Namjoon siedział w swoim biurze, zawalony stosem papierów. Koniec roku zbliżał się nieubłaganie, a co za tym szło, miał coraz więcej pracy. Nie dość, że do zorganizowania był cały grudzień i te cholerne mikołajkowe wydarzenia, których szczerze nie lubił, to jeszcze przez pękniętą rurę została zalana garderoba Jeongguk'a. Problem mokrych rzeczy i potrzeba dzielenia pomieszczenia z Jimin'em były niczym w porównaniu z tym, ile będzie kosztowała wymiana i odnowienie pomieszczenia. A spłata zaciągniętych przed laty kredytów nie może być odwlekana, inaczej nieproszone osoby mogłyby się zainteresować działalnością Bangtan Club. Mężczyzna doskonale to rozumiał, dlatego musiał wykombinować, jak na nowo podzielić budżet, który takiej awarii nie przewidział. W myślach przeklinał złośliwość rzeczy martwych, które zawsze psuły się w najmniej odpowiednim momencie. Nie dość, że mieli więcej wydatków przez święta, podwójne urodziny braci Kim, bo początek grudnia oznaczał rocznicę narodzin Seokjin'a, a koniec - Taehyung'a, to teraz jeszcze dochodził do tego remont. Wyglądało na to, że nici ze świątecznej premii, którą wszyscy mieli dostać. Nam miał tylko nadzieję, że jego przyjaciele to zrozumieją i nie będą mu mieli tego za złe. W końcu każdy pilnował swoich pieniędzy. No, teoretycznie. Praktycznie pieczę nad kontem każdego sprawował Yoongi, który dzielnie pomnażał zarobki, wrzucając pieniądze na różne lokaty i konta oszczędnościowe. Szef klubu cieszył się, że ma w swoich szeregach takiego geniusza finansów. Dwie osoby mu pomagały, samemu nigdy by nie dał rady ze wszystkim zdążyć, chyba że przestałby sypiać.
- Dobra, to występy mamy już z głowy - stwierdził Hoseok, odkładając na biurko okulary.
Jak co miesiąc spędzał czas razem ze swoim przyjacielem, próbując doprowadzić wszystko do względnego porządku. Nauczeni dzięki doświadczeniu zdobytemu w firmie oraz studiom, które przerwali, wiedzieli, jak mają prowadzić swoją działalność. Nie odwlekali obowiązków, ale mimo to comiesięczne rozliczenia sprawiały im nie mały kłopot. Co prawda wiele ułatwiał im Yoongi, robiący za księgowego, ale i tak to do nich należał obowiązek ustalenia kolejnych kroków klubu, zamówienia strojów, uzupełnienia zapasów w barze. I choć czasem ponosiła ich fantazja, chcąc zainwestować więcej niż powinni wiedząc, że na pewno nic nie stracą, a tylko zyskają, to limity narzucone przez Min'a hamowały ich od takich działań. W końcu nie mogli wszystkiego pakować w firmę, która i tak powinna być zamknięta w najbliższym czasie. Przynajmniej taką mieli nadzieję. W końcu każdy z nich chciał się wyrwać z tego miejsca i spełnić swoje marzenia. Nie mogli bez sensu tracić kasy na tym przystanku swojego życia.
- I co wymyśliłeś? - zapytał Namjoon, nie odrywając wzroku od tabelek pełnych liczb, na których widok normalny człowiek uciekłby z krzykiem.
- W zeszłym roku to była przesada. Jeongguk niedawno zadebiutował jako pracownik, więc nie powinniśmy byli pozwolić mu brać w tym udział. Zresztą, ten pomysł z zabawą w świętego Mikołaja i tak wydawał mi się zbyt denny jak na nasz klub. W tym roku proponuję przenieść stoły z komnat do sali głównej i tańczyć na nich.
- Dlaczego na nich, a nie na scenie?
- Bo na scenie jest granica między nami i klientkami. A wokół stołów mogą się zgromadzić i nas dotykać.
- Taki świąteczny prezent, jeśli dobrze rozumiem.
- Dokładnie. Poza tym, dzięki temu powinny się z chęcią pobawić we wkładanie nam banknotów za gumki bokserek. A one na pewno się przydadzą.
- Dasz sobie z tym radę Hoseok? - Nam w końcu podniósł głowę, by spojrzeć na swojego przyjaciela.
Jako jedna z dwóch osób, Namjoon wiedział o problemach Jung'a związanymi z kobietami. Dowiedział się o tym, gdy przez przypadek podsłuchał rozmowę Hobi'ego z Tae. Jung płakał wtedy w ramię młodszego, bo czuł, że przez chwilę praca w klubie go przerosła. Starszy Kim wcześniej naprawdę nie podejrzewał przyjaciela o żadne anomalie w jego zachowaniu. Dlatego by go chronić i już nie krzywdzić, pierwszym co zrobił było przeproszenie go i propozycja usunięcia z listy oficjalnych pracowników klubu, a zamiast tego pracowałby tylko nad sprawami związanymi z prowadzeniem biznesu. Mężczyzna uparł się jednak, że da sobie radę, za co Nam go szczerze podziwiał. Niby taka drobnostka, ale dla Hoseok'a praca wśród kobiet była jak opcja włożenia ręki do akwarium z pająkami dla osoby chorej na arachnofobię. A mimo wszystko robił to, bo wiedział, że przecież musi żyć normalnie w świecie, w którym mniej więcej połowa populacji to właśnie te przerażające stworzenia z gatunku ,,płeć piękna". Doceniał troskę swojego przyjaciela. Pomagał mu od czasu, gdy trafili do jednej ławki w liceum, dlatego czuł się zobowiązany, by własnie dla niego się nie poddawać i nadal walczyć.

CZYTASZ
Bangtan Club
FanfictionWitam piękne Panie. Z tej strony Bangtan Club. Ja i moi przyjaciele jesteśmy na każde Wasze skinięcie nawet najmniejszym palcem. Możecie z nami zrobić wszystko, o czym marzycie. No, prawie wszystko. Gotowe przeżyć najlepszą noc swojego życia...