Rozdział 7

9.1K 316 47
                                    

Wstałam, przetarłam oczy i szybkim krokiem ruszyłam do domu. Nie jest moim bratem... jak!? Kurwa, jak!? Nie, to nie może być prawda! I ma mi jeszcze coś do powiedzenia na co mam źle zareagować! Super! Dotarliśmy pod dom. Otworzył przede mną drzwi i weszliśmy do środka. Usiadłam w kuchni, czekając na dalsze wyjaśnienia.

- Więc?

- Kocham Cię, Jass.

- No wiem, ja Ciebie też. W rodzinie to normalne. Chodzi mi o to co masz mi powiedzieć, że nie chcesz mieć świadków mojej reakcji.

- Ale ja Cię nie kocham tak jak brat kocha siostrę. Kocham Cię tak jak chłopak kocha dziewczynę. Wiem, że nic z tego. Teraz powiesz, że coś mi się pomieszało i będziesz mnie unikać przez dłuższy czas, ale chciałaś prawdę to masz.

- To nie może tak być. Nie Tayler. Nie kochasz mnie. Wmówiłeś to sobie. Nie wiem po co, ale... nie, to nie jest prawda...

- Mów sobie co chcesz ale tego nie zmienisz. Całe życie czułem, że coś mnie do Ciebie ciągnie. Nie mogłem tego pojąć bo cały czas miałem w głowie " ona jest moją siostrą" i wszystko to się ze sobą gryzło. Wtedy kiedy dowiedziałem się co ten debil Ci zrobił przyjechałam do niego, dałem mu w mordę i wyraźnie zakazałem mu się do Ciebie zbliżać. Byłem wkurwiony, poszedłem się napić. Najebany wróciłem do domu i poszedłem na strych. Nie pamietam po co, ale zacząłem czegoś szukać. Nie znalazłem tego, ale znalazłem koszyk z karteczką na której było "proszę się nim zaopiekować". Poszedłem z tym do ojca i powiedział mi całą tą historię. Wtedy zrozumiałem. Zrozumiałem, że to dlatego kochałem Cię inaczej. Chciałem Cię. Ale nigdy nie mogłem mieć niczego więcej niż marzeń, bo rodzice uparli się, żeby nie mówić Ci o tym.

- Tayler nie oczekuj, że rzucę Ci się teraz w ramiona i skończymy w łóżku. Mało tego! Nie oczekuj tego wogóle, a nie tylko teraz! Jesteś moim bratem, a więzy krwi nie mają tu nic do gadania.

- Wiem, rozumiem. A teraz wybacz, idę się dotlenić. - wstał i podszedł do drzwi. Już miał je otwierać, ale coś go zatrzymało i wrócił do mnie. - aha, nie mówisz ojcu, że wiesz. To jest moje zadanie.

- Czekaj! Przepraszam, ale czy to dlatego przez te dwa lata odganiałeś od siebie każdą dziewczynę? Przeze mnie?

- Tak. Pa, może wrócę na kolację ale nie obiecuję.

I wyszedł. No wziął i wyszedł. Zostawił mnie samą. Po tym co mi powiedział!? W moim mózgu na jakiś czas zapętliły się jego słowa "kocham Cię jak chłopak kocha dziewczynę", a później przeżyłam jeszcze jedną pętle. Tylko tym razem tymi słowami były " Nie jestem Twoim bratem". Z bezsilności opadłam na podłogę, podpierając głowę o szafkę i schowałam twarz w dłoniach. To nie działo się naprawdę! Musiałam szybko się otrząsnąć i zadzwoniłam do jedynej osoby, która może mi teraz pomóc. Choćby samą obecnością. Znalazłam numer Camerona i poprosiłam żeby szybko przyjechał. Zgodził się oznajmiając, że będzie za 5 minut. Przyjechał idealnie o tej, o której mi zapowiedział.

Porwana z MiłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz