ONE DIRECTION| Rozdział IX

300 17 3
                                    

Obudziłam się około godziny 10 AM. Stwierdziłam,że wstanę trochę wcześniej niż blondyn i zrobię mu śniadanie. Zeszłam w samej piżamie do kuchni i wyciągnęłam z lodówki potrzebne produkty na kanapki.Nalałam jeszcze soku do szklanek oraz wzięłam tabletki na ból głowy. Weszłam do pokoju z tacą w ręce i jak się okazało chłopak już nie spał. 

- Kac morderca nie ma serca? - zapytałam ze śmiechem i odłożyłam tackę na szafkę nocną.

- Zrobiłaś mi śniadanie!!! Uwierz mi kocham cię! - wyznał i zaczął wcinać swoje kanapki.

- Wiem,wiem. Wczoraj zdążyłeś mi to powiedzieć wiele razy. - przewróciłam oczami na wspomnienia z zeszłej nocy.

- Zrobiłem coś głupiego? W sumie prawie nic nie pamiętam i nie wiem jak tu się znalazłem. - odpowiedział drapiąc się po karku. 

- Tak w skrócie : Przyszedłeś do mnie pijany i naćpany około trzeciej rano. Zaatakowałeś moje okno kamieniami, wyznałeś mi miłość tak głośno,że sąsiadka dziś dzwoniła pytając mnie czy ktoś na mnie napadł i czy wszystko ze mną w porządku. Nie pamiętałeś gdzie mieszkasz,więc cię przenocowałam,a że nie chciałam budzić wszystkich to spałeś tu. - wskazałam na moje łóżko. Irlandczyk zaśmiał się,ale gdy zobaczył mój wyraz twarzy to trochę spoważniał.

- Przepraszam.- powiedział spuszczając głowę w dół.

- Nie ważne. Nic się nie stało. - odrzekłam i lekko się uśmiechnęłam. Chodź w głębi duszy zdenerwowała mnie wczorajsza sytuacja. - Ale teraz jedz szybciej,bo za godzinę przyjadą chłopaki. Macie jakieś spotkanie. - dodałam,a ten wybuchł niekontrolowanym śmiechem. Blondyn szybko zjadł swoje śniadanie i odświeżył się. 

Usłyszałam dźwięk dzwonka,więc popędziłam otworzyć drzwi, bo pani Morgan ma dziś wolne. Oczywiście to przyjaciele Nialla,więc od razu wpuściłam ich do środka.

- Bardzo wczoraj zabalował? - spytał mnie Harry na wstępie.

- Taa... Był naćpany i tak pijany,że nie wiedział gdzie mieszka. - wytłumaczyłam chłopakom. Popatrzyli się dziwnie na siebie,ale po chwili wzruszyli ramionami i pognali ze mną do pokoju.

Podali Horanowi ciuchy, a ten szybko poszedł się przebrać. Chłopaki zaczęli rozglądać się po pokoju, oglądając z uwagą każdy zakątek pomieszczenia. Zatrzymali się wzrokiem na moich zdjęciach. Było ich tam naprawdę dużo. Z moim bratem, Soph. Nawet z Niallem...

- Ty i Niall...Dalej trzymasz te fotografię? - zapytał Zayn uśmiechając się do mnie ciepło,a mnie aż zamurowało. I to nie z powodu pytania,a raczej z tego,że się odezwał. Dwa tygodnie temu przez caly wieczór nic nie mówił tylko patrzył się na mnie. A teraz? Teraz coś powiedział i do tego uśmiechnął. Chyba w końcu zrozumiał, że raczej go nie zjem i zobaczył we mnie swoją kumpelę. 

- Tak. Powinnam je wyrzucić zważywszy na to,że mam chłopaka,ale jakoś przez sentyment nie mogę, przez co Brad często się na mnie obraża. - oddałam uśmiech,a chłopak tylko kiwnął głową.

- Masz chłopaka... Ciekawe. Niall wie? - tym razem głos zabrał Louis. Może to pytanie wydawało się chamskie i nie na miejscu,ale zrobił przy tym zabawną minę,co miało znaczyć żebym nie brała tego na poważnie,bo to tylko żarty.

- Wie. - odpowiedziałam krótko. Staliśmy chwilkę w ciszy aż w końcu do pokoju wszedł Niall. Nie odzywał się tylko podszedł do mnie i pocałował w policzek. Zdziwił mnie ten ruch,ale nie odezwałam się ani słowem.

- Kto to? - zagadnął Liam wskazując na zdjęcie,które przedstawiało mnie i moją przyjaciółkę na wakacjach na Krecie w zeszłe wakacje. 

- To moja przyjaciółka Sophie. Wasza wielka fanka. 

- Umm... Wie,że my się ... przyjaźnimy? - zaczął podpytywać mnie Harry. Czyli my się przyjaźnimy! Od tygodnia zastanawiałam się jak mogę nazwać naszą relację,na szczęście zielonooki w końcu powiedział to oficjalnie,więc nie miałam już wątpliwości.

- Jeszcze nie. Raczej w najbliższym czasie się nie dowie. Jej reakcja może was przestraszyć. - przyznałam i jak na zawołanie usłyszałam głos dziewczyny. - To ona! Jezu... Szybko wejdźcie do garderoby! - szepnęłam wskazując na drzwi. Chłopaki bez gadania ruszyli w tamtą stronę. Ruszyli,to chyba za małe słowo. Wyglądało to jak jakiś maraton. Rzucili się wręcz na drzwi i cicho je zamknęli.

- Jesteś Chloe. - odpowiedziała brunetka i mocno mnie przytuliła. - Przepraszam,że olewałam cię przez ostatnie tygodnie,ale wiesz te egzaminy. - westchnęła i siadła na łóżku co oznaczało,że trochę tu posiedzi. 

- Nic się nie stało Soph,ale nie mam czasu na rozmowę. Jestem trochę zajęta... - popatrzyłam odruchowo na drzwi,w której schowała się piątka znanych na całym świecie piosenkarzy. 

- Czyżby ''randka'' z Bradem? Gorąca randka? - zaczęła dziwnie poruszać swoimi brwiami i miałam już odpowiedzieć,ale usłyszałyśmy chrząknięcie dochodzące z mojej garderoby. 

- Ktoś tam jest? - spytała podchodząc bliżej,a ja szybko zerwałam się i stanęłam obok szafki zakrywając przy tym wejście do tamtego pomieszczenia.

- Nie, nikogo nie ma. - lekko zadrżał mój głos. Mówiłam wam,że nie potrafię okłamywać ludzi,których kocham? 

- Coś kręcisz! Przecież słyszałam czyjś głos! - rzuciła brunetka, a ja położyłam rękę na jej ramieniu.

- Naprawdę jesteśmy tu tylko we dwie. - oczywiście mój plan nie zadziałał bo z szafy wypadł Harry i zwrócił na siebie całą uwagę. Za nim reszta chłopaków. 

- Cześć jestem Louis, miło mi cię poznać. - powiedział brunet podając swoją dłoń do oszołomionej Soph. Uderzyłam się z otwartej ręki w twarz. 

- O jezu!!!!!! ONE DIRECTION! TUTAJ! - zaczęła krzyczeć i skakać z radości. Po chwili mogliśmy dostrzec łzy w jej oczach. Harry podszedł do niej i przytulił ją,a reszta popatrzyła się na mnie,a ja powiedziałam tylko bezgłośne ''A nie mówiłam''. 

------------------------------------------------------

Kolejny rozdział! To już dziewiąta część tego ff. Jest mi ogromnie miło,że poprzedni wam się spodobał! Ten trochę krótszy,ale i tak trzy dni pod rząd,więc trochę was rozpieszczam.

Oczywiście standardowo - komentarz i głos! 

Last First Kiss|| N.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz