Rozdział 25

4.8K 181 4
                                    

# Cameron

Całe dwa dni temu poszła do domu wcielić swój plan w życie. Miała wrócić od razu, a nie ma jej nigdzie. Ani w domu, ani w szkole, ani u mnie. Wiem, że jest z tym dupkiem, ale chciałbym wiedzieć gdzie! Pod wieczór poszedłem się przejść. Musiałem się dotlenić. Akurat kiedy starsza sąsiadka wychodziła z psem na spacer szedłem koło jej domu.

- Dobry wieczór, Pani Stark! - zawołałem i poczekałem na nią. Lubię tą staruszkę. Nie jest taką plotkarą jak większość emerytek, ogólnie nie udziela się zbytnio w życie miasta. Przyjemnie się z nią rozmawia. Mogę nawet stwierdzić, że jest taką moją babcią. Nigdy jej nie miałem, a ona nie ma żadnego wnuka, bo jej jedyne dziecko, córka, została zgwałcona i zamordowana.

- Witaj, Cameron. Co znów trapi to złote serduszko, co? - mówiłem już, że jest kochana?

- Oszczędzić dramatów i tak ogólnie opowiedzieć czy w szczegółach? - spytałem trochę ironicznie ale uprzejmie. Schyliłem się, żeby pogłaskać Sally - jej psa.

- Lubi Cię - stwierdziła, przyglądając się z jaką radością pies się do mnie przymila. Sally też za ciekawie w życiu nie miała, więc dobrze się dobrały. Często zajmowałem się tą słodką psiną gdy, Pani Ally się źle czuła, albo była zajęta. - Myślę, że powiedz to w co chcesz mnie wtajemniczyć. Odnoszę wrażenie, że chodzi o dziewczynę. Mylę się?

- Nie, absolutnie. Znaczy chodzi o dziewczynę, ale nie tak jak Pani myśli. Zazdrosny o nią chłopak mi ją odebrał. Wywiózł gdzieś, od dwóch dni jej nie widziałem. Nie wiem co zrobić. Gdzie szukać? Jak jej pomóc? Od czego mam zacząć? - mijaliśmy właśnie pierwsze drzewa lasu. W duchu dziękowałem, że po tym lesie chodzimy tylko my. Przynajmniej nikt nie widzi niekontrolowanych łez spływających właśnie po moim policzku. Ally zatrzymała się i chwyciła moją rękę, aby mnie trochę uspokoić.

- Czyli najzwyczajniej w świecie ją porwał, a Ty siedzisz na dupie w domu zastanawiając się jak jej pomóc, zamiast działać? - niemal krzyknęła, czym zaniepokoiła trochę Sally. - Skoro nie wiesz co zrobić, to ja Ci powiem! W tej chwili masz iść na policję i ich zawiadomić o zaginięciu! A jej rodzice nie reagują!? Co to się z tym światem dzieje...

- Jej ojciec jest przekonany, że wyjechała dobrowolnie. Zostawili mu kartkę. Bo... ten chłopak to jej brat. Znaczy nie brat bo adoptowany, No ale...

- Spokojnie, rozumiem. Jedyne co można zrobić to działać na własną rękę? Cam, złotko?

- Tak? - podniosłem twarz i spojrzałem na kobiete. Wzrok miała utkwiony gdzieś przed nami. Patrzyła z lekkim przerażeniem, więc odruchowo też tam spojrzałem. Dom, ten sam co zawsze. Tylko, Ej! Czemu tam się świeci światło? - Szliśmy tędy tydzień temu i nikt tam jeszcze nie mieszkał, prawda?

Pokiwała tylko lekko głową, a mi w głowie pojawiła się tylko jedna myśl.

Jasmine

~~~~~~

Do końca zostały jakieś dwa rozdziały. I... kocham Was <3 ponad 2 tys. Wyświetleń!! Dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję!!

Porwana z MiłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz