Drugi, dodany dziś rozdział, tym razem przeze mnie :>
***
Perspektywa Mirandy
Nadszedł dzień urodzin Diany. Po dziwnej sytuacji w klubie (miałam same złe przeczucia, tak bardzo nie chciałam, aby moja przyjaciółka została sama z Jokerem) podeszłam do Harley, żeby zrealizować plan Jokera. W myślach modliłam się o to, aby klaun nic nie zrobił Dianie.
- Hej, Harley, co powiesz na małe zakupy? - uśmiechnęłam się sztucznie.
"Małe zakupy" w mniemaniu Harley oznaczały cały dzień chodzenia po sklepach.
Blondynka klasnęła w dłonie.
- Jasne, w takim razie czekam na was z Dianą za pół godziny na parterze!
- Nie, nie - pokręciłam głową. - Diana wciąż kiepsko się czuje, mówiła, że zejdzie tylko na drinka i że wraca do łóżka, że prześpi resztę dnia. Wiem, że są jej urodziny, ale tak wyszło... Za to my możemy zrobić jej niespodziankę i kupić jej dodatkowy prezent! Ale się ucieszy - zakończyłam z przesadnym entuzjazmem. Każdy wyczułby na kilometr kłamstwo. Każdy, ale nie Harley.
- Sounds great! - od razu połknęła haczyk.
Odetchnęłam z ulgą. Joker powiedział, że Dianie nic się nie stanie, jeśli uda mi się sprawić, żeby Harley nie było do późnego wieczora. "Otherwise, it will be her last b-day". Zadrżałam, przypominając sobie jego złowieszczy szept.
***
Pojechałam z Harley do jednej z dobrze mi znanych galerii. Oczywiście zakupy nie sprawiały mi żadnej przyjemności - wciąż musiałam słuchać, jak Joker bardzo ją kocha, jaki jest dla nas dobry (miałam ochotę podwinąć koszulkę, aby pokazać jej tę dobroć) i że Harley nie wie, co by bez swojego Pączusia zrobiła. Najbardziej jednak przeszkadzało mi to, że ciągle martwiłam się o Dianę.
Kobieta wybrała dla mnie oraz dla Diany (dodatkowy prezent urodzinowy) kilka ubrań. Nie protestowałam, bo nie miałam na to siły, a jedynie udawałam, że bardzo mi się podobają i z przyjemnością je przymierzałam.
Dochodziła siedemnasta, kiedy odezwał się telefon Harley.
- Sorry, sweets - mruknęła, po czym znalazła w torebce różowego iPhone'a.
Okazało się, że Poison Ivy koniecznie chciała się z nią spotkać, bo miała jej coś bardzo ważnego do powiedzenia. Wiedziałam, ile Harley potrafiła spędzać u niej czasu, co z jednej strony było dobre, ponieważ przed północą na pewno nie wróciłaby do klubu, ale z drugiej, kiedy kobieta zaproponowała mi, żebyśmy odwiedziły ją razem, odmówiłam. Odmówiłam, bo wpadłam na pewien pomysł.
- Eee.. dziękuję, Harley, ale właśnie napisał do mnie Ed - skłamałam, kiedy skończyłyśmy upychać torby w bagażniku i wsiadłyśmy do auta. - Chce się ze mną spotkać.
- Oh my gosh! A już myślałam, że przestaliście się spotykać! - wrzasnęła podekscytowana Harley. - He asked you out?!
- Mhm... - przytaknęłam z lekkim uśmiechem. - Czy mogłabyś mnie wysadzić przy moście, który łączy Gotham i Metropolis? Umówiliśmy się tam - wymyśliłam na poczekaniu.
Całe szczęście, że moją rozmówczynią była naiwna, niezrównoważona emocjonalnie Harley Quinn.
- Sure, hun! - odpaliła fioletowe Lamborghini.
Wszystko kotłowało się w moim żołądku. Teraz pozostawało mi tylko mieć nadzieję, że Ed będzie chciał ze mną rozmawiać.
***
CZYTASZ
Joker's Pets
FanfictionJak daleko można uciec, aby zatrzeć po sobie wszystkie ślady? Na co jest się w stanie zdecydować, by odnaleźć pozorne poczucie bezpieczeństwa? *** Autorkami historii są @itsalljustforfun oraz @NataliaSzatraj. Opowiadanie nawiązuje częściowo do...