,,Od fiukania do zakochania" ~ całość

1.5K 79 0
                                    

Od fiukania do zakochania

A teraz czas na chwilę przerwy i „Piosenkę księżycową" od Susan dla jej Misiaczka...
Drzwi do dormitorium otworzyły się i Harry odwrócił się od odbiornika, słysząc hałas.
- O, nie! - jęknął Ron. - Harry, powiedz mi, proszę, że nie słuchasz znów tej idiotycznej audycji...
Maaaagic eeeef eeeem!
Harry ściszył radio i zrobił urażoną minę.
- Nie wiem, o co ci chodzi, Ron.
- Och, może o to, że ten program jest do kitu? - Rudzielec klapnął na swoje łóżko i zaczął
odpakowywać czekoladową żabę.
- Nieprawda! - Harry nachmurzył się jeszcze bardziej. - Fred umówił się tak z Angeliną,
pamiętasz?
- Aaee Fhet ho Fhet - wyjaśnił Ron z pełnymi ustami, po czym przełknął i dodał: - On uznał, że
tak jest zabawnie.
- A ja już nie mogę?! - Harry zrobił buntowniczą minę.
- Problem w tym, że dla ciebie to wcale nie jest zabawne, Harry - westchnął chłopak.
- No i?
- No iii! Merlinie, poważnie, to to jest dobre dla mazgajowatych Puchonów!
- Widocznie miałem trafić do Hufflepuffu - podsumował ponuro Harry.
- Taaa... Dobrze, że jesteś bogaty i mogłeś przekupić Tiarę.
- To nie jest śmieszne!
- O co się kłócicie? - W drzwiach stanął Seamus. - O, leci „Od fiukania do zakochania", zrób
głośniej, Harry!
- Na wściekłe buchorożce, TY TEŻ?! - Ron zerwał się jak oparzony i wyleciał z dormitorium.
Seamus spojrzał za nim zdezorientowany.
- Co mu się stało?
Harry wzruszył ramionami.
- Nie lubi tej audycji. �
- Ja tam ją lubię. - Chłopak usadowił się na podłodze, blisko odbiornika.
- Ja też! - oświadczył wojowniczo Harry, a Seamus przyjrzał mu się uważniej.
- Hmm, a może Ron podejrzewa, że zamierzasz zafiukać do tego programu?
- Ale w tym nie ma nic złego! - oburzył się Harry.
- Oczywiście, że nie. Może po prostu nie podoba mu się to, kogo zamierzasz wybrać?
- A niby skąd by to wiedział?
Seamus pokręcił głową z niedowierzaniem.
- Oj, Harry... Przecież wszyscy wiedzą!
~*~
Harry przez dwa dni symulował złe samopoczucie, aby wypaść wiarygodnie. Trzeciego bowiem
zamierzał nie pójść na lekcje, wymawiając się chorobą. Z jego skrupulatnie prowadzonych
obserwacji wynikało, że osoba, na której mu zależy, spędzi ten czas przed swoim kominkiem.
Kiedy więc z mocno bijącym sercem schodził po schodach do Pokoju Wspólnego, był bardzo
dumny ze swego idealnego planu. Powoli podszedł do kominka, rozglądając się uważnie, czy aby
na pewno nie ma w pobliżu żadnego intruza.
- Teraz albo nigdy - mruknął do siebie, sypiąc proszkiem Fiuu w ogień i wsadzając głowę
w płomienie. - Radio „Magic FM".
Jego oczom ukazało się małe pomieszczenie z pięcioma kominkami i grupką ludzi rozmawiających
i śmiejących się przy kawie. Natychmiast podeszła do niego młoda dziennikarka w koczku
i okularach.
- Witamy pana w audycji „Od fiukania do zakochania".
- Dzień dobry - wybąkał niepewnie w odpowiedzi. Czuł się niezręcznie.
Dziennikarka obrzuciła go uważnym spojrzeniem.
- Na słodką Helgę! Czyż to nie słynny Harry Potter?!
- Eee... tak, to ja - przyznał niechętnie Harry, nieco zakłopotany. Nie spodziewał się takiego obrotu
sprawy, chociaż właściwie logicznym było, że i tak musiałby się przedstawić.
- To dla nas zaszczyt! - Uraczyła go olśniewająco białym uśmiechem. - Więc do kogo mamy
zafiukać w pana imieniu, panie Potter?
Harry właśnie otwierał usta, żeby szybko wypowiedzieć swoją prośbę, kiedy za jego plecami
rozległ się huk i usłyszał zdenerwowany głos.
- HARRY?! A co ty tutaj robisz? Myślałam, że źle się czujesz!
Szybko cofnął się od kominka, przerywając połączenie, i spojrzał zmieszany na Hermionę. �
- A czy ty nie powinnaś być na lekcjach? - zapytał w myśl zasady, że najlepszą metodą obrony jest
atak.
- Profesor McGonagall poprosiła mnie, żebym jej coś przyniosła. Nie spodziewałam się ciebie
tutaj! Wystraszyłeś mnie!
Harry spojrzał przepraszająco i schylił się po książkę, która musiała wypaść dziewczynie, kiedy go
zobaczyła.
- Nie chciałem.
- Och, wiem, że nie chciałeś. - Spojrzała na niego badawczo, odbierając mu z rąk swoją własność.
- Ale co właściwie tu robiłeś? I dlaczego nie leżysz w łóżku?
Harry zmieszał się jeszcze bardziej.
- Eee... musiałem porozmawiać z Syriuszem.
Teraz Hermiona zrobiła zmartwioną minę.
- Znów miałeś jakiś sen? Czy Sam­Wiesz...
- Nie - przerwał jej, a widząc, że wciąż się waha, dodał: - Naprawdę. Chciałem tylko z nim
pogadać. Chyba wrócę do łóżka. A ty lepiej wracaj na lekcję, bo ktoś potem musi podpowiadać
mnie i Ronowi.
- Jesteście okropni! - Roześmiała się wyraźnie uspokojona i wybiegła z Pokoju Wspólnego.
Harry, wściekły, powlókł się do dormitorium. Tyle wysiłku na marne! Kiepski byłby z niego
Ślizgon... Plan idealny, też coś!
~*~
Teraz jednak to był naprawdę plan doskonały. Było mu co prawda strasznie szkoda opuszczać mecz
Ravenclaw kontra Hufflepuff, zwłaszcza, że swego czasu założył się z Ronem o wynik, ale tylko
w ten sposób mógł zdobyć pewność, że będzie sam. A tym razem musiał ją mieć. Spore trudności
napotkał też przy wyperswadowywaniu przyjaciołom pomysłu zostania z nim w wieży, ostatecznie
jednak osiągnął cel. Pokój Wspólny był pusty. Ogień w kominku buzował zachęcająco, mrugając
do niego obietnicą spełnionego marzenia. Kiedy jednak miał już sypnąć proszkiem Fiuu, ogarnęły
go wątpliwości.
Może rzeczywiście nie powinien tego robić w ten sposób? Jeśli coś pójdzie nie tak, wszyscy będą
się z niego naśmiewać. Żałosny, odrzucony Harry Potter. Oczami wyobraźni widział już artykuł na
pierwszej stronie „Proroka Codziennego". Ale... musiał to zrobić. Nie mógł dłużej tłumić w sobie
tych wszystkich uczuć. Z drugiej strony czuł, że na wyznanie twarzą w twarz nie starczy mu sił. Za
bardzo bał się odmowy i kpiny, która mogłaby się pojawić w tych zimnych oczach. Cóż więc mu
pozostawało? Czyż nie miał prawa do szczęścia?
W końcu, w akcie desperacji, wsadził głowę do kominka. Miłość jest tego warta! �
Siedząc w Wielkiej Sali na obiedzie, Harry czuł się bardzo nieswojo. Zdawał sobie sprawę, że nikt
nie może jeszcze wiedzieć, gdyż program będzie emitowany dopiero wieczorem, miał jednak
dziwne wrażenie, że wszyscy się na niego gapią.
Kiedy poprosił Parvati o sok dyniowy, ta zaczęła chichotać. Gdy spojrzał na stół Slytherinu,
zauważył, że Malfoy przygląda mu się z ironiczną miną i odniósł wrażenie, że to o nim mówi coś
obraźliwego do Zabiniego, co przyprawiło go niemal o atak paranoi. Kiedy wreszcie Ginny
przysiadła się w czasie deseru, miał nieodparte wrażenie, że uśmiecha się nieco dwuznacznie.
W połączeniu z ciągłą niepewnością co do swoich dalszych losów stało się to na tyle nie do
zniesienia, że w końcu wymówił się bólem brzucha i udał do dormitorium, by przespać nieznośny
czas oczekiwań.
~*~
Sadowiąc się wygodnie w małej komórce na miotły, Harry pierwszy raz w życiu dziękował
Merlinowi, że jest właśnie Harrym Potterem. Za drugim razem jego kontakt z redakcją radia
„Magic FM" przebiegł bez zakłóceń, a prowadzący program „Od fiukania do zakochania"
wysłuchali go bez mrugnięcia okiem. Nikt nie wyraził swojej opinii ani nie odważył się
skomentować wyboru Harry'ego. Zrozumiałe. Nierozważnie byłoby go denerwować. W końcu
nadal miał do pokonania Voldemorta. I powinien być w dobrej kondycji psychicznej, jeśli miał tego
dokonać. Dlatego wszyscy muszą się z nim liczyć!
Uśmiechnął się do siebie, włączając radio. Teraz wszystko miało się wreszcie wyjaśnić. Zadbał
więc o wygodę i absolutną prywatność, zabierając dużą poduszkę, pelerynę niewidkę i zamykając
się w nieużywanym schowku na miotły.
Czas na reklamę, ale zostańcie państwo z nami. Już po przerwie dowiemy się, czy Harry Potter ma
szczęście w miłości...
~*~
- Dzień dobry, jestem Doris Lay z...
- Przepraszam, czy byliśmy umówieni? - Chłodny głos przerwał Doris jej powitanie.
- Z radia „Magic FM" - dokończyła jednak uprzejmie.
- Aaa, to zmienia postać rzeczy. Ile dostanę za wywiad? - Padło rzeczowe pytanie. �
- W grę wchodzi honorarium stu galeonów, jeśli pan odmówi, bądź kolacja w Magic Sphinx, gdy
przyjmie pan naszą propozycję. Bynajmniej jednak nie chodzi o wywiad.
- Więc o co? - Głos zdawał się wyraźnie urażony faktem, iż „nie chodzi o wywiad".
- Panie Malfoy, czy zna pan Harry'ego Pottera?
- Salazarze, to jest ktoś, kto go nie zna?! - wykrzyknął z przesadną egzaltacją, po czym dodał
szybko: - Chętnie go poznam. Tego kogoś, oczywiście.
- Wnioskuję, że tak. - Dziennikarka była niezrażona. - Może zatem pan opisać charakter waszych
wzajemnych stosunków?
- Um. Stosunków... A jest pani pewna, że chce to usłyszeć? - zapytał Draco niebezpiecznym tonem.
- Hmm, rozumiem, że są one zbyt intymne, by mówić o nich publicznie - wtrąciła szybko Doris.
- Intymne - powtórzył Draco z namysłem, jakby delektując się brzmieniem tego słowa. - Tak, to
świetne określenie - stwierdził z ironią.
- Co w takim razie powiedziałby pan...
- Uch, wycięła najlepsze kawałki!
Na dźwięk tego głosu Harry podskoczył, zrzucając z siebie pelerynę, obrywając miotłami
i upuszczając trzymane radio.
- MALFOY?! Co ty tu robisz?! JAK mnie znalazłeś?
Draco Malfoy stał w progu komórki na miotły, opierając się nonszalancko o drzwi. Jego usta
wykrzywiał tak dobrze znany Harry'emu, ironiczny uśmieszek.
- Prossssz, ślizgoński spryt nie jest tylko sloganem reklamowym naszego domu, Potter.
W przeciwieństwie do większości rzekomych cech Gryfonów. - Spojrzał wymownie na Harry'ego.
- Ale... Bo... Ee... Jeśli ty jesteś tu... to kto... - Harry'emu z oszołomienia kompletnie odebrało
mowę.
Malfoy spojrzał na niego z politowaniem.
- Potter, naprawdę myślisz, że takie programy nadają na żywo? Twoja naiwność mnie poraża.
Zupełnie jak elokwencja.
To nie jest sen, rzeczy naprawdę dzieją się...
Dopiero w tej chwili Harry zdał sobie sprawę, że nie usłyszał końcówki audycji i poczuł jak
z nerwów ściska mu się żołądek.
- Och, zamknij się, Malfoy! Przez ciebie nie wiem...
- Świetnie się składa, bo wolę udzielić ci odpowiedzi osobiście - przerwał mu Draco, uśmiechając� się prowokacyjnie. - Miałem chwilę czasu i przećwiczyłem sobie tę kwestię parę razy.
- Więc? - zapytał Harry, wstrzymując oddech.
Draco zrobił minę, jakby się głęboko zastanawiał.
- Pomyślmy... Magic Sphinx to najdroższa i najbardziej wykwintna restauracja w magicznym
Londynie - zaczął wyliczać, zaginając palce.
Harry wpatrywał się w niego bez słowa, jakby od tego, co powie Ślizgon, zależało jego życie.
Malfoy zaś najwyraźniej świetnie się bawił.
- Ponadto trzeba mieć do niej specjalną kartę i słynie z najprzystojniejszych kelnerów, co,
ostatecznie, mogłoby rekompensować twoje nieokrzesane towarzystwo.
- Och!
- Wiedz jednak, że jeśli się zgadzam, to przede wszystkim dlatego, że... - tu spojrzał na niego
przeciągle - zniewoliła mnie twoja gryfońska odwaga - dokończył z szelmowską miną.
Harry nadal nie był w stanie wykrztusić ani słowa. Czy Malfoy z niego kpi, czy też naprawdę się
zgadza?!
- Och, żartowałem! - westchnął Draco. - Tak naprawdę nie mogłem się oprzeć, by nie zapoznać się
trochę szerzej z twoim świetnym gustem, o jaki nigdy bym cię nie podejrzewał! - Uśmiechnął się
łobuzersko i wyciągnął do niego rękę. - A teraz chodźmy stąd, zanim nabawię się klaustrofobii!
Doprawdy, są lepsze miejsca na ostateczne przedyskutowanie tej kwestii.
Wszystko się może zdarzyć, gdy głowa pełna marzeń. Gdy tylko czegoś pragniesz, gdy bardzo
Tego chcesz.

Następna historia po 5 ☆ i 3 💭...

Opowieści życia ~ Drarry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz