9. turning point

402 58 23
                                    

Tajemnice. Kto ich nie ma? Niektóre są drobne, niewinne, nawet urocze, jak na przykład paczka cukierków, które dziecko zabrało z szafki, gdy rodzice nie patrzyli i ukryło ją między ukochanymi przytulankami, licząc, że mama ich nie znajdzie. Inne są mroczne i niebezpieczne. Gdy się je odkryje, co pokazuje niejeden film, na odkrywcę sekretu przygotowana jest masa pułapek, mających na celu pozbawienie delikwenta życia. To dość skrajne przypadki, gdyż tajemnic jest na pewno dużo więcej niż ludzi.

Lubimy ukrywać nasze prawdziwe ,,ja", wystawiając na światło dzienne obraz, który spodoba się innym. Na siłę wciskamy się w szablon, który wykreowało społeczeństwo, licząc, że dzięki temu zyskamy w oczach innych.

W parze z tajemnicą idzie więc najczęściej kłamstwo, nie zawsze jednak powiedziane w złej wierze. Są kłamstwa, które na przykład mają za zadanie chronić czyjeś bezpieczeństwo. Czy można wtedy powiedzieć, że są one złe? Kultura, niezależnie od regionu świata, mówi o naginaniu prawdy jako o czymś z natury niemoralnym. Nawet w Dekalogu Bóg zawarł prawo o niemówieniu fałszywego świadectwa. Jednak dodaje ,,przeciw bliźniemu twemu". Zatem czy naprawdę zakazuje kłamstwa? Czy kłamstwo w dobrej wierze to nadal grzech? Czy okłamanie ciężko chorego, umierającego pacjenta, panicznie bojącego się śmierci, mówiąc mu, że wszystko jest dobrze i wyjdzie z tego, powinno być społecznie nieakceptowalne? A skoro nie, to gdzie jest granica między dobrym a złym kłamstwem lub nieszkodliwą a niewybaczalną tajemnicą? Czy to tylko kwestia sumienia? A może nie ma w ogóle podziału i wszystko da się racjonalnie usprawiedliwić albo wręcz przeciwnie - wykazać negatywne strony?

Tajemnica Taehyung'a z pewnością była trudna do sklasyfikowania. Ciężko było w ogóle znaleźć jej początek i koniec. To tak jakby analizować na nowo całe jego życie, które należało rozdzielić i posegregować na mniejsze części, dochodząc tym samym do stwierdzenia tego, co należało do jakiego obrazu Tae. Ale to nie było takie proste. Przecież miał tylko dwie twarze, prawda? Problem siedział w nim dużo głębiej, wychodził na światło dzienne, gdy mężczyzna nie był tego nawet świadomy. To tak, jakby lunatykował, a potem budził się ze snu i wracał do stworzonego dla siebie, bezpiecznego życia, w którym nie było miejsca na traumatyczną przeszłość. Ale o ile o swojej przeszłości starał się zapomnieć, o tyle znał historię przyjaciół niemal od podszewki.

Hoseok po wejściu pod łóżko znalazł jeszcze cztery przyklejone do desek zeszyty. Przeglądając je z Namjoon'em nie mogli uwierzyć w to, co widzą. Trzy z kajetów miały kolor czerwony i według dat na tylnych okładkach, zapisanych własnoręcznie przez Tae, były stworzone jeszcze przed powstaniem klubu. Zawierały całą historię życia braci Kim. Początkowe wpisy były bardzo szczegółowe i wielostronicowe, a kończyły strzępami, urywanymi wspomnieniami z najwcześniejszych lat. Możliwe, że niektóre nawet stanowiły zaledwie sny Taehyung'a. W przeciwieństwie do pamiętnika, pisane były wstecz, jakby chłopak miał na celu zbieranie tego, co pamięta najlepiej, a stopniowo wracał coraz dalej i dalej. Czasem zdarzył się jakiś odnośnik, który odwoływał się do napisanego później wspomnienia.

Jung płakał czytając to wszystko. Wydawało mu się, że znał tę historię, którą po namolnych prośbach wiele miesięcy wcześniej opowiedział mu Seokjin. Jednak, gdy na własne oczy zobaczył spisane drżącą ręką słowa: ,,Tata znowu mnie uderzył, to tak bardzo bolało. Przez ten kabel moje nogi były całe we krwi, nie mogłem na nich ustać, a przecież musiałem iść za kilka minut do szkoły." - po prostu nie wytrzymywał. Przysięgał sobie, że gdy tylko jego ukochany się odnajdzie, będzie dbał o to, by nawet najmniejszy kamyczek, który wleci mu do buta, nie ranił jego stopy.

Czarny zeszyt był pamiętnikiem, który najmłodszy Kim prowadził od czasu pojawienia się w klubie. Jednak skupiał się w nim tylko na swoim związku z Hoseok'iem. Zapisywał tam, jak bardzo się cieszył, gdy starszy go przytula, szczegółowo opisał ich pierwszą randkę. Każdy wpis zaczynał datą, obok której podawał dokładnie ile dni, godzin, a nawet minut są już razem, tak samo kończył daną relację. To była naprawdę prywatna rzecz i po przejrzeniu jej pobieżnie, Jung zadecydował, że nie ma zamiaru pozwolić nikomu na przeczytanie tych myśli. Sam także nie planował tego zrobić.

Bangtan ClubOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz