-Marinette! Marinette!
-Co?... Nie... Adrien?...
-Marinette, WPUŚĆ MNIE WRESZCIE!!!
Nagle kruczowłosa dziewczyna zerwała się z łóżka. Spojrzała na ekran telefonu. Wyświetlacz ukazywał godzinę jedenastą. Dziewczyna potarła sobie oczy, nieprzytomnie rozglądając się po pokoju. Po chwili znów opadła na łóżko, powoli odpływając w sen...
-MARINETTE!!!
Tym razem jej się nie przesłyszało. Z całą pewnością ktoś ją wołał. Ale pokusa, aby nie wstawać była ogromna. Przeciągnęła się delikatnie i usiadła na krawędzi łóżka. Powoli zeszła po schodkach.
-Dziewczyno, czy ty mnie słyszysz!?
Ten głos należał do Alyi.
-Przepraszam, już otwieram! - odkrzyknęła w odpowiedzi Marinette.
Wpuściła przyjaciółkę do środka.
-Co ty tam robiłaś? Wiłaś gniazdo na swoich włosach? - zapytała Alya.
-A żebyś wiedziała... - mruknęła gospodyni, dotykając swojej głowy. Rzeczywiście, zamiast dwóch małych kitek miała wielki jeden kołtun. Jednak na twarzy przyjaciółki zauważyła wielkie podekscytowanie i... jakby strach?
-Tak w ogóle, to co ty tu robisz?
-Ymm... Nie można po prostu wpaść do swojej przyjaciółki?
-Można...
-No właśnie! I... i dlatego zdecydowałam się skorzystać... no... z tego przywileju!
Marinette przekrzywiła głowę. Coś tu było nie tak. Spróbowała subtelnie dowiedzieć się o co chodzi.
-Wiesz co, Alya? - odezwała się. - Nie sądzę, abyś po prostu do mnie przyszła. Co się stało? Coś z Ninem?
Nagle jej przyjaciółka rozpromieniła się, jakby to był najszczęśliwszy dzień jej życia, ale za chwilę ponuro przytaknęła. Kruczowłosa objęła ją ramieniem. Naprawdę jej współczuła. To by tylko potwierdziło jej zachowanie.
-Nie martw się, jakoś to przeżyjesz. Pokłóciliście się?
Przez chwilę jej towarzyszka zawahała się, jakby nie wiedziała co powiedzieć. Zagryzła wargi i popatrzyła w okno. Przez błękitne niebo płynęły przybierając różne kształty białe obłoczki. Nie zapowiadało się na deszcz, ale Alya wyglądała, jakby za chwilę miała się pojawić Nawałnica. Nawałnica przez wielkie "N". Ten smutek nawet jak na stratę Nina był przesadzony. Zwykle przyjaciółka odznaczała się ogromnym temperamentem i wpadała w złość, gdy kłóciła się ze swoim chłopakiem. Tym razem tylko westchnęła.
-Wiesz co, lepiej, żebyśmy się gdzieś spotkały... Na przykład w parku! Co o tym myślisz? - zapytała Alya.
Marinette skrzyżowała ramiona i skrzywiła się.
-A nie możemy po prostu pogadać tu...
-NIE! To znaczy... yy... nie, po prostu wolę pogadać... na świeżym powietrzu... Tak, na świeżym powietrzu!
Kruczowłosa wzdrygnęła się. Alya się jąka!? Zwykle to ona sama nie wiedziała co powiedzieć i to w towarzystwie ADRIENA. Ale Alya?! I to jeszcze wtedy, gdy rozmawiała ze swoją przyjaciółką?! Ale skoro ją błagała, postanowiła ulec jej prośbie.
-Dobrze, to idź do parku, a ja przez chwilę się ogarnę. Nie mogę wyjść na miasto z tym czymś na głowie! - Marinette wyszczerzyła zęby. Zaraz będę.
-Pospiesz się! - zawołała Alya wesoło i już jej nie było. Kruczowłosa usłyszała tylko jej chichot, gdy schodziła na dół.
Zza monitora wyleciała Tikki.
-Dziwnie się zachowywała, prawda? - zapiszczała. - Ciekawe, o co chodzi.
Marinette wskazała na torebeczkę.
-Mamy tylko jedno wyjście, aby się o tym przekonać.
Uczesała się i zeszła na dół, a jej Kwami wleciało do swojej kryjówki.
Jednak dziewczyna nie usłyszała, jak Tikki delikatnie się zaśmiała.
_______________________________________
Jak się wam podoba pierwszy rozdział?
Niestety za dwa dni szkoła i pewnie strasznie rzadko będę pisać D:
Jednak postaram się jakoś poskładać wszystko (i prawdopodobnie będę zmuszona zorganizować sobie dzień, czego nienawidzę).
#KiedySzkolaPoRazTysiecznyPsujeCaleZycie
CZYTASZ
Miraculous | Unhappy Love [ZAWIESZONE]
Fanfiction"Miała tę scenę przed oczami, chociaż je zamknęła. Koniec. Nic więcej. Jedno, jedyne słowo, które daje kres wszelkim nadziejom. 'My Lady?', usłyszała, choć to było nie możliwe. Zacisnęła oczy mocniej, oddając się bólowi. Słyszała walkę, świst wiatru...