Rozdział 9

40 4 4
                                    

Nie mogłam w to uwierzyć!!! Moja ciocia spełniła moje największe marzenie i kupiła mi konia!!!  Nigdy bym się nie spodziewała, że potrafi być do tego zdolna.

Następnego dnia czym prędzej wykonałam poranną rutynę i pobiegłam do stadniny, gdzie czekała na mnie moja śliczna klacz. Nazwałam ja Łuna, bo jej grzywa mieniła się w blasku promieni słonecznych. Stwierdziłam, że czas na pierwszą przejażdżkę. W tym celu osiodłałam Łunę i wyruszyłam.

Kłusowałam polną drogą wiodącą do lasu. Klacz była bardzo spokojna. Widać, że już ktoś kiedyś na niej jeździł.

Po około godzinie jazdy wróciłam do stadniny i odstawiłam konia do boksu. Po żegnałam się z moja ukochana klaczą i kierowałam się drogą powrotna do domu.

Szłam tak niecałe dziesięć minut aż tu nagle usłyszałam jadący samochód. Obróciłam się i zobaczyłam jak kierowca nie panuje nad kierownicą i pędzi przed siebie z całą prędkością. Nie zdążyłam się odsunąć, a samochód już był obok mnie. Nagle usłyszałam pisk opon i straciłam przytomność. Jedyne co pamiętam to ciemność.

Obudziłam się pod dużym drzewem w jakimś lesie. Powoli otworzyłam oczy i spostrzegłam przede mną wąską ścieżkę prowadzącą do wyjścia z lasu. Instynktownie wstałam i poszłam tam gdzie prowadziła droga.

Wyszłam z lasu, a moim oczom ukazała się polana pełna siwych koni. Przyjrzałam się im z ciekawością i dostrzegłam rogi na głowach tych stworzeń.

- O Boże! - Pomyślałam głośno. To były jednorożce! Zdałam sobie sprawę, że jetem w tej niesamowitej krainie, co w tedy kiedy zgubiłam Aleksa. Dopiero teraz przypomniałam sobie, że przecież potrącił mnie samochód. Przypomniałam sobie o mojej cioci, o moim psiaku, o stadninie, o Łunie...

- Czyżbym umarła? - Powiedziałam ze łzami w oczach.Nagle usłyszałam przed sobą delikatny męski głos.

- U nas nie ma takiego słowa moja droga. - Głos zdawał się być znajomy. Popatrzałam przed siebie i oczom nie mogłam uwierzyć. Przede mną stali nie kto inny jak moi rodzice!

- Mamo... T...Tato! - Łzy same leciały po moich policzkach.

- Tutaj jesteś bezpieczna. - Odezwała się moja mama.

 - A co z ciocią?! - Nagle oprzytomniałam.

- Ona jeszcze zostanie tam na dole. - Odparł tata uśmiechając się. Teraz spostrzegłam, że jestem w długiej, przewiewnej, białej sukience tak jak moja mama. Za to tata był ubrany w białe spodnie i białą koszule.

- A... Mogę do niej wrócić? - Spytałam niepewnie.

- Oczywiście. Możesz do niej wrócić kiedy będziesz chciała, ale ona cię nie usłyszy. - Odpowiedziała mama.

- A nie cieszysz się, że nas spotkałaś? - Spytał tata uśmiechając się, Ja tylko odwzajemniłam uśmiech i przytuliłam się do nich. Tutaj byłam szczęśliwa. Spotkałam rodziców po tylu latach. Nie zamierzam nigdzie z tond odchodzić. Jest mi tu dobrze. Trafiłam do niezwykłego miejsca i nigdy o tym nie zapomnę!


To koniec!!! Dziękuje, że byliście ze mną! Dziękuje za 170 wyświetleń! To była moja pierwsza książka, mam nadzieję, że nie ostatnia ;) N.F

Galopem do marzeńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz