Rozdział 2

72 8 0
                                    

Obudziło mnie głośne szczekanie psa cioci. Spojrzałam na zegar. 8:06. Weszłam do łazienki, by zmyć z siebie zoombiaka. Rozczesałam swoje długie, złote kudły i wzięłam chłodny prysznic na dokładne przebudzenie się.

Podreptałam powoli do kuchni, gdzie czekała ciocia ze śniadaniem. Zapach przyciągnął także głodnego owczarka australijskiego. Usiadłam na krześle i wzięłam do ręki kawałek szynki, by podzielić się nią z włochatą przytulanką.

-Dzień dobry kochanie. - Rozległ się miły głos kobiety.

- Hej ciociu. - Odpowiedziałam z uśmiechem. Były wakacje i nie musiałam się nigdzie spieszyć. To wykorzystała moja ciocia i codziennie rano puszczała mnie na DŁUGI spacer z psem.

Zawsze po drodze mijałam stadninę. Rano nikt jeszcze nie jeździł. Widziałam tylko pana Zdzisława kręcącego się w pobliżu. Pan Zdzisław to stajenny. Rano przychodzi karmić konie, sprzątać boksy i wykonywać jeszcze parę innych prac gospodarczych na terenie stadniny.

- Dzień dobry panie Zdzisławie! - Krzyknęłam w jego stronę.

- Witaj moja droga! - Odpowiedział z takim samym entuzjazmem jak co dziennie. Zamieniliśmy jeszcze kilka zdań, po czym pies dał znać, że mu się nudzi. Wróciliśmy więc do domu. Ciocia stała w progu zaniepokojona i widocznie zawiedziona.

- Przed chwilą dzwoniła właścicielka stajni. - Zaczęła.

- Mówiła żebym jak najszybciej pojechała do stadniny. - Mało brakowało, aby się potknęła biegnąc w moim kierunku.

- Coś się stało? - Zapytałam zdziwiona. Dosłownie dziesięć minut temu wróciłam ze stajni.

- Powiedziała, że coś z Odetą. - Już prawie szlochała. Bez zastanowienia wybiegła z posesji i pojechała w stronę stajni. Odeta to stary koń arabski. Wszystko mogło się wydarzyć.


Witam :) Mam nadzieję, że rozdział się spodobał :) N.F

Galopem do marzeńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz