Rozdział 11

1.9K 54 6
                                    

Zadzwoniłam dzwonkiem, po czym za chwilę kapłan otworzył mi drzwi.

- Szczęść Boże! Ja przyszłam zaliczać pytania - powiedziałam

- Szczęść Boże, jasne, wchodź, a gdzie masz chłopaków? - zapytał

- Niestety, do A. przyjechała rodzina, zaś B. miał wyjazd, tak oto zostałam sama, mam nadzieję, że mogę? - zapytałam z nieśmiałością

- A może to i lepiej - powiedział cicho tak, że prawie nie usłyszałam, ale zadziwiło mnie to.

Na pytanie, czy napiję się czegoś, oznajmiłam, że chętnie herbatkę, po czym poszłam do pokoju, do którego skierował mnie ksiądz. Stało tam biurko, a na przeciwko krzesło, czyli to miejsce na odpytywanie, pomyślałam sobie. Kapłan przyniósł ciepłą herbatę i kilka minut rozmawialiśmy. Cały czas patrzył mi w oczy, a ja jemu. Nie wiedziałam, co mam z nich wyczytać, były takie tajemniczo piękne... Marzyłam, ale szybko skarciłam siebie w myślach za coś takiego.

- Coś mi tu pięknie pachnie i domyślam się, że to Ty - uśmiechnął się ksiądz

- A no, też tak myślę - zaśmiałam się.

Ksiądz zaproponował, abyśmy przeszli do salonu, tam będzie wygodniej. Zasiedliśmy na kanapie i zaczął mnie pytać pytań. Odpowiedziałam już na 20, a ksiądz nagle przerwał. Powiedział, abym się rozluźniła i zaproponował, że włączy telewizję. Nie wiedziałam, co mam myśleć, siedziałam obok księdza, a w dodatku oglądałam z nim TV, to było bardzo dziwne, ale mimo wszystko zachowywałam się normalnie. Tłumaczyłam sobie, że jego też zmęczyło ciągłe pytanie i po prostu chce się oderwać. No okej!

KsiądzOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz