Rozdział 4

59 7 3
                                    

Obudziłam się dosyć wcześnie rano. Po śniadaniu, ciocia poprosiła mnie o wyprowadzenie psiaka. Poszłam więc na dłuży spacer do lasu.


Drzewa były potężne i wysokie, a ich korony zasłaniały jasne słońce. Nie było wcale tak ciemno jak mogłoby się wydawać. Ścieżka była wąska, dlatego też psiak szedł pierwszy. Przy dróżce rosły bujne paprotki i gęsto porośnięte krzaki dzikich jeżyn. Co chwilę było widać jakieś kolorowe, leśne kwiaty.

Nagle, zza dużego krzewu wybiegł mały, szary zając. Pies, gdy go zauważył ruszył w pogoń za przestraszonym zwierzęciem.

- Alex! Stój! - Krzyczałam, ale to nic nie dało. Psiak zniknął, gdzieś za drzewami. Zboczyłam więc ze ścieżki, by go jak najszybciej złapać.

- Nie powinien być daleko. - Mruczałam pod nosem.

Szłam, szłam i szłam... Już miałam zakończyć poszukiwania, kiedy moim oczom ukazała się ogromna polana, na której rosło tylko jedno drzewo. W dodatku było prze ogromne! Miało bardzo dziwne, poskręcane gałęzie. Przypominało trochę baobab.

Na środku drzewa, kora przypominała jakby małe drzwiczki

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Na środku drzewa, kora przypominała jakby małe drzwiczki. Nagle za sobą usłyszałam szczekanie psa.

- Alex!!! - Krzyknęłam, ale nic nie zauważyłam. Gdy odwróciłam się, by jeszcze raz spojrzeć na te niespotykane zjawisko, małe drzwiczki były otwarte. Podeszłam bliżej, by się temu dokładnie przyjrzeć. Spojrzałam w dół i zobaczyłam głęboką dziurę. Nie wiem co, ale czułam jak jakaś moc mnie do tego przyciąga. Gdy już miałam się cofać, potknęłam się o wystający korzeń i wpadłam w niekończącą się przepaść.


Mam nadzieję, że rozdział się spodobał :) N.F

Galopem do marzeńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz