Wezwali mnie. Czy to ten dzień? Tak szybko? Podobno czekało się na to wieki, a ja jestem tu zaledwie od paru miesięcy. Poprawiam ruchem dłoni materiał białej sukienki i truchtam szybko po jasnej posadzce ze swojego, małego pokoiku do wielkiej sali. Tam się okaże, czy to mój szczęśliwy dzień. Już nie mogę się doczekać, kiedy go lub ją zobaczę. Mówili, żebym nie próbowała się porozumiewać z nią lub nim, bo to może zaszkodzić. Ostrzegali, że mogę cierpieć z powodu tego iż mnie nie widzą ani nie czują. Wiem już teraz, że dam sobie z tym radę. Biorę ostatni, głęboki oddech i wchodzę do pomieszczenia, pchając wielkie drzwi ze złotymi zdobieniami. Wszędzie tutaj jest tak jasno. Tak biało. Niemal sterylnie. Za ogromnym biurkiem, na równie ogromnych fotelach siedzą zarządcy tego przybytku. Archaniołowie patrzą na mnie z góry. Wcale nie mają na sobie wystawnych szat czy białych sukni. Mężczyźni noszą jasne garnitury, a kobiety sukienki, zwykle w oficjalnych stylu. Wyglądają jak sekretarki. My, zwykłe Anioły, mamy proste, białe stroje. Żeński ubiór to sukienka przed kolano, a męski to białe spodnie i koszulka. Z resztą, nie to jest teraz ważne, kto tu jak wygląda. Najważniejsze jest to, że wreszcie dostanę Podopiecznego.
- Czy przysięgasz bronić życia i zdrowia Podopiecznego, a także jego małżonka lub małżonki oraz potomków aż do śmierci pierwotnego Podopiecznego?- pyta Archanioł Naczelny bardzo zapętlonym zdaniem. Potrzębuję kilku sekund, aby załapać jego pełny sens. Podnoszę głowę patrząc w jego, białe oczy bez tęczówek i źrenic. Nad czołem ma długie, srebrne włosy. Archaniołowie zawsze mnie przerażali. To chyba przez te oczy. Definitywnie przez nie.
- Przysięgam.- odpowiadam jednak pewnie.
- Maximilian Pollux.- wypowiedział Archanioł Naczelny.
Nie wiedziałam, co to znaczy. Wszystko zaczęło się rozmywać. Sala wirowała, tak samo jak twarze Archaniołów. Czułam jakbym znikała. Wyciągnęłam dłoń, aby się upewnić. Wciąż tam była. Chyba opuszczam N.I.E.B.O. Dopiero, gdy zanurzyłam się w niemal czystej bieli, zrozumiałam co powiedział Naczelny.
Maximilian Pollux
Tak nazywa się mój Podopieczny.
CZYTASZ
Druga szansa
RomantikMiałam go chronić. Był moim Podopiecznym. To nie miało tak wyglądać. Kilka łez znaczy łazienkowe kafelki koło moich stóp, zakończających podkulone pod brodę nogi. - Och Max, co myśmy zrobili?