Rozdział 6

2K 52 7
                                    

Dni mijały mi bardzo szybko, odbywały się różne spotkania, co niedziela chodziłam do Kościoła, miałam lepszy kontakt z księdzem Tomkiem. Uśmiechaliśmy się do siebie, a nasze oczy często się spotykały. Najgorzej było ze spowiedzią, nie byłam zadowolona, że muszę iść właśnie do niego.

Tego dnia ksiądz zaprosił nas na ognisko. Sobota, więc czemu mam się nie wybrać? Założyłam swoje ulubione czarne spodnie, szarą koszulkę i cienką, ciemną bluzkę na długi rękaw. Koło 19 ruszyłam pieszo w kierunku Kościoła, to właśnie na polu obok odbywa się ognisko. Zebrało się około 20 osób, wszyscy są uśmiechnięci i prowadzą głośne dyskusje. Zbliżała się 20, a ja drżałam z zimna. Kompletnie zapomniałam, że to nie jest już lato i nie jest tak ciepło. Ksiądz, kiedy zauważył, jak się trzęsę zapytał:

- Zuzia, zimno Ci?

- Taak, ale spokojnie, zaraz ogrzeję się przy ognisku - odpowiedziałam nieśmiało

- Przestań, weź moją kurtkę, bo mi tu zmarzniesz - uśmiechnął się i podał kurtkę

- Dziękuję, ale naprawdę nie trzeba, księdzu będzie zimno - odwzajemniłam uśmiech

- Zuza, nie marudź mi tu - wstał i nakrył mnie swoją kurtką.

To było cudowne uczucie. Czułam jego niesamowicie piękne perfumy, nie mogłam uwierzyć, że mam kurtkę mojej "miłości". Jednakże po chwili byłam na siebie zła, ponieważ miałam zapomnieć...

Koło godziny 22 wszyscy zbierali się do domu. Ksiądz nie chciał wziąć ode mnie kurtki, ponieważ dalej twierdził, że zmarznę jak będę wracała, ale odpowiedziałam, że zaraz ktoś po mnie przyjedzie. Oddałam ubranie i pożegnałam się. W głowie miałam bardzo mieszane uczucia, nie wiedziałam, co mam zrobić.

KsiądzOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz