzeć na pare godzin.
W Hades sen był czymś niemożliwym.
Piekło w każdej sekundzie brzmiał echem jęków pochodzących od więźniów Tartaru.
Nikt nie potrafiłby spać w akompaniamencie takich dźwięków.
Mroziły krew nawet w moich żyłach.
Powili dochodziła godzina siódma, na dworze robiło się powoli jasno, a ja zabijałam czas biegając na wybrzeżu.
Muzyka Fall Out Boy huczała mi do uszu na najgłośniejszym ustawieniu, a ja truchlałam w tylko sobie znanym celu.
Tego dnia miałam lekcje na 10, miałam wystarczajaco czasu aby dokończyć bieganie, ze spokojem wziąć prysznic i zdążyć na kolejne nudne lekcje, na których i tak nie uważałam.
Powinnam zacząć robić coś w kierunku planu dla którego tu byliśmy.
Tak naprawdę każdy wydawał mi się podejrzany.
Ale nikt nie dał mi powodu dla którego powinnam była zesłać go do Hadesu. Zatrzymałam się gwałtownie, a cichy jęk wydobył się z moich ust gdy poczułam niesamowity ból w okolicach brzucha.
Przytrzymałam się barierki aby nie upaść i uniosłam koszulkę po to aby zobaczyć długą szramę biegnąca przez prawie cały mój brzuch.
Zdusiłam okrzyk gdy rana zaczeka krwawić.
Nie wiedziałam skąd się wzięła.
Przecież nic nie zrobiłam!
- Potrzebujesz pomocy? - uniosłam wzrok patrząc na starszą kobietę, która zaniepokojenie miała wypisane na twarzy.
Natychmiast opuściłam koszulkę.
- Nie - odpowiedziałam z trudem, czując ból rozrywający każdą cząsteczkę mojego ciała.
Coś było nie tak.
Nie cierpiałam po ranach jak człowiek, bolały ale prawie natychmiast się leczyły.
Ta krwawiła coraz bardziej.

Z trudem dostałam się do swojego domu i wespnelam się po schodach.
Niemal rzuciłam się na drzwi Ares'a, czując jak nogi się pode mną uginają.
- Potrzebuje pomocy - wymamrotałam gdy wpadłam do jego pokoju i upadłam na podłogę.
Ares oczywiście nie spał.
Natychmiast pojawił się przy mnie i pomógł mi usiąść.
- Co się stało? - zapytał szybko patrząc na całą tą krew na moim ciele. - Ktoś cie skrzywdził?
- Nie wiem - powiedziałam cicho patrząc na jego wystraszoną twarz. - Rozcięcie po prostu się pojawiło i nie chce się leczyć.
- Tytan - mruknął przykładając dłoń do mojego brzucha. - Pomogę na krwawienie ale zagoić musi się samo.
- Co mi się stało? - zapytałam cicho, czując, że mój głos nie pozwoli na nic innego.
- Pomyślimy o tym później Ariadno - odezwał się surowo i przeciągnął ręką przed moimi oczami.
Moje powieki zrobiły się nagle niezwykle ciężkie, a cały ból przestał istnieć. - Teraz śpij.

Z rozciętym brzuchem czy nnie, musiałam iść do szkoły.
Amanda martwiła się o zaległości, których mogłam narobić sobie przez jeden dzień.
Postanowiłam nie robić tego dnia wyjątkowo problemów Danielowi i nie mieszać jej w głowie.
- Ciężka noc? - gdy wchodziłam do szkoły zaatakowała mnie Monique, którą poznałam dzień wcześniej. - Wyglądasz jakbyś miała kaca giganta.
Zaśmiałam się lekko starając się nie skrzywić gdy rana na brzuchu przypomniała o swoim istnieniu.
- Nie mogłam spać - skłamałam, pozwalając jej się chwycić pod ramię i zaciągnąć w wybrane przez nią miejsce.
- Biedulka - powiedziała i o dziwo było to szczere. - Myślałaś może nad tabletkami nasennymi?
Jej troska była absolutnie szczera, czułam to.
To było zaskakujące bo znała mnie tylko dzień.
- Świetny pomysł Mon - spojrzała na mnie lekko zaskoczona gdy zdrobniłam jej imię jednak przypadło jej to do gustu.
Co mi odbiło?
- Będziemy najlepszymi przyjaciółkami - zadecydowała z melodyjnym śmiechem, a ja uśmiechnęłam się krzywo.
Zdążyłam się domyślić, że ciągnęła mnie do sali w której mamy mieć pierwszą lekcję.
Te wszystkie rozmowy, sprawiały, że czułam się jeszcze bardziej fatalnie jednak nic nie mogłam na to poradzić.
Moje gorsze samopoczucie zwiastowało, że rana się goi.
Uniosłam rękę dotykając karku gdy poczułam na nim to dziwne łaskotanie.
Rozejrzałam się po korytarzu szukając sprawcy i go znalazłam.
Razem ze swoim strasznym kumplem stali pod szafkami i rozmawiali o czymś zawzięcie.
Wyglądali na naprawdę pochłoniętych w temat jednak to wszystko prysło dosyć szybko.
Gavin odwrócił głowę jakby wyczuwając, że na niego patrzę i posłał mi lekki uśmiech.
Skrzywił się lekko gdy uniósł głowę aby mi pomachać, a ja zmarszczyłam brwi nagle dostrzegając małą, czerwoną plamę na jego koszulce.
Robiła się coraz większa.
Czy to możliwe aby na jego brzuchu w nieznanych okolicznościach pojawiła się szrama? Taka jak moja?
Monique wbiła mi łokieć między żebra sprowadzając mnie z powrotem.
Spojrzałam na nią, a ona sugestywnie poruszyła brwiami.
- Gavin Cross? - zapytała, a ja pierwszy raz usłyszałam jego nazwisko.
O dziwo, pasowało. - Nie zostawisz nic dla przyjaciół co?
Parsknęłam lekko.
- Jest cały twój jeśli chcesz - odpowiedziałam zgodnie z prawdą, a ona uśmiechnęła się tajemniczo.
- Obie wiemy, że to kłamstwo.

AriadnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz